"Jestem mordercą". Trzeba być człowiekiem, a nie ścierką [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe dystrybutora Next Film
fot. materiały prasowe dystrybutora Next Film
Chociaż akcja „Jestem mordercą” rozgrywa się w latach 70. ubiegłego wieku, to wymowa filmu Macieja Pieprzycy jest uniwersalna i niestety stale aktualna. Bez względu na panujący ustrój, świat pełen jest pazernych i tchórzliwych ludzi, bojących się, że stracą bezpieczne schronienie u boku swojego pana.

W czasach PRL-u o sprawie Zdzisława Marchwickiego wiedział chyba każdy. Nic dziwnego, wszak „wampir z Zagłębia” zabił 14 kobiet i usiłować pozbawić życia kolejne 7, a do tego jedną z jego ofiar była bratanica Edwarda Gierka. To postawiło całą milicję na nogi, a schwytanie, osądzenie i przede wszystkim skazanie zwyrodnialca na śmierć stało się priorytetem. Tyle tylko, że sprawa nie była tak jasna, jak mogło wynikać z przekazów medialnych, gdyż pojawiało się wiele wątpliwości odnośnie do tożsamości prawdziwego „wampira”. W 1998 roku swój film dokumentalny pt. „Jestem mordercą...” zrealizował Maciej Pieprzyca, gdzie podjął się tego tematu, a teraz postanowił rozwinąć go do wymiarów pełnometrażowej fabuły. To pokazuje, że mamy do czynienia z wciąż żywą historią.

Janusz Jasiński (świetny Mirosław Haniszewski w końcu w roli głównej) jest prostym milicjantem. Wiedzie spokojne życie z żoną (Magdalena Popławska), która – chociaż tego nie okazuje – chciałaby jednak, aby jej mąż miał większe aspiracje. I staje się; pewnego dnia funkcjonariusz zostaje mianowany przez komendanta (Piotr Adamczyk w końcu w roli na miarę swoich możliwości) szefem grupy poszukującej... „wampira z Zagłębia”. Chciałoby się powiedzieć, że to ogromny sukces i awans, ale skoro poprzednicy nie dali rady, a on nie ma aż tak wielkiego doświadczenia, to jedynie znak, że podrzucono mu kukułcze jajo, bo nikt nie chciał wziąć w swoje ręce tak trudnej sprawy.

Ostatecznie Jasiński podejmuje się wyzwania i rozpoczyna się zabawa w kotka i myszkę ze zboczeńcem. To gra o wysoką stawkę, więc milicja stawia na przeróżne rozwiązania, włącznie z wykorzystaniem (wówczas gigantycznego) komputera, który dokonuje analizy i zawężą krąg podejrzanych. Traf chce, że w tym kręgu, a także nieopodal miejsce zbrodni, znajduje się Wiesław Kalicki (doskonały Arkadiusz Jakubik), który nie stroni od alkoholu, a sąsiedzi donoszą, że miał też ciężką rękę w stosunku do niektórych kobiet, ze swoją żoną (wyborna Agata Kulesza) na czele. Pytanie tylko: czy to on zabijał?

CZYTAJ TAKŻE:

Maciej Pieprzyca nie kreuje mrocznej opowieści o tajemniczym mordercy, lecz przedstawia widzom coś na kształt proceduralniaka, gdzie szczegółowo przygląda się pracy milicji. Widz wręcz może się poczuć jednym ze śledczych, w napięciu czekając na kolejne poszlaki, mogące doprowadzić do winnego. W końcu czas ucieka, kolejne kobiety giną tuż pod nosem samych funkcjonariuszy, trzeba działać. W momencie, gdy bohater kreowany przez Arkadiusza Jakubika zostaje złapany, ton filmu się zmienia. Na pierwszy plan wysuwa się już nie śledztwo, a postać grana przez Mirosława Haniszewskiego. Autor, co właściwie jest najciekawsze w tej opowieści, ukazuje pokłosie pojmania „wampira” i jakie to miało konsekwencje dla szefa grupy śledczych. Jasiński w jednej chwili staje się narodowym bohaterem, jest gwiazdą, szeryfem, doznaje awansu społecznego, zaczyna mu się lepiej powodzić i może pić wódkę (lub bardziej prestiżowe alkohole) z największymi tego kraju. W takiej sytuacji nie może popełnić błędu, bo gdy okaże się, że na jakimś etapie się pomylił, to wraz z nim polecą też inni. A raczej ich głowy.

