"Nowy świat". Problemy imigrantów w Polsce [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. Paweł Wyszomirski / materiały prasowe
fot. Paweł Wyszomirski / materiały prasowe
Mam dziwne wrażenie, że „Nowy świat”, gdy tylko wejdzie do szerokiej dystrybucji, może zostać niezrozumiany. Nie wiedzieć czemu, wymaga się od tej produkcji, aby była rejestracją zmagań imigrantów o asymilację w polskim społeczeństwie. Tyle, że film opowiada zupełnie o czymś innym. I całe szczęście.

Żadnego z twórców trzech etiud, które składają się na „Nowy świat”, nie interesuje walka imigrantów z urzędami, papierologią czy polską mentalnością. Bohaterowie ich obrazów – kolejno Żanna, Azzam i Wera – już odnaleźli się w polskim społeczeństwie. Ich asymilacja się dokonała i chociaż musieli porzucić swój heimat, Polska stała się ich drugim domem. Mimo, iż są obcy, to „zakorzenili się” w naszym kraju niczym palma na rondzie de Gaulle’a.

ŻANNA

Na „Nowy świat” składają się trzy etiudy fabularne – pierwsza z nich, nakręcona przez Elżbietę Benkowską, to „Żanna”. Tytułowa bohaterka przyjechała wraz z córką z Białorusi do Polski, chcąc uwolnić się od swojego męża – znanego opozycjonisty i lidera punkowego zespołu, który trafił do aresztu. W Polsce Żanna (Olga Kawałaj Aksenowa) znalazła nie tylko nowe życie, ale przede wszystkim nowego mężczyznę, no i zmienił się jej gust muzyczny – zaczęła słuchać kiepskiego polskiego rapu. Cóż, wspólne nawijanie słów „nasze bloki są zajebiste” chwilę po seksie nie wróży nic dobrego związkowi.

To, co jest najmocniejszym punktem opowieści o Żannie, to ukazanie hipokryzji środowisk zajmujących się walką o wolność w krajach autorytarnych. To czysta demagogia i budowanie własnego zaplecza politycznego poprzez organizację śmiesznych zbiorowisk kilku osób, które np. skaczą dla Białorusi. Tutaj dobrze napisana jest postać Żanny – kobiety, która chce po prostu żyć normalnie, pracować i robić zakupy, a nie biegać po konferencjach prasowych i opowiadać o wizytach bezpieki.

AZZAM

Druga z etiud to zrealizowana przez Michała Wawrzeckiego opowieść o Azzamie (Hassan Akkouch). Afgańczyk pracował dla polskiej armii jako tłumacz, przez co został uznany za zdrajcę i tylko dzięki żołnierzowi Łukaszowi (Dariusz Chojnacki) zdołał przeżyć i uciec z wojennego piekła. Łukasz, który po misji porzucił armię, zrobił dla Azzama jeszcze więcej – zatrudnił go w swoim nocnym klubie. Ale nie zrobił tego bezinteresownie – widać, że Łukasz poczuł do swojego afgańskiego kolegi coś więcej niż przyjaźń.

Ten blok jest najbardziej przyciągający i efektowny wizualnie, ale paradoksalnie to najsłabsza z etiud. Kiepskie sceny retrospekcji, połączone z najbardziej stereotypowym ukazaniem zaburzeń lękowych po przeżyciu konfliktu zbrojnego, nie są najlepszą kombinacją. Do tego całość kończy się w momencie, w którym historia dopiero miała szansę się rozwinąć.

WERA

Zamykająca film etiuda o Werze (Karina Minaeva), transseksualiście przygotowującym się do operacji zmiany płci, to najbardziej kompletna z etiud, posiadająca swój początek, rozwinięcie oraz koniec. Wera wyjechała z Ukrainy jako mężczyzna, zostawiając za sobą nie tylko własną płeć, ale przede wszystkim rodzinę z synem na czele. Teraz, gdy była partnerka Wery umarła, małemu Borysowi pozostał tylko ojciec… Ojciec, który pragnie być kobietą.

Ten segment wyróżnia się przede wszystkim lekkością, z jaką został zrealizowany. Łukasz Ostalski w bardzo delikatny sposób podszedł do kwestii oswojenia dziecka z osobą transseksualną, która jest jego rodzicem. Bo jak powiedzieć dziecku „cześć, jestem twoim tatą”, gdy ma się na sobie sukienkę i wygląda jak kobieta?

WIELKI KOMPROMIS

„Nowy świat” wygląda jakby był jednym wielkim kompromisem. Tak, jakby twórcy musieli krok po kroku rezygnować z większości swoich założeń, aby udało się zrealizować całość. Film jest do tego bardzo zachowawczy, brak tutaj pewnej spektakularności, jaką cechowały się wcześniej zrealizowane projekty młodych twórców (chociażby „Gorzko!” Michała Wawrzeckiego).

Na szczęście „Nowy świat” broni się pod względem aktorskim. O ile odtwórca roli Azzama po prostu jest na ekranie, to już piękna Olga Kawałaj Aksenowa (nie można od niej oderwać wzroku!) i Karina Minaeva, amatorka i prawdziwa transseksualistka czekająca na operację zmiany płci, mają już jakieś pole do popisu. Polska część obsady również nie zawodzi, z uroczą Ireną Melcer na czele, która uwodzi publiczność swoją kreacją. Może Azzam nie odwzajemnia jej zalotów, ale widzowie nie popełnią tego błędu. Warto także zwrócić uwagę na Sebastiana Fabijańskiego, który chociaż pojawia się na ekranie dosłownie na chwilę, to mocno zaznacza swoją obecność. Ten facet zrobi karierę – potwierdzał to już występ w „Jezioraku” oraz w „Paniach Dulskich”.

ALBO WSZYSTKO, ALBO NIC

Tę produkcję szalenie trudno oceniać jako pełnometrażowy obraz, gdyż tak naprawdę nim nie jest. Trzy trzydziestominutowe etiudy próbują imitować jedną całość, ale nie do końca im to wychodzi. Jedyne punkty spójne tego dzieła, to ta sama ekipa realizacyjna oraz motyw już wcześniej wspomnianej sztucznej palmy, pod którą przetną się losy bohaterów.

Takie podejście ma swoje wady i zalety, lecz tutaj niestety zwyczajnie się nie sprawdza. Rozumiem, że w ten sposób Akson Studio chciało zapewnić młodym twórcom lepszy start, większy budżet i przede wszystkim ogólnopolską dystrybucję kinową, no ale albo wszystko, albo nic. W tym przypadku widzowie dostają produkt nie do końca pełnowartościowy. Trzy historie, które są ledwie zalążkami prawdziwej fabuły, gdyż gdy tylko zaczynają się rozwijać i wzbudzać zainteresowanie, są brutalnie przerywane przez twórców. Mimo wszystko, jednak warto zapoznać się z tym tytułem i przede wszystkim mieć oko na tę trójkę reżyserów. Gdy tylko doczekają się swoich prawdziwych debiutów, mogą namieszać.

Ocena: 5/10

Nowy świat

Kraj: Poland

Rok produkcji: 2015

Reżyser: Elżbieta Benkowska, Łukasz Ostalski, Michał Wawrzecki

Producent: Jan Kwieciński

Wystąpili: Karina Minaeva, Stanislav Boklan, Georgiy Leshchenko, Hassan Akkouch, Dariusz Chojnacki, Irena Melcer, Sebastian Fabijański, Olga Aksyonova, Julian Świeżewski, Dominika Maiseyenka, Svetlana Anikej, Mirosław Kotowicz

Czas trwania: 90 min

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja została pierwotnie opublikowana 14 października 2015 roku, jako relacja z 31. Warszawskiego Festiwalu Filmowego.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn