„Morderczynie” największym serialowym zaskoczeniem tego roku? Reżyser zdradza, czy będzie 2. sezon!

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
„Morderczynie” największym serialowym zaskoczeniem tego roku? Zdecydowanie! Produkcja Viaplay podbiła serca widzów, którzy zobaczyli, że do opowieści kryminalnej można podejść w dość nieszablonowy sposób, nawet jeżeli korzysta się z utartych schematów. O sukcesie „Morderczyń” i tym, czy możemy spodziewać się 2. sezonu serialu opowiedział nam jego reżyser, Kristoffer Rus.

ZOBACZ ZDJĘCIA Z SERIALU

Kristoffer Rus to twórca, który ma ręce pełne roboty. Urodzony w 1979 roku reżyser w ostatnich latach nie może narzekać na brak pracy. W 2020 roku zrobił dla telewizji TVN i platformy Player serial „Żywioły Saszy. Ogień”, a dwa lata później zachwycił wszystkich fantastycznym familijnym filmem „Za duży na bajki” oraz zrealizował dla Netflix romantyczną opowieść pt. „Pod wiatr”. Teraz powrócił do konwencji kryminału i pokazał, że z tego gatunku da się jeszcze sporo wycisnąć, czego największym dowodem jest hit Viaplay pt. „Morderczynie”. Zapraszamy do rozmowy z Kristofferem Rusem.

Jesteś jednym z najbardziej zapracowanych polskich reżyserów, który jednocześnie sprawnie żongluje gatunkami. Z jednej strony kapitalne kino dla młodzieży, jak „Za duży na bajki”, a obok prosta historia romantyczna jak „Pod wiatr”. Jak w tym zestawie znalazł się taki kryminał jak „Morderczynie”? Kiedy pomysł na tę produkcję przyszedł do Ciebie?
Kristoffer Rus: Tym, czego szukam w potencjalnych produkcjach jest dobra historia, bez względu na to, jaki gatunek by sobą reprezentowała. Kiedy przeczytałem książkę „Polskie Morderczynie” Katarzyny Bondy bardzo zainteresowało mnie spojrzenie na kobiety, które zamordowały z różnych perspektyw – od strony prawnej, oraz tej ludzkiej. Poczułem, że jest to bardzo ciekawy temat, który warto przełożyć na język filmowy. Bo im bliżej bohaterek jesteśmy, tym lepiej poznajemy ich motywy i intencje. Zadajemy sobie również pytanie - co ja bym zrobił/zrobiła w takiej sytuacji.

Jesteś zadowolony z odbioru serialu? Wielu widzów dostało coś, czego chyba się nie spodziewali. Mnóstwo osób chwali serial.
Jestem bardzo dumny z naszego serialu, często słyszę od widzów, że udało nam się uchwycić coś więcej niż tylko intrygującą zagadkę, czyli kto zabił. Dla odbiorców niezwykle ważne są również relacje pomiędzy bohaterkami i wielkie emocje, które im towarzyszą. Współpraca z Mają Pankiewicz, Elizą Rycembel, Izabelą Kuną czy Mateuszem Kmiecikiem, sprawiła, że te postacie ożyły, nabrały koloru i emocji. Dobry casting to połowa sukcesu!

W przypadku „Morderczyń” łączysz funkcję reżysera z funkcją producenta. Łatwo pogodzić w sobie dwa stanowiska, które nie zawsze się ze sobą zgadzają?
Od razu chciałbym podkreślić, że nie byłem sam na pokładzie. Miałem wsparcie całej ekipy produkcyjnej. To zespół doświadczonych ludzi, którzy dosłownie zakochali się w tym projekcie i dali z siebie wszystko, by zaprezentować widzom produkt premium. Ale, rzeczywiście funkcja reżysera to przysłowiowe „dodawanie gazu”, podczas gdy producent ma za zadanie ‘trzymać nogę na hamulcu’ i patrzeć na projekt całościowo, pilnować wyznaczonej trasy. W przypadku „Morderczyń” mieliśmy dużo czasu, by przygotować się do wejścia na plan, więc ramy były bardzo jasno ustalone. Dlatego łatwiej było nam kierować serialem wiedząc, że ten rozpędzony pojazd się nie rozsypie! Miałem też większą kontrolę nad tym, by wydane pieniądze naprawdę się znalazły na ekranie, a nie w wyciętych niepotrzebnych scenach, czy złych decyzjach artystycznych.