Reżyser „Inferno” pokazuje sieć powiązań systemowych, pewnych zależności, gdzie jeżeli ktoś komuś coś, to choć nie wiele, ale zawsze, jak mawiał jeden z bohaterów kultowego serialu „Dom” Jana Łomnickiego. Ręka rękę myje, więc lepiej nie wychylać się z szeregu i pilnować swojego poletka. Chociaż na ekranie obserwujemy Polskę Ludową, to czy łudzimy się, że dzisiaj jest inaczej? To nie zależy od systemu, lecz od mentalności ludzkiej. W świecie, gdzie brak odwagi cywilnej i samokrytycyzmu, jesteśmy zapatrzeni tylko na samych siebie. Tak jest wygodniej, prościej i przede wszystkim bezpieczniej.

Pieprzyca bardzo dobrze potrafi budować napięcie w opowieści, jak i je umiejętnie tonować, jeżeli zachodzi taka potrzeba. Ponadto nie boi się humoru oraz ciętych dialogów, co tchnęło w film życie. Jest prawdziwy, a postaci są wiarygodne. Naturalnie ogromna w tym zasługa aktorów. Haniszewski to odkrycie, ogromny talent i można żałować, że wcześniej nikt w kinie nie potrafił wykorzystać go w należytym stopniu. I pomyśleć, że na casting przyszedł tylko towarzysko...

Agata Kulesza jest wyborna w swojej kreacji, sposób w jaki mówi, to jak wygląda, pokazuje, jak duże możliwości tkwią w tej aktorce. Świetny jest Arkadiusz Jakubik, tworząc najbardziej niejednoznaczną postać tego obrazu. Zabił czy nie zabił? Jest psychopatą czy dobrym człowiekiem, który chce wyłącznie zjeść kiełbasę oraz obejrzeć mecz? Drugi plan też spisał się na medal – Piotra Adamczyka można w końcu komplementować, Tomasz Włosok pokazał, że ma ogromny potencjał, a Michał Żurawski miał okazję puścić hamulce i aktorsko zaszaleć. Tak to powinno wyglądać.

Całości dopełniają zdjęcia – zimne, szalenie klimatyczne, wprowadzające w atmosferę niepokoju oraz strachu, jaki padł wówczas na Śląsk. W połączeniu z bezbłędną charakteryzacją oraz scenografią otrzymujemy fragment Polski lat 70. XX wieku, pozbawiony fetyszyzowania, a cechujący się autentyzmem.

„Jestem mordercą” Macieja Pieprzycy to coś więcej niż kino gatunkowe. Autor nie chciał wyłącznie bawić się w narratora opowiadającego ciekawą historię, lecz zależało mu na czymś więcej, a mianowicie ukazaniu tych wydarzeń od kuchni, ze wszystkimi mechanizmami nimi sterującymi. To moralitet o przypadkowym poczęciu zła i jego dalszym rozwoju. Czy można później popatrzeć na siebie w lustrze? Czy w ogóle można patrzeć na inne twarze? Trzeba być człowiekiem, a nie ścierką – jak to kiedyś powiedział kapral Wiaderny, w pamiętnym „Krollu” Władysława Pasikowskiego. Maciej Pieprzyca na pewno z tym się zgadza.

Ocena: 8/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"Jestem mordercą" w TV - sprawdź datę emisji!

"Jestem mordercą" w TV

Recenzja została pierwotnie opublikowana 3 listopada 2016 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn