Najlepszy film festiwalu? Zdecydowanie „WILKOŁAK” w reżyserii Adriana Panka. Sam skusiłem się aż na dwa seanse tego dzieła, a chętnie obejrzałbym go raz jeszcze. Adrian Panek porwał się na film, którego wystarczyłoby się wielu innych reżyserów. W pierwszej warstwie to historia dzieciaków uwolnionych z obozu koncentracyjnego, ale tak naprawdę mamy do czynienia z opowieścią o tym, jak łatwo przestać być człowiekiem. Efektowne i dynamiczne kino, które sprawnie łączy ze sobą horror (!), thriller i dramat historyczny. Sonia Mietielica i dziecięca obsada są absolutnie bezbłędni w swoich rolach. Mocny, poruszający i wielowymiarowy film. Oby szybko pojawił się w dystrybucji.
"Kler" [RECENZJA]. Pedofilia, pijaństwo, pozamałżeńskie ciąże i drogie samochody, czyli polski Kościół według Wojciecha Smarzowskiego
Seans „Kleru” Wojciecha Smarzowskiego nie należał do najprzyjemniejszych momentów mojego życia. Nic dziwnego, bo „Kler” to film, który ma uwierać, ma boleć, ma szokować, ma być niewygodny, ale przede…
Moje drugie miejsce to „FUGA” Agnieszki Smoczyńskiej. Nieoczywista historia o własnej tożsamości, próbie wyrwania się ze społecznych ról i schematów. Świetna Gabriela Muskała.
W „KLERZE” Smarzowski punktuje kolejne grzechy Kościoła, zaczynając od pijaństwa kapłanów, wykorzystywanie wpływów we władzach lokalnych, nieprzestrzeganie celibatu, przez korupcję, chęć posiadania władzy, a na pedofilii kończąc. Autor „Drogówki” często cytuje kontrowersyjne wypowiedzi kościelnych dostojników, które doskonale znamy z mediów, ale ucieka się też do prawdziwych i intymnych świadectw ofiar duchownych. O ile te pierwsze śmieszą i wręcz wzbudzają uśmiech politowania, gdy uświadomimy sobie, że to nie fikcja literacka, tylko rzeczywistość, tak te drugie już wbijają w fotel i działają na emocje. Szkoda, że jury przestraszyło się tego filmu i uhonorowało go jedynie swoistą nagrodą pocieszenia, bo trudno w innych kategoriach patrzeć na nagrodę specjalną.
„KAMERDYNER”, chociaż nie do końca spełniony, to ważny film i mam nadzieję, że nie przepadnie w kinach. Filip Bajon opowiada o Polsce, wprowadza do masowej wyobraźni raczej niezbyt do tej pory znane fakty historyczne, a także ucieka się do uniwersalnego przesłania, aby zawsze żyć w zgodzie z sąsiadami. I tak jak powiedział bohater kreowany przez Janusza Gajosa: z ludźmi trzeba rozmawiać.
Przy okazji „7 UCZUĆ” Marek Koterski zdradził, że to najważniejszy film w jego życiu. Nie dziwię się, bo to gorzkie rozliczenie z dzieciństwem, które zarówno śmieszy, jak i w pewnym momencie uderza w bebechy. Umówmy się, nie wszystko tutaj działa równie mocno, przez pierwsze minuty kompletnie nie mogłem przekonać się do koncepcji filmu, a obsadzenie w roli Miauczynskiego Miśka Koterskiego wydawało mi się chybione, ale o dziwo to działa. Zresztą teraz wydaje mi się, że to był zwyczajnie nieunikniony krok. Film jest też wielką aktorską pokazówką; długo wymieniać wszystkich, więc powiem tylko, że Kasia Figura wzrusza, a Gabriela Muskała bawi do łez, zaliczając – obok „Fugi” – najlepszą rolę w karierze.
O „ZIMNEJ WOJNIE” już miałem przyjemność Wam pisać, więc dodam tylko, że jej wygrana w kategorii NAJLEPSZY FILM była więcej niż pewna. Wcześniej widziałem też „JAK PIES Z KOTEM” oraz komediowego „JULIUSZA”. Pierwszy wzrusza i chwyta za serducho, a drugi śmieszy i pokazuje, że w Polsce można zrobić dobrą, ale też wartościową, komedię.
Trochę niezrozumiałe są nagrody dla Jana Jakuba Kolskiego i „UŁASKAWIENIA”. To nie jest zły film, ale Kolski nie potrafi odpowiednio rozłożyć akcentów. Opowiada bardzo osobistą historię, ale nie wie czy robić to w poważnym kluczu czy komediowym, więc robi się mały miszmasz.
"Juliusz" [RECENZJA]. Polska komedia wstaje z kolan? Nauczyciel na skraju załamania nerwowego i Krystyna Janda zajadająca się kiełbasą
Polska komedia wstaje z kolan? Dużo na to wskazuje i największa nadzieja w młodych twórcach. W ubiegłym sezonie dostaliśmy świetny „Atak paniki” Pawła Maślony, a teraz na horyzoncie pojawił się…
„DZIURA W GŁOWIE” została źle przyjęta na festiwalu, ale ja polubiłem się z tym filmem. Bardzo teatralna opowieść o byciu aktorem, ale też o godzeniu się z samym sobą. Świetny Bartłomiej Topa i Andrzej Szeremeta. Czuć w tym ducha spektakli Krystiana Lupy, aczkolwiek oczywiście rozumiem, że nie wszyscy widzowie zaakceptują taki sposób narracji.
Dobrych recenzji nie ma też „AUTSAJDER” w reżyserii Adama Sikory, ale lubię ten obrazek. Prosta, wręcz prościutka opowiastka o stanie wojennym i tym, jak łatwo można było trafić za kraty, ale nawet urzeka mnie lekkość tego tytułu. Łukasz Sikora bardzo ciekawy w roli główny.
„MONUMENT” Jagody Szelc wciąż mi imponuje. Ten film zdecydowanie powinien być w konkursie głównym; już dawno filmowy dyplom aktorski nie był tylko polem do ćwiczeń, ale pełnoprawnym filmem, gdzie reżyser traktuje młodych aktorów jak aktorów, a nie uczniaków. Brawo.
Cieszy Złoty Pazur dla „NINY” Olgi Chajdas, bo o nie tylko lesbijskie love story, ale przede wszystkim opowieść o poszukiwaniu samego siebie oraz o miłości. Ładny obrazek, który jest świetnie zagrany – ukłony dla Julii Kijowskiej.
"Zimna wojna" [RECENZJA]. Cieszmy się sobą i kochajmy, dopóki śmierć nas nie rozłączy. Najważniejszy polski film 2018 roku?
Gdy filmowiec zrobi tak udany film jak "Ida", który zgarnia niemal wszystkie możliwe nagrody, włącznie z Oscarem, to oczekiwania od jego kolejnej produkcji są jeszcze większe. Paweł Pawlikowski stanął…
„KREW BOGA” Bartka Konopki wciąż mnie frapuje. O dziwo to właśnie był najbardziej antychrześcijański film w Gdyni. O ile „KLER” rozlicza się z instytucją Kościoła, tak tutaj mamy rozliczenie z samym sensem wiary, która już o swych podstaw jest ukazana jako fałszywa. Tak samo małą prowokacją jest Krzysztof Pieczyński w głównej roli kapłana, ale żadnego skandalu nie będzie, to zbyt niszowy film.
„ZABAWA ZABAWA” Kingi Dębskiej rozczarowuje. To mógł być dobry film na ważny temat, a zamiast tego otrzymaliśmy trochę taki tvnowski dramacik, który w trochę karykaturalny sposób przedstawia alkoholizm kobiet. Nuda, sztampa, kiepski scenariusz i sterylnie czyste dekoracje.
Porażką jest również „ETER” Krzysztofa Zanussiego. To mógł być dobry film, był na niego pomysł, ale... nie dość, że – jak przystało na eter – okazał się usypiający, tak wyłożenie całego rozwiązania fabuły w ostatnich minutach to wręcz niepoważne traktowanie widza. Ludzie naprawdę zrozumieją o co chodzi, w końcu „Faust” nie jest aż tak bardzo skomplikowany.
Dość ciekawym projektem okazały się „OKNA, OKNA” Wojtka Solarza – współczesne kino niezależne i przede wszystkim zabawa narracją, historią oraz materią filmową.
Najgorszy film festiwalu? Nagrodę w tej kategorii powinno otrzymać „NIE ZOSTAWIAJ MNIE” Grzegorza Lewandowskiego. Film wybitnie zły i przepiękny w swojej nieudolności; tutaj 30-latkowie grają maturzystów, a całość wygląda na zbiór klisz, schematów oraz karykaturalnego wyobrażenia współczesnej młodzieży. Do tego fatalny scenariusz, gdzie mieszają się rozterki sercowe, zarzuty o gwałt i rozmowy ze zmarłymi.
Kolejny gdyński festiwal za nami, a ja już jestem ciekawy, czym nas FPFF uraczy za rok.
Krzysztof Połaski
Źródło: TVN24/x-news
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Narożna przeszła poważną operację. Latami ukrywała dolegliwości po porodzie
- Dramat Roksany: przyleciała do teściowej WYNAJĘTYM helikopterem! Oszczędza na własny?
- Pazura wziął kolejny ślub poza granicami Polski. Nikt się tego po nim nie spodziewał
- Michał Szpak w prześwitującej spódnicy. Te widoki trudno zapomnieć