"Mumia". Niezwykle efektowna wariacja na temat słynnego horroru [RECENZJA]

Trzy tysiące lat temu egipski kapłan Ozyrysa Imhotep (Arnold Vosloo) zakochał się z wzajemnością w Ank Su Namun (Patricia Velasquez), żonie faraona Seti I. Gdy faraon odkrył jej zdradę, kapłan go zamordował. Ank Su Namun popełniła samobójstwo, ale Imhotep został schwytany, żywcem zabalsamowany i zamknięty w zapieczętowanym klątwą sarkofagu w Mieście Umarłych.

Przez wieki pamięć o tym miejscu zaginęła. Aż do lat 30. XX w., gdy przypadkiem odnalazł je zabłąkany na pustyni oddział Legii Cudzoziemskiej. Tajemniczy strażnicy miasta zabili co prawda prawie wszystkich legionistów, ale dwóm udało się uciec. Ich opowieści o Mieście Umarłych w końcu docierają do Evelyn „Evy” Carnahan (Rachel Weisz) zafascynowanej historią starożytnego Egiptu. Wraz ze swoim bratem Jonathanem (John Hannah) organizują wyprawę, która ma dotrzeć do Miasta Umarłych. Jako przewodnika najmują jednego z ocalałych żołnierzy, awanturniczego Richarda „Ricka” O’Connella (Brendan Fraser). Gdy docierają wreszcie do Miasta Umarłych, odkrywają w nim m.in. Księgę Umarłych. Odczytując ją, budzą do życia okrutnego Imhotepa. Ten najpierw chce wskrzesić ukochaną Ank Su Namun, a potem zawładnąć całym światem...

„Mumia” Stephena Sommersa jest niezwykle efektowną wariacją na temat słynnego horroru z 1932 r. Karla Freunda z Borisem Karloffem w roli głównej. Nietrudno też doszukać się tu inspiracji przygodami Indiany Jonesa. Tym razem jednak główną rolę gra Rachel Weisz, dla której „Mumia” była ekspresową windą na szczyt popularności. W „Mumii” więcej jest może efektów i efekciarstwa, ale nie zmienia to faktu, że ogląda się ją nieźle...

Piotr Radecki

Film przygodowy USA 1999, reż. Stephen Sommers

"Mumia" w tv

WRÓĆ DO PROGRAMU TV