"Listy do Julii". Toskańska bajka o miłości [RECENZJA]

Monika Somla
Monika Somla
"Listy do Julii"
"Listy do Julii" media-press.tv
„Listy do Julii” to pod kilkoma względami wariacja na temat filmu „Pod słońcem Toskanii”. Oczywiście główne bohaterki różnią się, ale oba te filmy działają podobnie – jak dopalacze! I to takie, które wybitnie podnoszą nastrój.

NASZA OCENA: 6/10

„Listy…”, jak klasyczna bajka filmowa, każą nam wierzyć w takie „romantyczne aksjomaty” jak ten, że każdy ma swą drugą połówkę i że nieważne, ile się czeka na miłość, ona i tak nadejdzie. Abstrahując od faktu, czy wierzymy w te, może lekko naiwne, ale jakże piękne, idee czy nie, film podaje je w sposób lekki i uroczy. Sprzyja temu sama atmosfera Toskanii, po której podróżują bohaterowie – pełnej ciepłych, parujących od gorąca pól i zielonych winnic – tak urzekająca, że z przyjemnością dajemy sobą manipulować i trzymamy kciuki za bohaterkę filmu.

Sophie spędza ze swym narzeczonym Victorem wakacje w Weronie, ale ponieważ jego – przyszłego restauratora – bardziej pochłania miejscowa kuchnia, Sophie sama zwiedza miasto. Przez przypadek przyłącza się do grupy kobiet, tworzących Klub Julii, odpisujących na listy skierowane do tej słynnej postaci pozostawione na ścianie domu Capulettich, i odpowiada na list kobiety, która pół wieku wcześniej poznała pewnego mężczyznę i… porzuciła go. Teraz Claire, jako leciwa dama, przybywa do Werony wraz ze swym wnukiem Charliem, by odszukać swego opuszczonego niegdyś Lorenza. Sophie przyłącza się do wyprawy, która – jak się okaże – wywróci jej życie do góry nogami.

Scenariusz ten to idealny przepis na komedię romantyczną. Byłoby jednak pięknie, gdyby napięcia na papierze dopełniła chemia między bohaterami. A tu więcej napięcia i namiętności widać w elektryzujących spojrzeniach pary zakochanych seniorów granych przez Vanessę Redgrave i Franco Nero (parę w życiu prywatnym) niż między znaną z „Mamma Mia!” Amandą Seyfried (która robi co może) i Christopherem Eganem, który zbyt wieloma mięśniami odpowiadającymi za mimikę raczej nie dysponuje. Tę lekką niedoskonałość obsadową rekompensuje nam Gael Garcia Bernal w roli diablo irytującego, ale za to bardzo prawdziwego w swych egoistycznych reakcjach Victora, preferującego zbieranie trufli niż wieczory ze swą ukochaną.

Film idealny na smutne wieczory, a ponieważ przyprawiony jest odrobiną humoru (spotkania z wieloma dziwnymi, zabawnymi i strasznymi Lorenzami), będzie strawny i dla panów, którzy zazwyczaj omijają gatunek komedii romantycznej szerokim łukiem. „Listy do Julii” to też uczta dla oka. Toskania jest pocztówkowo piękna, idealna i słoneczna. Fotografowane w blasku zachodzącego słońca pola mają kolor nasyconej ochry, winne krzewy parują zielenią, słoneczniki koją oczy żółcieniami płatków kwiatów, a niebo eksploduje a to różowościami chmur, a to jasnymi błękitami, a to lekko morskim odcieniem zmierzchu. Ech, a u nas już przymrozki!

Beata Cielecka

"Listy do Julii" w tv. Sprawdź datę emisji!

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn