Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wody Białki opadły. Pozostało oburzenie

Józef Słowik
podpis podpis podpis podpis podpis podpis podpis
podpis podpis podpis podpis podpis podpis podpis fot. józef słowik
Próbowali ścinać drzewa, żeby odbijały bystry nurt Białki, układali worki z piaskiem i modlili się, by woda dalej nie przybierała. W nocy szum wezbranej rzeki rozdarł huk walącego się mostu na drodze powiatowej pomiędzy Nową Białą a Krempachami. Dzisiaj mieszkańcy wsi leżących blisko Białki są przekonani, że Bóg widząc indolencję urzędników w Krakowie sam postanowił zadziałać. Wstrzymał ulewne deszcze.

Powalone drzewa, setki ton kamieni, mułu i śmieci, zniszczone uprawy - tak wygląda ponad tydzień po powodzi przełom Białki w Nowej Białej. Mieszkańcy osuszają domy, czyszczą zalane studnie,
w których sanepid stwierdził obecność różnych bakterii i przeklinają na czym świat stoi przepisy
o ochronie przyrody, które kilka dni temu stały się zagrożeniem nie tylko dla ich dobytku, ale również życia. Teraz po licznych ostrych słowach, jakie padły ze strony władz gminnych pod adresem konserwatora ochrony przyrody, wieś powoli staje na nogi.

Od kilku dni w korycie rzeki pracują wreszcie koparki na gąsienicach. Tylko takie poradzą sobie na rozmokniętym terenie. Cały czas na brzegu usypywana jest pryzma z ogromnych kamieni. Pogłębiane jest koryto rzeki.

Według mieszkańców to wszystko należało zrobić 10 lat temu, a nie teraz, gdy woda wyrządziła prawie 20-milionowe straty. - Wreszcie oprócz interesu przyrody zauważono ten ludzki - mówią
z przekąsem. - Pewnie urzędnicy zaczęli się bać o utratę stanowisk i wzięli się do roboty.

- Udało się w końcu przywrócić rzekę do starego koryta - opowiada ucieszony Jan Smarduch, wójt nowotarskiej gminy. Za jego plecami słychać pracujące koparki. - To jednak nie wystarczy. Musi
we wsi powstać wał przeciwpowodziowy. Inaczej tę hałdę z kamieni zabierze nam następna powódź
- dodaje.

W ubiegłą środę wójtowi nie było do śmiechu. Białka w ciągu kilku godzin przekroczyła w niektórych miejscach nawet o sześć metrów swój normalny stan. Frontalny atak przypuściła około godziny 16
w Czarnej Górze i w Nowej Białej. Żywioł zabierał wszystko, co spotkał na swojej drodze. Woda zaczęła opadać dopiero po dwóch dniach. Nowa Biała pozostała bez prądu i wody pitnej z miejscowego wodociągu. Za to tej z Białki w niektórych piwnicach było ponad metr.

- Przez kilka lat pisaliśmy i prosiliśmy konserwatora ochrony przyrody o zgodę na prace zabezpieczające na brzegach rzeki - krzyczy Józef Majerczak, sołtys Nowej Białej. - Pani konserwator tłumaczyła, że nie może się zgodzić na jakąkolwiek ingerencję w tej rzece ze względu na ogromne walory przyrodnicze Białki. Teraz mamy tego efekt, kilkadziesiąt podtopionych domów, zalane uprawy.

- Białka jest jedyną rzeką w Polsce o charakterze alpejskim - tłumaczą przyrodnicy. Dlatego ich zdaniem trzeba ją szczególnie chronić. Rzeka wypływa z Tatr w rejonie Morskiego Oka. Każde gwałtowne roztopy i opady powodują, że miejscowi natychmiast zanoszą modły, by nie wylała. Rzeka występuje jednak ze swego koryta praktycznie rokrocznie.

- Zawsze pozostaje ten sam problem. Woda nanosi mnóstwo rumoszu skalnego i powalonych drzew, a to spłyca jej koryto - opowiada wójt Smarduch. - Z roku na rok Białka staje się coraz większym zagrożeniem nie tylko dla Nowej Białej, ale również dla Łopusznej.

Ta argumentacja jednak nie pomogła w walce z urzędnikami. Opierając się na opracowaniach Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, konserwator ochrony przyrody odmówił wejścia w koryto rzeki maszyn, które miały ją pogłębić. Nawet po środowej powodzi i wizycie wojewody, nikt w Krakowie nadal nie był w stanie złożyć podpisu pod dokumentem o pracach zabezpieczających w korycie Białki. Dopiero gdy władze nowotarskiej gminy postraszyły prokuratorem, sprawa ruszyła z miejsca.

Wszystko wskazuje, że bystry nurt Białki "zabrał" ze sobą jednego z wyższych urzędników
z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie. Po powodzi ze stanowiska dyrektora została odwołana przez ministra ochrony środowiska mgr Elżbieta Seltenreich. Wszystko wskazuje na to,
że dyrektorkę pogrążyła ekspertyza jej pracowników, która uznała, iż Białka nie stwarza żadnego zagrożenia powodziowego dla okolicznych mieszkańców.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetakrakowska.pl Gazeta Krakowska