Na patrolu Odcinek 35

Streszczenie odcinka

Policja zostaje wezwana w nocy do zamożnej dzielnicy mieszkalnej. Jeden z mieszkańców, zauważył osobę w kominiarce, która przebijała opony w samochodach zaparkowanych w okolicy. Początkowo sam chciał zatrzymać sprawcę, jednak ten uciekł. Zaraz po przybyciu policji idą razem w kierunku, w którym udał się sprawca. Widzą nastolatka, który ma przy sobie scyzoryk, dlatego staje się podejrzanym. Kiedy podczas przeszukania okazuje się, że chłopak ma przy sobie 15 gramów marihuany, policjanci postanawiają zabrać go na komisariat. Tymczasem ich uwagę przykuwa auto z kluczykami zostawionymi w klapie bagażnika. Policjanci odkrywają, że w bagażniku samochodu siedzi kobieta. Auto jest własnością kobiety. Twierdzi, że chciała zatrzymać osobę, która przebijała opony, ale ten zaczął jej grozić nożem i kazał jej wejść do bagażnika. Kobieta rozpoznaje sprawcę w w zatrzymanym nastolatku, ale na pytanie, po co jej kominiarka, staje się bardzo agresywna… Jeden z mieszkańców osiedla domków szeregowych zgłosił zakłócenie spokoju - skarży się na sąsiadów, którzy hałasują i ukradli mu nowego grilla. On i jego żona mają już tego dość, bo od czasu wprowadzenia się nowych lokatorów, muszą znosić niekończące się imprezy, głośne trzaskanie drzwiami, przepełnione kubły na śmieci i samochody parkujące na chodniku. Teraz miarka się przebrała, bo wracając wcześniej z urlopu zastali nie tylko kolejną głośną imprezę, ale widzą, że padli też ofiarą kradzieży. Policjanci wraz ze zdenerwowanym właścicielem grilla dzwonią do sąsiednich drzwi i wpadają w sam środek głośnej imprezy. Otwierają im krzykliwi imprezowicze. Podczas gdy zdenerwowany właściciel grilla wmawia policjantom, że od czasu wprowadzenia się tu tych szaleńców panuje tu Sodoma i Gomora, wydaje się, że nikomu nie przeszkadza pojawienie się policji. Dopiero kiedy policjanci wyłączają muzykę, zapanowuje cisza. Mieszkańcy domu, para gejów, próbują wytłumaczyć się przed funkcjonariuszami, gdy tymczasem ich sąsiedzi widzą wśród uczestników imprezy kogoś, kogo najmniej się tam spodziewali.