"Czerwony żółw". Prosta historia o samotności [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe dystrybutora Gutek Film
fot. materiały prasowe dystrybutora Gutek Film
„Czerwony żółw”, animacja w reżyserii Michaela Dudoka de Wita, to doskonały przykład kina kontemplacyjnego, pozwalającego na wyciszenie i ucieczkę myślami w inną rzeczywistość. Film, który do dystrybucji trafił dzięki projektowi Scope 100, właśnie można oglądać w kinach.

W „Czerwonym żółwiu” wszystko jest na pozór proste: na bezludną wyspę trafia rozbitek, który ze wszelkich sił stara się z niej uciec. Ale pewnego dnia na swojej drodze spotyka żółwia… Dalsze opowiadanie o fabule jest bezcelowe, gdyż odzierałoby opowieść z jej kwintesencji. Ekranowe wydarzenia mówią same za siebie. To historia, w której nie potrzebne są słowa, co paradoksalnie tylko wzmacnia przekaz. Gdy jest cicho, słychać więcej.

Michael Dudok de Wit, wraz ze Studiem Ghibli, wpuszcza nas w wir różnorakiej interpretacyjnie opowieści, gdzie zapewne każdy z widzów dostrzeże kompletnie inne rzeczy. Często spotykałem się z opinią, iż „Czerwony żółw” jest ładnym, pozytywnym oraz afirmującym życie filmem, z czym nie do końca potrafię się zgodzić. Zamiast tego widzę głośne wołanie rozpaczy, to krzyk wynikający z samotności, a całość odbieram jako sen człowieka, który całe życie marzył o rodzinie i nigdy nie dane było mu tego zaznać. Wyspę na której utknął rozbitek otacza ocean smutku, a ucieczka nie jest możliwa.

To też fatalistyczna opowieść o nieuchronności losu, którego nie da się oszukać, zwieść czy wyprowadzić w pole. Wszelkie wydarzenia, jakie mają miejsce w naszym życiu, są z góry zaplanowane, a my mamy ograniczone pole manewru. Jesteśmy trochę jak główny bohater „Czerwonego żółwia”, który dwoi się i troi, aby zbudować tratwę, aby odpłynąć, ale nigdy mu się nie uda. Autor wprost nam mówi, że musimy zmierzyć się z życiem takim, jakie dostaliśmy. Stanąć z nim twarzą w twarz, bo od przeznaczenia i tak nie uciekniemy.

„Czerwony żółw” wzrusza i sprawia, że na 80 minut odcinamy się od wszelkich swoich problemów i przenosimy się na bezludną wyspę. To piękne, że ta opowieść nie potrzebuje niemal żadnych słów, aby odpowiednio wybrzmieć, a i tak piorunująco potrafi działać na widzów.

Nie sposób też nie zakochać się w kresce „Czerwonego żółwia”. Te obrazy wygrywają swoją prostotą, nieskomplikowaniem i głęboko zapadają w pamięć. Są niezwykle estetyczne, ale też swoją delikatnością pobudzają zmysły. Wielkie ukłony.

„Czerwony żółw” to prosta historia o samotności. Animacja, w której nie brakuje symboliki, metafor oraz metafizyki, jest poetycką opowieścią o próbie walki z własnym przeznaczeniem. Niewykluczone, że wy wyłowicie z tej produkcji jeszcze inne motywy, sensy oraz odniesienia i właśnie na tym polega jej magia. Delektujcie się seansem, po prostu.

Ocena: 8/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"CZERWONY ŻÓŁW" W KINACH OD 23 CZERWCA

Recenzja została pierwotnie opublikowana 24 czerwca 2017 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn