"Gra o tron" sezon 7. odcinek 3. Cersei, jak ty mnie zaimponowałaś w tej chwili [KOMENTARZ]

Na to spotkanie czekali wszyscy fani "Gry o tron" - Król Północy w końcu dopłynął na Smoczą Skałę i staną przed obliczem Daenerys. Nie był to z pewnością najbardziej spektakularny wątek, który przyćmił w tym odcinku pozostałe, ale zdecydowanie miał swój urok. Chemia między głównymi bohaterami jest jak najbardziej odczuwalna. Jon nie ugiął kolana, postawił na swoim i zdobył pozwolenie na wydobycie smoczego szkła — czym to nazwać, jeśli nie zafascynowaniem Królowej przybyszem z Północy? Opór, z jakim spotkała się Matka smoków na swoim terytorium, powinien spotkać się z natychmiastowym zduszeniem go już w zarodku, tymczasem sprawy na Smoczej Skale potoczyły się zgoła odmiennie i chyba tylko smoki próbowały jeszcze w jakiś sposób zaznaczyć pozycję swojej matki.

Jak już jesteśmy przy latających istotach, to bardzo wymowna wydaje się scena drogi Jona Snowa w asyście Tyriona na Smoczą Skałę. Kiedy Król Północy w rozmowie z karłem przypomina, że nie jest Starkiem, nad jego głową przelatuje smok Daenerys. Oczywiście można to uznać za nadinterpretację, ale... scena ta może okazać się preludium do walki o tron Targaryenki z Targaryenem. Zwłaszcza że do Winterfell przybył już Bran, który jak wiadomo ma w tej kwestii sporo do powiedzenia.

Wątek na Smoczej Skale dopieszczono przede wszystkim pod względem spektakularnych widoków. Miejsce urodzenia Daenerys Targaryen robi piorunujące wrażenie i to właśnie w otoczeniu tej przepięknej scenerii usytuowano rozmowę opalonego (śmiech) Varysa z Czerwoną kapłanką, która przepowiada mu... śmierć. Wiemy, że nie wszystkie wizje Melisandre znajdują potwierdzenie w rzeczywistości, ale w tym przypadku wydaje się bardzo pewna swego — wie, co czeka Pająka.

Tak jak zadziwiająco nieskutecznie radzi sobie z podbojem Westeros Daenerys, tak strategia władczyni Królewskiej Przystani przynosi zaskakujące rezultaty. -Cersei, jak ty mnie zaimponowałaś w tej chwili - można by sparafrazować słowa bohatera kultowej polskiej komedii. Nie dość, że Euron Greyjoy dostarcza jej wojenne łupy — Yarę oraz Elarię i jej córkę (na których Cersei już zdążyła się zemścić za śmierć Myrcelli), to jeszcze udaje się jej wykiwać Tyriona, który sądził, że zdobycie przez Nieskalanych Casterly Rock zaboli siostrę najbardziej. Nic z tych rzeczy! Plan Cersei wydaje się dopracowany w każdym calu i nie wiem, czy będzie ją w stanie jeszcze coś zaskoczyć. Wątek królowej w 3. odcinku "Gry o tron" obfituje w emocje. Twórcy podkreślają jej bezwzględność i sposób, w jaki rozlicza się z wrogami oko za oko, ząb za ząb. Co prawda to właśnie pod jej panowaniem Lannisterowie tracą swoją siedzibę, ale tylko na chwilę — Cersei rozdaje w tej rozgrywce karty — czuwa nad pulą i doskonale (póki co) kieruje grą.

Jak już jesteśmy przy zdobyciu Casterly Rock, czy tylko mi obiło się o uszy, że zamek miał stać na skale trzykrotnie wyższej od samego Muru i od Wysokiej Wieży w Starym Mieście? To, co zobaczyliśmy w 3. odcinku 7. sezonu "Gry o tron" chyba nie przypomina słynnej fortecy Lannisterów. Zdobycie jej przyszło Nieskalanym z łatwością. Pod tym względem, oczekiwałam czegoś więcej — mimo tego i tak jest dobrze! Twórcy serialu kapitalnie rozegrali kwestie napiętego budżetu — sposób, w jaki przedstawili walkę o Casterly Rock, jest naprawdę godny uwagi. To zaskakująca (zbudowana z krótkich, dynamicznych ujęć) opowieść Tyriona o jego... pierwszej poważnej porażce u boku Daenerys.

Na uwagę zasługuje również finał odcinka, czyli zdobycie przez Jaime'a Wysogrodu. Nie, tych walk również nie będziemy mogli zaliczyć do najbardziej spektakularnych scen we współczesnej telewizji no, chyba że weźmiemy pod uwagę potyczkę słowną między Lannisterem a Królową Cierni. Nie mam wątpliwości, że ich rozmowa przejdzie do historii i wcale nie dlatego, że to już ostatnia scena ze słynącą z ciętego języka ulubienicą widzów. Ollena potwierdziła w końcu, że to ona zabiła Joffrey'a, a co za tym idzie — Tyrion jest niewinny. Jak postąpi teraz Jaime? Czy przekaże te informacje siostrze i oczyści brata z ciążących na nim zarzutów?

Jedno jest pewne, Daenerys straciła w mało istotnych walkach sporą część floty, jej żołnierze zdobyli co prawda fortecę Lannisterów, ale nie zabawią na niej zbyt długo (brak zapasów), a co najważniejsze, Cersei pozbawiła ją wszystkich sojuszników. Matka Smoków nawiązała jedynie współpracę z Jonem Snowem, ale trudno to na razie nazwać długotrwałym sojuszem. Król Północy ma w nosie walkę o Królewską Przystań, a jego głowę zajmują Biali Wędrowcy. Kolejny krok Daenerys będzie więc niezwykle istotny — mam nadzieje, że zbierze się w końcu w sobie i przystąpi do walki z Cersei, tak jak należy.

Trzeci odcinek 7. sezonu "Gry o tron" uznaję za satysfakcjonującą rozrywkę, choć fani wartkiej akcji i tak będą kręcić nosami — bo niby dwie bitwy, ale tak naprawdę żadna z nich nie została pokazana w pełnej krasie. Mnie to jednak wystarcza — przecież zdobycie Casterly Rock i Wysogrodu nie jest najistotniejsze w walce o Żelazny Tron. Budżet serialu (mimo zmniejszenia liczby odcinków) nie jest z gumy, dlatego doceniam już sam pomysł przedstawienia walk w skromny (pod względem efektów, szczegółów), ale bardzo interesujący sposób — z perspektywy opowieści Tyriona i prowadzeni przez Jaime'a Lannistera. W tym odcinku zobaczyliśmy także ozdrowienie Joraha w Cytadeli czy powrót Brana do Winterfell. Wiele było w tym odcinku dobrego, dlatego śmiem twierdzić, że to najlepszy do tej pory odcinek 7. sezonu. A jak zapewnia operator serialu, 4. odcinek z pewnością zaimponuje widzom. -To była naprawdę ciężka praca – niezwykle ciężka. Najcięższa ze wszystkich ośmiu, nad jakimi kiedykolwiek pracowałem. Cóż, czekam na efekty!

Adriana Słowik

SPRAWDŹ WYDANIE SPECJALNE SERWISU TELEMAGAZYN.PL POŚWIĘCONE 7. SEZONOWI "GRY O TRON"!