"Kosmos". Spektakl o reżyserii życia [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe dystrybutora Bomba FIlm
fot. materiały prasowe dystrybutora Bomba FIlm
Jeżeli jesteś w złym momencie swojego życia, to możesz być pewny, że Andrzej Żuławski jeszcze mocniej ci dowali, ale zrobi to w taki sposób i w takim stylu, że z seansu wyjdziesz z uśmiechem na ustach. Właśnie taki jest „Kosmos”. Mocny, dosadny, bezkompromisowy.

Trudno na „Kosmos” nie patrzeć dzisiaj jak na rozliczenie się Andrzeja Żuławskiego z własnym dorobkiem. Już sam fakt, że autor „Szamanki” wziął na warsztat ostatnią powieść Witolda Gombrowicza mówi sam za siebie. Żuławski nie przepisuje Gombrowicza na nowo, czerpiąc z niego co najlepsze, dodając przy tym coś od siebie, więc „Kosmos” aż roi się od odniesień do innych filmów, w tym naturalnie także dzieł oraz życia samego reżysera.

„Kosmos” hipnotyzuje już od pierwszych scen i właśnie dlatego się w nim zakochałem i kupiłem niemal całkowicie. Żuławski sobie kpi, żartuje, punktuje samego siebie, tworząc obraz świata pozbawionego miłości. Jest tylko namiętność i pragnienie. Ładni pragną ładnych, ale paradoksalnie najbardziej uwodzicielska i pociągająca okazuje się brzydota. To spektakl o reżyserii życia - to wszystko jest wyłącznie w naszych rękach. Cała reszta nie ma znaczenia.

Na ekranie wspólne rządy sprawują chaos i abstrakcja. Niejednokrotnie można się zastanawiać o co chodzi, ale to jedynie gra z widzem. W ten konwencji doskonale odnaleźli się Sabine Azéma, Jean-François Balmer, Jonathan Genêt, Johan Libéreau, Clémentine Pons i przede wszystkim Victória Guerra. Dzieła dopełnił świetny André Szankowski za kamerą oraz wspaniała muzyka Andrzeja Korzyńskiego. Dałbym wiele, aby ukazała się na fizycznym nośniku.

Czasami „Kosmos” jest zestawiany z „Oniricą” Lecha Majewskiego, jednak o ile obraz autora „Wojaczka” może zdołować, to Żuławski uderzył w zupełnie inne tony – żart, dystans i finalnie zostawił jakąś iskierkę nadziei na wydostanie się ze świata wiecznych iluzji i fałszywych wyobrażeń.

To przykre, że ostatni film Andrzeja Żuławskiego do polskich kin trafił dopiero po śmierci tego wybitnego twórcy. Autor „Trzeciej części nocy” poprzez swoje ostatnie dzieło pokazuje iluzoryczność życia. To manifest i rozliczenie z samym sobą, dlatego w ostatnich minutach sam staje się widzem swojego własnego dzieła. Staje obok i patrzy na scenografię oraz pracę kamery. Cięcie, koniec. Takiego Andrzeja Żuławskiego będzie nam brakowało.

Ocena: 9/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"KOSMOS" W KINACH OD 1 LIPCA 2016 ROKU

Recenzja została pierwotnie opublikowana 3 lipca 2016 roku.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn