"Pokój". Takiego pięknego syna urodziłam [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe
Gdy w niedzielny wieczór, 28 lutego 2016 roku, w pełni zasłużonego Oscara za najlepszą pierwszoplanową rolę kobiecą odebrała Brie Larson, to natychmiast urodzona w 1989 roku aktorka znalazła się na ustach niemal wszystkich. I bardzo dobrze, bo na tak udane, wyraziste i mięsiste role, jak Joy „Ma” Newsome w „Pokoju”, czeka się całymi latami.

Zdolna aktorka jest obecnie w chyba najlepszym momencie swojej kariery; zaczynała w produkcjach typowo młodzieżowych, gdzie jednak także przychodziło jej grać poważniejsze i bardziej skomplikowane role, jak m.in. w „Po prostu Peck” z 2009 roku, a teraz wciela się coraz częściej w pełnokrwiste i silne kobiety. Przełomem okazała się „Przechowalnia numer 12” w reżyserii Destina Crettona z 2013 roku. Tam Larson udowodniła, że emocjonalnie angażując się w rolę, jest w stanie wznieść się na wyżyny. Grace z „Przechowalni...” i Joy z „Pokoju” to w zasadzie dość podobnie skonstruowane bohaterki: z pozoru silne, lecz tak naprawdę kruche i delikatne, które chociaż na zewnątrz milczą, to wewnątrz wrzeszczą z bólu wciąż pulsujących szram na sercu i duszy.

W „Pokoju” Brie Larson wciela się w postać, jaką racjonalny rozum z potwornym trudem w ogóle może sobie wyobrazić. Tym bardziej przeraża fakt, że to charakter wprost wyciągnięty z życia – nikt nigdy nie pojmie skali oraz nie zrozumie ogromu piekła, jakie przeszły chociażby Elisabeth Fritzl czy Natascha Kampusch. Filmowa Joy została porwana przez tajemniczego mężczyznę, później nazywanego Starym Nickiem (Sean Bridgers), który zamknął ją w szczelnie zabezpieczonej szopie i regularnie gwałcił. Miała wtedy 17 lat. Od tego czasu minęło siedem lat, a ona zdążyła urodzić syna Jacka (Jacob Tremblay), którego poznajemy w dniu piątych urodzin. Tytułowy Pokój stał się dla nich mini wersją domu, tyle, że dziewczyna doskonale wiedziała, że za ścianą jest normalne życie, natomiast dla chłopca te cztery ściany były całym światem, a obrazki, które widział w telewizji, brał za iluzję. Na pierwszy rzut oka – nie licząc elektronicznie zamykanych pancernych drzwi – w Pokoju znajdowało się wyposażenie niezbędne do codziennego funkcjonowania, ale o takich luksusach jak okna można było zapomnieć. Jedynym kontaktem ze światem zewnętrznym był umieszczony na suficie świetlik. To dzięki niemu do środka wpadał nie tylko promyk słońca, ale przede wszystkim promyk nadziei, że kiedyś uda się wyjść z tej klitki.

Abrahamson w specyficzny sposób portretuje porywacza. Irlandzki reżyser robi wszystko, aby jak najdłużej trzymać widza w niepewności, dlatego zwyrodnialca obserwujemy przez szpary w drzwiach od szafy, w której chował się Jack. Dopiero później Stary Nick ukazuje się w pełni i chociaż jest opisywany zdawkowo, to te kilka zdań, które wypowiada, w znaczący sposób pokazują jego charakter. To bohater, który jest podobnie skonstruowany jak porywacz Vincent Maillard z francuskiego filmu „Tylko mój” (2012, reż. Frédéric Videau): obydwaj nie widzą nic złego w swoim postępowaniu, podkreślają, że troszczą się o kobiety i chronią je przed całym złem świata. Więcej, sami siebie stawiają w roli ofiar, twierdząc, że to oni się poświęcają oraz w pocie czoła pracują, aby utrzymać kobiety, które w zasadzie całe dnie nie muszą nic robić.

Dla Joy syn stał się jedyną namiastką prawdziwego życia. Sygnałem, że wciąż jest człowiekiem i ma dla kogo żyć. Jednocześnie Jack był także siłą sprawczą jej ekspresowego dojrzewania, niemal w jednej chwili z naiwnej dziewczynki musiała stać się silną kobietą, odpowiedzialną nie tylko za siebie, ale również za swojego potomka. Za nową część siebie. W bólu, przez łzy, mogła się uśmiechnąć i powiedzieć takiego pięknego syna urodziłam.

Joy i Jack mieli odmienne pojmowanie Pokoju. Dla kobiety to pomieszczenie było symbolem wszelkich katuszy, jakie przeżywała oraz zabranej młodości, czasu, którego już nigdy nie nadrobi. Natomiast dla dziecka to było jedyne miejsce, jakie znał. Tam się urodził i wychował, więc czuł się bezpiecznie. Wszelkie sekwencje rozgrywające się w ciasnocie trzymają za gardło, ale najciekawsza część „Pokoju” rozpoczyna się wtedy, gdy autor wyprowadza duet głównych bohaterów z tytułowego pomieszczenia. Świat zewnętrzny okazuje się równie niebezpieczny i trzeba szybko dostosować się jego zasad, aby nie wpaść w kolejną pułapkę. Paradoksalnie to wolność zweryfikuje siłę bohaterów.

Lenny Abrahamson w opowieści, której autorką jest Emma Donoghue, często sięga po perspektywę dziecka, które dodatkowo dopowiada swoje przemyślenia z offu. Jack znajduje się wręcz w centrum filmu. Jest przeszłością, jak i przyszłością – dla Joy zawsze będzie wspomnieniem tego, co przeszła oraz cząstką porywacza, co dobitnie jej uświadamiają media oraz ojciec, lecz z drugiej strony to właśnie synowi zawdzięcza wolność i jest w stanie przetrwać wiele. Syn sprawia, że potrafi przezwyciężyć największy kryzys.

„Pokój” to film, w którym na pierwszym planie są wyeksponowane kobiece bohaterki, które niejednokrotnie okazują się odważniejsze i mocniejsze od mężczyzn. Nawet Jack, przez długie włosy, początkowo przypomina dziewczynkę, ale oprócz tego mamy przecież matkę Joy – starającą się normalnie funkcjonować i pomagać córce wszelkimi możliwymi sposobami – czy policjantkę, jako jedyną potrafiącą zareagować w odpowiedni sposób. Mężczyźni okazują się tchórzami, jedyne na co ich stać to ironizowanie lub ucieczkę.

Najnowszy film Abrahamsona, podobnie jak jego poprzednia produkcja pt. „Frank” (2014), jest swojego rodzaju operacją na żywym organizmie. Autor próbuje wejść w myśli swoich bohaterów i zagłębić się w ich psychikę. Wie, że największe dramaty rozgrywają się w głowach, dlatego przygląda się postępowaniu swoich postaci, niosąc im empatię oraz zrozumienie. To klaustrofobiczne, trzymające w napięciu kino, którego nie można przegapić. Bohaterom kibicuje się od początku do końca, co jest zasługą świetnie napisanego scenariusza, nawet na moment nie pozwalającego sobie na najmniejszy szantaż emocjonalny. „Pokój” to film, o którym będzie się pamiętać przez długie lata.

Ocena: 8/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"POKÓJ" W KINACH OD 26 LUTEGO

reżyseria: Lenny Abrahamson

gatunek: dramat

produkcja: USA

obsada: Brie Larson, Joan Allen, William H. Macy, Jacob Tremblay

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn