"Czarnobyl. Reaktor grozy". Czarnobyl i Prypeć, czyli turystyka ekstremalna [RECENZJA]

Kamila Glińska
Kamila Glińska
"Czarnobyl. Reaktor grozy" (2012)media-press.tv
"Czarnobyl. Reaktor grozy" (2012)media-press.tv
"Czarnobyl. Reaktor grozy" wykorzystuje bardzo atrakcyjne (nieograne jeszcze jeśli chodzi o scenografię) miejsce i choć jest dość męczący w oglądaniu ze względu na poetykę found footage to miłośnikom gore przypadnie do krwawego gustu.

NASZA OCENA: 6/10

Te dwie miejscowości znane turystom są już od dobrych kilku lat – za odpowiednią opłatą można pojechać do zony, skażonej strefy, pozwiedzać, pstryknąć fotkę reaktorowi, opuszczonym budynkom w Prypeci. Atrakcję taką oferuje przynajmniej kilka biur w Kijowie, w różnych wersjach, z przewodnikami, dojazdem i robiącą wrażenie kontrolą promieniowania przy wyjeździe (podobno jeśli strażnikom spodoba się aparat czy kamera, to może się okazać, że są napromieniowane i nie ma przebacz – rekwirujemy). Nic dziwnego, że temat wymarłego miasta zainteresował w końcu filmowców.

W filmie Bradleya Parkera grupka młodych Amerykanów odwiedza Kijów i postanawia się wybrać do skażonej strefy. Wynajmują przewodnika i samochód, wyjeżdżają (towarzyszy im jeszcze Norweżka i Australijczyk) do Prypeci. Strefa wita ich zmutowanymi rybami wykazującymi krwiożercze instynkty, dalej jest jeszcze gorzej: niedźwiedź w opuszczonym bloku (zwierzęta podobno rzeczywiście upodobały sobie opuszczone przez ludzi tereny), potem awaria samochodu i konieczność spędzenia w Prypeci nocy… A nocą, jak to zwykle w takich miejscach, na łowy wychodzą zmutowani mieszkańcy…

„Czarnobyl. Reaktor strachu” ma niezły punkt wyjścia, ale im głębiej w scenariusz, tym gorzej. Finalnie powstał horror dla młodszej widowni, przypominający „Hostel” i tym podobne rewelacje o naszej części kontynentu, gdzie roi się od psychopatów i mutantów. Oglądania nie ułatwia sposób realizacji, nawiązujący do found footage, czyli do nagrań udających amatorskie materiały zrealizowane przez bohaterów filmu. Ciemno, wszystko lata, skacze, głos bywa zniekształcony – można to zobaczyć raz, drugi i się fajnie bawić, ale kolejna tego typu produkcja traci już znamiona nowości. Ponadto scenariusz nie wolny jest od dziur, a postacie są raczej papierowe. No i w końcu sama strefa – niestety, nie zobaczymy zdjęć prawdziwej Prypeci. Twórcy zdecydowali się na Węgry i Serbię. Nie dbali zresztą specjalnie o szczegóły, można więc na przykład zobaczyć porzucone na parkingu Łady Samary, które to auta zaczęto produkować rok po katastrofie, a po Kijowie krąży samochód z napisem „Telekom Srbija”…

Beata Cielecka

"Czarnobyl. Reaktor grozy" w tv. Sprawdź datę emisji!

WRÓĆ DO PROGRAMU TV!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn