Fani "Gry o tron" oburzeni sceną gwałtu w 6. dcinku 5. sezonu [SPOILER]

W 6. epizodzie "Gry o tron" pt. "Niezachwiani, Nieugięci, Niezłomni" dochodzi do gwałtu na młodziutkiej Sansie Stark. Aktu dokonuje jej mąż Ramsay Bolton, a dochodzi do niego na oczach Theona Greyjoya, z którym Sansa spędziła dzieciństwo.

CZYTAJ TAKŻE:
PIERWSZE ODCINKI 5. SEZONU "GRY O TRON" DOSTĘPNE ONLINE [WIDEO]
HBO OSTRZEGA PRZED ŚCIĄGANIEM NOWYCH ODCINKÓW "GRY O TRON"

W powieści George'a R.R. Martina, na podstawie której tworzona jest "Gra o tron", podobny wątek nie został uwzględniony, było to więc zaskoczenie dla fanów serii. Wskazują, że scena gwałtu była niepotrzebna i w rezultacie stanowiła przyzwolenie na przedmiotowe traktowanie kobiet. W USA zawrzało. Senator Claire McCaskill z Partii Demokratycznej stwierdziła nawet, że już nigdy nie obejrzy kolejnego odcinka serialu. "Scena gwałtu była obrzydliwa, niesmaczna i nie do zaakceptowania przez kobiety. Scenarzyści i producenci mają wybór, w jaki sposób poprowadzić fabułę. Po raz kolejny zdecydowali, że gwałt jest najlepszym rozwiązaniem" – napisała w internecie.

Dyskusję pobudziła także Sophie Turner, która wciela się w rolę Sansy. Stwierdziła ona, że gwałt "nawet się jej podobał", bo bardzo namieszał w fabule serialu. Jej słowa spotkały się ze sprzeciwem aktywistów walczących o prawa kobiet. Wskazuje się bowiem, że producenci serialu przekroczyli granicę przyzwoitości. Głos w sprawie zabrał także sam George Martin, który w oficjalnym oświadczeniu stwierdził, że "serial to serial, a książki to książki i opowiadają tę samą historię w różny sposób".