Wulkaniczna odyseja

Drugi odcinek serialu to podróż w krainę powstających wysp wulkanicznych. Niektóre wulkany rosną powoli. Inne gwałtownie eksplodują, na naszych oczach wynurzając się nad powierzchnię. W ognistym pierścieniu Oceanu Spokojnego drzemią wyspy, wciąż czekające na odkrycie. Z czasem badacze jakoś je nazwą, ale zwykle pierwsi trafiają na nie morscy wędrowcy, przemierzający oceany. Rybitwom czarnogrzbietym zaś te wysepki służą za drogowskaz i przystanek na oceanie. Mogą tu odpocząć po długim locie, choć nawet nie dotykają nogami ziemi. Choć to brzmi niewiarygodnie, ale gdy nauczą się latać, prawie całe życie spędzają w powietrzu. Potrafią nawet spać w locie, budząc się jedynie, gdy za bardzo zbliżą się do wody. W przeciwieństwie do innych ptaków morskich ich piór nie pokrywa wodoodporna warstwa, więc gdyby je zamoczyły, nabrałyby wody jak gąbka i utonęły. Wyspa Tofua i jej dymiący krater przypomina rybitwie o jej gwałtownych narodzinach. Tofua należy do łańcucha tongijskich wulkanów. Ich szczyty toną w chmurach, one same zaś wyrastają z największych głębin morza. Najstarsze powstały w tym samym czasie co Himalaje, na skutek kolizji płyt tektonicznych. Czasem wierzchołek wulkanu ukrywa się tuż pod powierzchnią. Wtedy zasiedlają go koralowce, budując rafy. Żyją tu różnorodne okazy rzadkich roślin i zwierząt. Nadchodzi jednak dzień, gdy wulkan zostaje wypchnięty nad powierzchnię. Rafa koralowa wtedy wysycha i obumiera.