W „Morderczyniach” na ekranie błyszczą Maja Pankiewicz oraz Mateusz Kmiecik. Ogromne talenty, które jednak wcześniej jeszcze nie zostały odkryte przez masową publiczność. Skąd pomysł na taką nieoczywistą obsadę?
Dzięki współpracy z fantastyczną i doświadczoną reżyserką castingu, Panią Ewą Brodzką, miałem szansę zrobić próby z wieloma utalentowanymi aktorkami i aktorami. Zależało mi na pewnych cechach bohaterów i chemii między postaciami. Zauważyłem to nagle na jednej z prób. Wtedy zrozumiałem, że nie ma już innej drogi. Tak powstał policyjny zespół – Keller & Król. Magiczna mieszanka charakterów i wrażliwości. Ci bohaterowie mają ze sobą coś wspólnego, na zewnątrz pozostają twardzi i nieugięci, podczas gdy ich środek jest bardzo delikatny i kruchy. Maja i Mateusz pokazali nam szczere emocje, a my wprost zakochaliśmy się w tym duecie!

Co było największym wyzwaniem przy realizacji „Morderczyń”?
Przez cały sezon krążyliśmy wokół zagadki – kto zabił, ale niezwykle istotne z perspektywy fabuły było również to, kto będzie miał siłę by ruszyć do przodu i jak daleko będzie w stanie się posunąć, by ocalić swoją rodzinę. Realizacja wyrazistego serialu, który jednocześnie nie powie wszystkiego wprost i nie zdradzi za wcześnie kluczowych wątków, była wspaniałym wyzwaniem. Niektóre sceny kręciliśmy na różne sposoby, by podczas montażu zdecydować, ile informacji możemy przekazać widzom w danym momencie.

Udało wam się zrobić kryminał, który zdecydowanie wyróżnia się na tle innych, a tych przecież w Polsce powstaje cała masa. Co dla ciebie było najważniejsze na samym początku prac, aby sprawić, by serial wybijał się spośród wielu polskich produkcji kryminalnych?
Zależało mi, by bohaterki serialu zostały zaprezentowane w jak najbardziej rzetelny sposób. Dlatego spędziliśmy dużo czasu na rozmowach z policjantkami i policjantami. Pytaliśmy ich również, czego brakuje w polskich serialach kryminalnych. Odpowiedź była konkretna – brakuje im humoru i pokazania, że policjanci również mają życie prywatne. Nie prowadzą śledztw 24 godziny na dobę i myślą również o innych sprawach. Nasz główny scenarzysta, Wiktor Piątkowski oczywiście robił wszystko co w jego mocy by utrudnić ten podział naszej głównej bohaterce, przyciskał ją do muru, ile się da. Mimo to zostało trochę miejsca zarówno na tzw. życie jak i odrobinę policyjnego humoru. To ważne, ponieważ pozwala zdystansować się do strasznych rzeczy, które spotykają stróżów prawa na co dzień.

Przyczółek Grochowski to lokalizacja, która przez filmowców była ogrywana już na różne sposoby. Aż do znudzenia. Jednak w „Morderczyniach” ta lokalizacja prezentuje się bardzo autentycznie i naturalnie. Jaki był wasz pomysł na przedstawienie właśnie tego miejsca?
To miejsce było wykorzystywane przez filmowców wielokrotnie, ponieważ świetnie się je fotografuje. Co prawda szukaliśmy dla niego alternatywy, jednak w końcu doszliśmy do wniosku, że skoro coś doskonale wpasowuje się w klimat, na którym nam zależy to nie ma sensu tego zmieniać. Staraliśmy się sfotografować tę lokację „po naszemu”, dodać jej specyficznej atmosfery. Potrzebne było miejsce, w którym mieszka bardzo dużo ludzi, które nie kojarzy się ze speluną czy patologią. Zarówno w serialu jak i książce problemy nie wiązały się ze statusem społecznym czy finansami, ale ze skomplikowanymi więzami rodzinnymi, które staraliśmy się rozplątywać z odcinka na odcinek.

Będzie kontynuacja „Morderczyń”?
Jeśli chodzi o kontynuację, to wszystko zależy od widzów. Jeśli będą domagać się kolejnej części tej historii, jesteśmy na nią gotowi. Mamy już nawet bardzo ciekawy pomysł.

Rozmawiał Krzysztof Połaski

„Morderczynie” dostępne na Viaplay.

„Morderczynie” największym serialowym zaskoczeniem tego roku...

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn