Piotr Cyrwus nie był fanem „Klanu”? „Obejrzałem może z pięć odcinków!” Przed jakimi wyzwaniami stoi dziś?

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Piotr Cyrwus zasłynął jako legendarny Rysiek z serialu „Klan”. Jego odejście z produkcji wzbudziło spore poruszenie, a aktor od tamtej pory może przebierać w rolach. Opowiedział o swoim stosunku do sagi o rodzinie Lubiczów i nowych wyzwaniach na jego drodze.

Ryszard przeminął!

Piotra Cyrwusa, dzięki roli Ryszarda Lubicza w "Klanie", znają niemal wszyscy. Kilka lat temu aktor odszedł z serialu i poświęcił się teatrowi. Zmienił też swoje życie. Teraz mniej czasu poświęca pracy, więcej rodzinie. Cieszy się urokami życia i czasem, który spędza z wnukami. Dba o kondycję i zdrowie. Po Warszawie porusza się rowerem i razem z żoną wędruje po górach.

- Lubi Pan, kiedy dziennikarze pytają o rolę w "Klanie"?

Na szczęście nie wszyscy zadają to pytanie, bo ostatnio jestem bardziej znany z innych ról np. jako Andrzej Gałecki z reklamy OLX. Ryszard przeminął! (śmiech - przyp. red.). Niektórzy boją się poruszać ten temat i dopiero na końcu wywiadu nieśmiało pytają, czy mogą porozmawiać o "Klanie". Nie wiem skąd to się bierze.

- Ogląda Pan czasami "Klan"?

Nie, bo w ogóle nie oglądam seriali. Po prostu lodziarz lodów nie je! (śmiech - przyp. red.). Obejrzałem może z pięć odcinków "Klanu", kiedy w nim grałem. Poza tym nie musiałem niczego oglądać, ponieważ po każdym ujęciu oglądaliśmy scenę, w której występowałem. Wiedziałem więc, jak to wygląda po montażu.

- Łatwo było się uwolnić od wizerunku Ryszarda Lubicza?

Nie zastanawiałem się nad tym. Niektórym decydentom w branży filmowej to przeszkadzało, ale dalej pracuję w tym zawodzie i zagrałem od tego czasu dużo dobrych ról. Polska to mały kraj i nie da się żyć z jednej roli przez całe życie. Trzeba jeszcze coś robić, ale jak się pracuje w jednym serialu kilkanaście lat, to nie jest łatwo.

- Potem postawił Pan wszystko na teatr?

Kiedy grał w "Klanie", to przez cały czas równocześnie pracowałem w krakowskim Starym Teatrze. Chyba jako jedyny aktor w serialu miałem zapisane w kontrakcie zastrzeżenie, że na pierwszym miejscu są moje premiery teatralne. Zawsze było to respektowane. Potem przyszedłem do Teatru Polskiego w Warszawie i poświęciłem się tylko scenie. Dyrektor Andrzej Seweryn stworzył mi świetne warunki do pracy i zagrałem kilka głównych ról. Pewnie dlatego definitywnie zrezygnowałem z "Klanu". Miałem już inne wyzwania.

- Kilka lat temu pojawił się Pan w roli Zdzisława Muszki w serialu "Na Wspólnej".

Zdzisław pojawił się, a teraz zniknął z serialu. Sam nie wiem na jak długo. Tak już jest z bohaterami drugoplanowymi. Bywało, że przez pół roku nieomal nie schodziłem z planu, a potem była cisza. Śmieję się, że kiedy w "Na Wspólnej" robi się zbyt poważnie, to wtedy wzywają Muszkę, żeby rozweselił towarzystwo (śmiech-przyp. red.). Poza tym pojawiam się w "Pierwszej miłości", a niedawno zacząłem zdjęcia do "Barw szczęścia". Zawsze chciałem to robić. W "Pierwszej miłości" gram przystojnego wójta na prowincji, który ma różne problemy. Dobrze mi się tam pracuje, choć do Wrocławia, gdzie kręcone są zdjęcia, jest daleko. A w "Barwach szczęścia" gram dość tajemniczego właściciela starego domu. Może będzie z tego coś więcej.

- Sporo tych zawodowych projektów!

Udaje mi się to wszystko, ponieważ od czterech lat nie jestem związany etatem z żadnym teatrem. Dzięki temu od czasu do czasu gram w popularnych serialach, żeby było co do garnka włożyć (śmiech - przyp. red). Ale zagrałem też w poważniejszych produkcjach np. u pani Małgorzaty Szumowskiej i Jana Holoubka, a na premierę czekają dwa kolejne filmy. W październiku w teatrze w Gnieźnie zaczynam próby do "Garderobianego".

- Dwa lata temu skończył pan 60 lat. Była okazja do refleksji?

Dla aktora nie jest korzystne, żeby gazety podkreślały jego wiek. Gram teraz role od czterdziestolatków do osiemdziesięciolatków, więc wolałbym, żeby jakiś reżyser nie pomyślał, że do niektórych jestem już za stary (śmiech - przyp. red). Choć podobno mężczyzna się nie starzeje, tylko dorasta. Ja już chyba dorosłem. A tak na poważnie, to moje życie zmieniło się już po pięćdziesiątce i teraz coraz częściej cenię sobie wolność, a nie obowiązki. Na pierwszym miejscu stawiam rodzinę, a dopiero potem pracę. To największe przewartościowanie w moim życiu.

Rozmawiał: Mirosław Mikulski
AKPA

Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn