"Lion. Droga do domu". Nieprawdopodobna historia, jaką pomogło napisać Google Maps [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
materiały prasowe dystrybutora Forum Film
materiały prasowe dystrybutora Forum Film
Nawet ludziom pozbawionym instynktu macierzyńskiego, trudno oderwać wzrok od ogromnych sarnich oczu malutkiego Saroo, bohatera filmu „Lion. Droga do domu” granego przez zachwycającego Sunny’ego Pawara.

NASZA OCENA: 8/10

W poszukiwaniu starszego brata, Saroo, pięcioletni chłopiec przypadkowo wsiada do pustego pociągu. Budzi się w Kalkucie. Nie zna swojego nazwiska ani adresu domu położonego tysiące kilometrów od wielomilionowego miasta. Ma jednak szczęście, bo w najmniej oczekiwanym momencie jego los się odmienia. Adoptowany przez parę Australijczyków, dopiero 25 lat później wyrusza na poszukiwanie utraconego domu.

Ten film przemawia prawdą i kontrastami. Prawdą, gdyż opowiada historię opartą na faktach; Saroo Brierley istniał naprawdę, oddalił się od swej wioski, trafił do Kalkuty a stamtąd został wysłany do australijskiej rodziny która go adoptowała. A kontrastami, bo pozostawia w nas – oprócz tej historii – obrazy, które widzi się pod powiekami jeszcze długo po zakończeniu filmu. Saroo, który biega po pustym pociągu – samotny maluch i mnóstwo pustych ławek; pociąg z uwięzionym w środku chłopcem, który przemierza niewyobrażalne przestrzenie; mała figurka chłopca, który wspina się na filar dworca, by wołać mamę i brata, a pod nim przepływają tysiące ludzi, cała ich rzeka. Wreszcie Saroo, który dzielił z bliskimi jedną małą izbę, teraz błąkający się po ogromnym, jasnym domu.

Te kontrasty to też hinduska bieda i australijski dobrobyt, jasne krajobrazy Indii i szarości samotnego kontynentu na końcu świata. To wszystko dopowiada pięknie fabułę, wzbogacając ją o metafory i dopowiadając to czego nie słyszmy. Celowo nie wymieniłam żadnych scen z drugiej części filmu, dorosłości Saroo, bo nie mają już one tej siły wyrazu. Oprócz iście proustowskiej sceny, gdy bohater czując w ustach hinduski przysmak, nagle przypomina sobie dzieciństwo, a to dopiero uruchamia w nim tęsknotę za tym, co wtedy stracił. W dalszej części filmu zabrakło reżyserowi pomysłu na zbudowanie takich symboli: choć bohater bez końca rozmyśla nad swym losem, tym co ma zrobić, poszukuje swej tożsamości, tęskni za biologiczną rodziną i dręczy go poczucie winy z powodu stylu życia, to w końcu te sceny wewnętrznej udręki i walki z sobą zaczynają się dłużyć. Nawet wybitny aktor nie miałby tych dłużyzn snucia się po plaży czym zapełnić, a młodziutki Dev Patel dopiero do takiego grona aspiruje. Druga rzecz to to, że reżyser Garth Davis nie jest Antonionim, który takie dłużyzny wygrywał bez słów. Tu brakuje emocjonalnego dialogu z potencjałem budującym psychologię postaci nie tylko zresztą Saroo, ale też na przykład jego przybranego brata. Może dlatego takie mocne wrażenie robi scena rozmowy Saroo z przybraną matką, graną (świetnie zresztą) przez Nicole Kidman, w której ta ostatnia robi bilans swych wyborów jako matka, mówiąc o przesłaniu jakie jej przyświecało, ale też o goryczy jaka nie jest jej obca.

Podsumowując, ta niewiarygodna na pozór historia, ma w sobie mnóstwo siły i gdyby skrócono film o ponad pół godziny, być może otrzymalibyśmy małe dzieło sztuki. Wartością samą w sobie jest odkrycie talentu małego Sunny’ego Pawara, od którego trudno oderwać wzrok. Dziecka, które swą naturalnością i spontanicznością kradnie ekran dla siebie. I to jego oczy i uśmiech zostaną w nas na długo.

Beata Cielecka

Wróć do programu tv

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Filip Chajzer o MBTM

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn