Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łódzki lekarz walczy o specjalizację w Brukseli

Alicja Zboińska, Piotr Brzózka
Tylko nieliczni adepci sztuki lekarskiej dostają się na wymarzoną specjalizację
Tylko nieliczni adepci sztuki lekarskiej dostają się na wymarzoną specjalizację fot. Krzysztof Szymczak
Sławomir Janeczek, niedoszły ortopeda z Łodzi, odesłał swój paszport do Manuela Barroso, przewodniczącego Komisji Europejskiej. To jego gest rozpaczy i protestu przeciwko decyzji lekarza województwa, która pozbawiła go szans na zrobienie wymarzonej specjalizacji.

Janeczek dostał się na specjalizację w szpitalu im. Rad-lińskiego w Łodzi 8 lat temu. Po trzech miesiącach został z niej skreślony przez prof. Adama Dzikiego, wówczas lekarza wojewódzkiego. Powód: niepodjęcie pracy w szpitalu.

- To kłamstwo, chciałem kontynuować pracę, ale dyrektor szpitala, wiedząc, że mam ciężko chorą żonę, zaproponował mi zatrudnienie w systemie trzyzmianowym - twierdzi Janeczek. - Powinienem zostać przywrócony na specjalizację.

Prof. Adam Dziki w rozmowie z nami podtrzymuje swoje stanowisko: - Sławomir Janeczek nie ukończył specjalizacji, gdyż nie stawiał się w pracy.

Racji Janeczkowi nie przyznała też żadna z instytucji, do której się odwoływał: prokuratura, sąd, NIK, izba lekarska. Walka Janeczka o specjalizację trwała 8 lat. Czy w tym czasie w polskich szpitalach coś się zmieniło? Młodsi koledzy Janeczka mówią, że wręcz przeciwnie.

Łodzianin Marcin Włodarski wybrał okulistykę. Szkolenie okazało się fikcją. - Pół roku spędziłem w klinice w Warszawie, byłem chłopcem na posyłki - mówi lekarz. - Zajmowałem się przyjmowaniem i wypisywaniem pacjentów, parzeniem kawy, bieganiem po papier do ksero.

Aż 75 procent polskich lekarzy specjalistów stanowią medycy po 50. roku życia. Część z nich już niedługo uda się na emeryturę. A już teraz w polskich szpitalach brakuje ok. 3 tys. lekarzy. Dlaczego więc doświadczeni medycy mieliby blokować kariery młodszym kolegom?

Jeden z najbardziej znanych łódzkich lekarzy mówi bez ogródek: - Nie chcą na własnej piersi hodować konkurencji dla swoich prywatnych gabinetów. Szpitale nie zgłaszają więc zapotrzebowania na "specjalizantów" z okulistyki, dermatologii, kardiologii.

Oficjalnie kadra naukowa uważa, że wszystko jest w porządku. Prof. Jerzy Kruszewski, szef Komisji Kształcenia Medycznego Naczelnej Izby Lekarskiej, narzeka na wygórowane oczekiwania "specjalizantów". - Wszyscy chcieliby po studiach robić specjalizację z kardiologii czy chirurgii plastycznej. Przecież służba zdrowia nie może się składać z samych kardiologów - komentuje prof. Kruszewski.

W Łódzkiem w tym roku jest 314 miejsc na pierwszym roku specjalizacji podstawowych oraz 38 - szczegółowych. Wydział lekarski oraz wojskowo-lekarski na łódzkim Uniwersytecie Medycznym kończy co roku ok. 320 osób. Teoretycznie dla wszystkich jest więc miejsce na specjalizacji. Niestety, tylko nieliczni dostaną się na tę wymarzoną, czyli zapewniającą wysokie zarobki w prywatnym gabinecie.

Przykładowo, w tym roku czterej kandydaci ubiegali się o zaledwie jedno przygotowane miejsce na specjalizacji z protetyki, a siedmiu o trzy miejsca na stomatologii. Tylko jedno miejsce przygotowano na dermatologii, a chętnych było trzech. Po dwóch kandydatów na jedno miejsce wypadło na kardiologii i chirurgii plastycznej.

Zdaniem prof. Piotra Kuny, dyrektora szpitala im. Barlickiego w Łodzi, na specjalizację dostają się nie ci, którzy mają układy, ale ci z najlepszymi wyniki z egzaminów. Nie kryje przy okazji gorzkich słów pod adresem adeptów sztuki lekarskiej. - Są coraz gorzej przygotowani - mówi. - W USA, ich koledzy robiący specjalizację, pracują 80 godzin tygodniowo, a i tak słychać głosy, że to za mało, by porządnie nauczyć się medycyny. Zarabiają 40 tys. dolarów rocznie, co jak na tamte warunki jest niskim wynagrodzeniem.

Profesorowie są zgodni, że lekarze na specjalizacjach zarabiają mało (ok. 2 tys. zł brutto), a rząd powinien stosować zachęty finansowe, zwłaszcza na kierunkach deficytowych, takich jak patomorfologia, gdzie średnia wieku medyków zbliża się do 60 lat. Tam chętnych na specjalizację nie ma w ogóle.

Trudną sytuację młodych lekarzy zauważono w Ministerstwie Zdrowia. Zapowiedziano szerszy dostęp do specjalizacji i krótsze szkolenia. Projekt rozporządzenia trafił do konsultacji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dzienniklodzki.pl Dziennik Łódzki