Człowiek przyszłości

Robot z ludzkimi uczuciami i twarzą Robina Williamsa. Dopiero niedawna, przedwczesna i tragiczna śmierć Robina Williamsa uświadomiła wszystkim jak lubiany i ceniony był to aktor. Tym bardziej warto przypomnieć sobie jedną z jego wielu znakomitych kreacji. Williams wcieli się tym razem w domowego robota przyszłości. Nastały czasy prywatnych maszyn wielofunkcyjnych. Chociaż słowo "maszyn" nie do końca oddaje stan faktyczny. Oto Andrew, domowy robot państwa Martinów, który oprócz perfekcyjnego wykonywania swoich obowiązków wykazuje się czarem, dużą kulturą i szerokimi zainteresowaniami. Jego inteligencja oraz zdolność uczenia się wyróżniają go pośród innych robotów. Te niezwykłe właściwości zamierza wykorzystać Richard Martin. Andrew znajduje w nim oddanego nauczyciela, ale także obrońcę, kiedy sprawy przybiorą zły obrót. Robot zyskuje wiedzę oraz doświadczenie i coraz głębszy wgląd w świat ludzi. W końcu pojawiają się uczucia i emocje. Mijają lata... Niezwykła rola Robina Williamsa miała szansę powstać dzięki powieści dwóch tytanów prozy science fiction - Isaaca Asimova i Roberta Silverberga. Scenariusz Nicholasa Kazana (syna słynnego Elli), reżyseria Chrisa Columbusa (Pani Doubtfire, Harry Potter i Kamień Filozoficzny) oraz zdjęcia operatora Phila Meheux (GoldenEye, Maska Zorro) były właściwie gwarantem sukcesu. Nie zapominając oczywiście o aktorstwie. Nie tylko Robina Williamsa, ale również Sama Neilla i Embeth Davidtz. W bezpretensjonalnej atmosferze, pełnej humoru, ale i zadumy oglądamy pouczającą historię robota, który chciał stać się człowiekiem. A może był jeszcze kimś innym? Mocną stroną filmu są sceny komediowe, choć niejeden z widzów również się wzruszy. Dla wszystkich, nie tylko fanów talentu Robina Williamsa.