"Miasteczko Twin Peaks". Serial, który jednak się zestarzał? [WIDEO+ZDJĘCIA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
fot. materiały prasowe HBO
fot. materiały prasowe HBO
Po 25 latach telewidzowie powrócą do Miasteczka Twin Peaks, miejsca (i serialu), które w pewnym stopniu zrewolucjonizowało dzisiejszą telewizję. Jak na początek lat 90-tych David Lynch odważył się wykorzystać scenariusz, który w tamtym okresie miał szansę sprawdzić się co najwyżej na dużym ekranie. I udało mu się wyprzedzić czasy. Owszem, ze swoim dziełem nie trafił tak do końca w gusta ówczesnych widzów, ale dał świetną podkładkę pod późniejsze hity telewizji. Mówiąc wprost, wytyczył nowe ścieżki, które dziś są w świecie seriali czymś absolutnie normalnym. A skoro o „dziś” mowa, to czy ten legendarny serial można dziś oglądać z taką samą uwagą, jak 25 lat wcześniej?

Na dzień dzisiejszy o trzecim sezonie "Twin Peaks" wiemy tyle, że będzie się dość mocno różnił od pierwowzoru. Na to ma wpływ przede wszystkim upływ czasu. Dzisiejsza telewizja jest inna. Najlepsze seriale to te, które zachowują ciągłość fabuły stale przykuwając uwagę widza. Zmieniły się budżety, realizacja całości i wiele innych rzeczy. Dziś rozmach produkcji telewizyjnych często dorównuje filmom kinowym. Stąd różnica między tym, co kręcono jeszcze ćwierć wieku temu jest znaczna i co tu dużo mówić, takie Twin Peaks dla dzisiejszego widza może być trudny w odbiorze, bo zwyczajnie w wielu elementach serial się zestarzał. Choć w kilku innych nadal prezentuje ogromną jakość w porównaniu z dzisiejszymi serialami.

Fabuła

To jest to, co sprawiło, że dziś Miasteczko Twin Peaks jest legendą wśród seriali. Skonstruowanie takiego scenariusza w tamtym okresie było bardzo ryzykowne. Bo też motywy paranormalne, czy też jak dziś możemy to bez ogródek nazwać realizm magiczny w tym serialu, były czymś niemal całkowicie nowym i zarezerwowanym dla filmów kinowych. Lynch zaryzykował, a sam serial stał się swoistym eksperymentem sprawdzającym, czy widz jest w stanie wziąć bez zastanowienia zaproponowaną przez niego historię. I choć nie tak całkiem do końca się to udało, w końcu serial po dwóch sezonach trzeba było dokończyć filmem pełnometrażowym, to udało się stworzyć coś, co wytyczyło ścieżki dla dzisiejszych produkcji. Dziś nie jesteśmy sobie w stanie wyobrazić dobrego serialu, który ma charakter proceduralny. Owszem, takie ciągle powstają, ale do miana produkcji wszech czasów jest im bardzo daleko. Lynch pokazał, że warto spróbować wciągnąć widza w historię, która nie zaczyna się i nie kończy na jednym odcinku zmuszając go do ciągłego śledzenia serialowych wydarzeń. Umknięcie choć jednego odcinka powodowało ogromną dziurę. Sama historia to jak na ówczesne czasy była majstersztykiem i co więcej, Lynch przy niej do bólu wykorzystywał to, co dzisiaj jest czymś naturalnym – twisty fabularne oraz cliffhangery. Ponadto świetnie wykorzystywał wykreowane w serialu postacie, które nawet jeśli ginęły (bądź przepadały), zawsze zostawiał im pewną furtkę do powrotu. Reasumując, pod względem stworzonej fabuły serial Lyncha jest ponadczasowy. Ona nadal działa i jest największą siłą Miasteczka Twin Peaks.

Realizacja

Tu bez ogródek można powiedzieć, że pod tym względem serial wizualnie się zestarzał. Nieliczne efekty specjalne opierały się na prostych trickach filmowych i grze świateł. Dziś seriale, które w ten sposób próbują „oczarować”widza, określane są mianem seriali z bardzo biednym budżetem. Prawda jednak jest też taka, że Lynch w tamtym okresie nie mógł dysponować takimi środkami, jakie dostał obecnie przy realizacji trzeciego sezonu Twin Peaks. To jedna kwestia. Drugą jest strona wizualna, która dzisiejszego widza zwyczajnie może kłuć w oczy. To naturalnie efekt czasu, w jakim serial był kręcony i to jednym może dziś nadal odpowiadać, a innym nie. Wizualnie więc dzieło Lyncha trudno określić ponadczasowym. Pod tym względem serial po prostu się zestarzał.

Bohaterowie serialu

To oni, obok misternie skonstruowanej fabuły, są siłą napędową serialu. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że udało się tu wykreować prawdziwą plejadę różnych osobowości. Nawet epizodyczne postacie były po prostu jakieś – wyróżniały się swoim wyglądem oraz cechami charakteru. Każdy z nich miał do opowiedzenia jakąś swoją historię, do tego bardzo oryginalną. Żadna z postaci nie była płaska. Od Coopera po Lucy Moran – każdy prezentował zestaw indywidualnych cech. W żadnym innym wcześniejszym serialu nie udało się wykreować aż tylu niejednoznacznych bohaterów i to w takiej ilości! Stąd też z jednej strony bardzo łatwo było nam określić swoje sympatie, które często trzeba było po jakimś czasie trochę weryfikować. To dawało widzowi szerokie pole do popisu w ocenie zachowania poszczególnych postaci, co przecież tylko dodawało smaczku całej historii. Dziś taka konstrukcja bohaterów seriali ocierająca się często o głębsze analizy psychologiczne jest czymś niemal naturalnym, wtedy jednak była to swoista rewolucja, z której dzisiejsza telewizja nadal czerpie pełnymi garściami. I ta sfera Miasteczka Twin Peaks prawdopodobnie nie zestarzeje się nawet za 50 lat.

Gra aktorska

Po ponad ćwierć wieku w tej kwestii można mieć bardzo wiele do zarzucenia. Oczywiście na tamte czasy gra aktorska była adekwatna do tego, co prezentowano w wielu produkcjach tak filmowych jak i telewizyjnych. Teatralność gry aktorskiej często aż wylewała się z ekranu i z dzisiejszej perspektywy wygląda bardzo sztucznie i mało wiarygodnie. Naturalnie widoczny jest w tym pewien zamiar twórców ukazania groteskowości niektórych scen (tańczący ni z tego ni z owego Leland Palmer czy karzeł grany przez Michaela J. Andersona), by podkręcić napięcie i zbudować klimat serialu. Niemniej widać bardzo mocno, jak różni się dzisiejsza gra aktorska od tej z lat 90-tych. W tym przypadku serial nie jest na czasie. Współczesnego widza taki sposób grania może wręcz drażnić. Z drugiej strony trzeba sobie też uświadomić jedno - bez takich aktorów, jak Ray Wise, Kyle MacLachan, Lara Flynn Boyle, Everett McGill i wielu innych, nie zapamiętalibyśmy tak wielu niezwykłych bohaterów. Bo też by zrobić tak dobry serial potrzeba było wykreować pewne teatralne szaleństwo – i to się udało. Dziś jednak wygląda to niestety mało wiarygodnie, zwłaszcza gdy porównamy to sobie z aktorami z innych seriali, jak Hannibal, Fargo, Dexter czy nawet Dr. House. Z nimi dziś jest nam się o wiele łatwiej identyfikować, bo też często ich gra była nastawiona często na jak największe urealnienie danej postaci, nawet jeśli była zbyt groteskowa, ale przez to była nam zdecydowanie bliższa.

Muzyka

W tym przypadku niewiele można powiedzieć. Muzyka Angelo Badalamentiego jest ponadczasowa i w tym przypadku powiedzenie, że nie wytrzymała próby czasu byłoby zbrodnią większą niż zabicie Laury Palmer.

Podsumowując - Miasteczko Twin Peaks to serial, przy którym trudno rozsądzić, jak bardzo się zestarzał. Są argumenty za jak i przeciw temu twierdzeniu. Mądrzejsi w tej kwestii będziemy po premierze trzeciego sezonu, która najlepiej unaoczni nam to, które elementy się zestarzały, a które grzeją nas do dziś. Bo też do miasteczka Twin Peaks po dziś dzień wraca się z ogromną przyjemnością mimo tego, że z wiekiem dostrzegamy coraz więcej wad. Przy tym jednak odkrywamy też i zalety i to chyba najlepiej świadczy o tym, że dzieło Lyncha już na zawsze będzie serialem, do którego określenie "ponadczasowy" będzie pasować jak do żadnego innego. Nawet mimo wieku.

Paweł Szałankiewicz

Co jest DO ZOBACZENIA na vod?

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn