„Wednesday”. Tim Burton i Danny Elfman tańczą na ostrzu noża. Jeden zły krok i ta perła stanie się przewidywalnym, śmierdzącym jajem [RECENZJA]

Magdalena Bohdanowicz
Magdalena Bohdanowicz
materiały prasowe Netflix
Pod koniec listopada na platformie Netflix zadebiutował wyczekiwany przez wielu serial „Wednesday”. To opowieść o losach młodej latorośli rodziny Addams (Jenna Ortega), która trafia do najbardziej przerażającego miejsca na świecie - akademii pełnej nastolatków. W produkcji w różnym stopniu maczali palce Tim Burton, Catherine Zeta-Jones, Christina Ricci, Gwendoline Christie i Danny Elfman, choć nie tylko. Jak im poszło? Pozwólcie, że się wypowiem.

Serial „Wednesday” - subiektywna recenzja

Tytułem wstępu, o czym w ogóle mowa: 23 listopada br. na platformie Netflix zadebiutował wyczekiwany przez wielu serial „Wednesday”. „Przepełniona zjawiskami paranormalnymi opowieść detektywistyczna osadzona w czasie, gdy Wednesday Addams pobiera nauki w Akademii Nevermore. Nasza bohaterka próbuje zapanować nad swoimi nowo odkrytymi mocami psychicznymi, powstrzymać mordercze siły terroryzujące okolicę oraz rozwiązać nadnaturalną zagadkę, której częścią przed 25 laty stali się jej rodzice. Zobaczymy też, jak Wednesday odnajdzie się w gąszczu relacji z innymi uczniami Akademii Nevermore”, czytamy w opisie producenta.

Brzmi jak zapowiedź marnej szmiry kierowanej do nastolatków, która zanudzi nas nastoletnimi rozterkami i tzw. jojczeniem? Brzmi. Jak jest? Szanowni państwo, wszak mowa o postaci, która słynęła z makabrycznych zainteresowań, okrutnie celnych ripost i tupetu, przy którym nawet Donald Trump i Kayne West wydają się potulnymi, ugodowymi barankami. Ponadto - reżyserem i producentem wykonawczym jest nikt inny, jak Tim Burton, który dał światu takie perły, jak postać Vincenta, Edwarda Nożycorękiego czy Beetlejuice'a i Jacka Skellingtona.

Ale, ale - po kolei. Zacznijmy od samego serialu, który osobiście pochłonęłam niemal na raz. Poniekąd z ciekawości, co tam nam wujek Tim wreszcie stworzył, a poniekąd z poczucia obowiązku względem Was, drodzy Czytelnicy. Jeżeli planowaliście w weekend relaks przed telewizorem, macie sentyment do starej, dobrej rodziny Addamsów i twórczości Tima Burtona, zróbcie sobie prezent: przyjmijcie wygodną pozycję, zaopatrzcie się w przekąski i odpalcie ten serial. Tylko uważajcie: nie raz najzwyczajniej w świecie parskniecie szczerym śmiechem. Bo jak można narzekać na cukierkową momentami scenografię, której i w tej produkcji nie zabrakło, tak trzeba oddać, że nijak nie wygładzono osobowości głównej bohaterki, zaś wcielająca się w Wednesday Jenna Ortega jest w tym absolutnie przeurocza. Mroczna, mało sympatyczna, rzekłabym - okrutna wręcz w swojej werbalnej celności, ale wciąż - przeurocza.

Ortega z powodzeniem w mojej opinii dźwiga postać, w którą pierwotnie wcieliła się Christina Ricci. Nie oszukujmy się - nie jest to kreacja na miarę Oscara, ale wciąż, i przyjemnie się ją ogląda, i nie czuć w jej postaci fałszu - czerń i makabra znakomicie jej pasują. Mnie Ortega zdobyła od pierwszych minut i wcale nie była to wyłączna zasługa muzyki Danny'ego Elfmana i Tima Burtona! Smaczkiem tej produkcji jest fakt, że tzw. stara Wednesday, czyli Ricci i nowa, czyli Ortega, nieustannie spotykają się na planie. Nie chcąc psuć rozrywki i spoilować, mam zasznurowane usta i skrępowane palce w odniesieniu do tej dwójki i nie zdradzę nic więcej. Nie krzyżujcie mnie - naprawdę nie chcę Wam, drodzy Czytelnicy, psuć zabawy. Jednak jako fanka Addamsów z lat dziewięćdziesiątych naprawdę z szerokim uśmiechem zobaczyłam niegdysiejszą Wednesday w zupełnie innej roli obok netflixowej wersji córki Addamsów. Zgoła odmienne zdanie miałam na widok Gomeza, ale o tym później - smaczkiem to on (wizualnie) nie jest, oj nie, a my tu o smaczkach będziemy nieco mówić.

Smaczków w tej produkcji nie brak - w mojej skromnej opinii, ten serial w ogóle składa się ze smaczków. Tymi smaczkami są przede wszystkim komentarze Wednesday, która niezmiennie mówi, co myśli i nie uznaje żadnych ograniczeń. Kolejnymi smaczkami są ujęcia, choć gdzieniegdzie brakowało mi charakterystycznych dla Burtona elementów (halo, co to za ciemny las bez pokręconych drzew?). Nie zabrakło jednak znakomitej muzyki Danny'ego Elfmana, który z Burtonem przy wielu filmach pracował i świetnie wydobywa to, co Burton chciał widzowi przekazać. Moim prywatnym ulubionym smaczkiem jest scena, w której córka państwa Addams tańczy, a drugim - koncert na wiolonczeli. Wyborne!

Minusem jest jednak fabuła, która wielu może odrzucić od serialu. Początek zapowiadał się znakomicie (scena z piraniami ze zwiastuna to 100% Wednesday ze starej rodziny Addamsów), jednak im dalej w las, tym więcej ukłonu w stronę nastoletniego odbiorcy - są romanse, nieśmiałe pocałunki, rodząca się przyjaźń między jednostkami, które pozornie nie mają ze sobą nic wspólnego... Muszę jednak oddać, że odnosi się wrażenie, że Burton był czujnym obserwatorem świata filmów i seriali i wyciągnął wnioski z własnych obrazów - a te, im nowsze, tym raczej były słabsze, nie ma bowiem porównania między Jackiem Skellingtonem, a flegmatycznym wampirem w wersji Johnny'ego Deppa. Burton nie stracił też umiejętności subtelnego zmuszania nas do pewnych przemyśleń, do których skłaniają nas tak losy jego bohaterów, jak i ich własne wnioski i skutki ich czynów - to, co widzieliśmy u Dyniowego Króla zadziało się także u Wednesday. Showrunnerzy - Alfred Gough i Miles Millar - całkiem zgrabnie przeprowadzili swoją bohaterkę przez kolejne etapy rozwoju. Całkiem zgrabnie utrzymano też kilka tajemnic, które są osią napędową fabuły, nienachalnie wpleciono również postać rodziców Wednesday - Morticię i Gomeza - a także jej brata Pugsley'a (Issac Ordonez), Rączkę i wujka Festera (Fred Armisen).

Co do tego zestawu, nie mam nic do Pugsley'a, Rączki i wujka Festera. Do Gomeza, w którego wciela się Luis Guzmán, odnieść się nie potrafię - aktorsko jest okej, ale to nie jest Gomez. Koniec, kropka. Nie wykluczam, że może się jeszcze ta postać rozwinie, jednak z pierwowzorem ma tyle wspólnego, co imię, nazwisko, żonę Morticię od której nie umie się oderwać i... to by było na tyle. Uwagę skupia jego luba, w którą wcieliła się Catherine Zeta-Jones, której Morticia jest znacznie bardziej przebojowa. Nie sposób się jednak oprzeć wrażeniu, że państwo Addams są swoistą karykaturą wersji Anjelici Huston i Raúla Juliána, z kilkoma (a nawet kilkunastoma) kilogramami więcej. Po przeraźliwie chudej i wampirycznej Morticii nie ma śladu, a niegdyś szarmancki Gomez odrzuca nieporadnością, otyłością i zębami. Interesująca jest z kolei Gwendoline Christie, która gra jedną z pierwszoplanowych ról - i to ją głównie boli głowa z powodu córki państwa Addams.

Nie sposób się jednak oprzeć wrażeniu, że pewne wątki podjęto niemal na siłę, jakby twórcy niemal krzyczeli: spokojnie, będzie 2. sezon, one muszą być, zaufajcie nam!

Czy będzie - to się okaże. Jak będzie - również się okaże. Po seansie z jednej strony chciałabym więcej, z drugiej strony - odnoszę wrażenie, że twórcy balansują na ostrzu noża. Jeden zły ruch i cały serial może stać się niczym innym, niż niezbyt ambitną produkcją dla nastolatków o przyjaźniach, związkach, poszukiwaniu i określaniu siebie okraszone nutką makabry i garścią nadprzyrodzonych zjawisk i istot, w tym nastoletnich wilkołaków, wampirów, gorgon i innych potworów. Produkcją z co prawda ładnie nakręconymi ujęciami i ze świetną muzyką Elfmana, ale nudną i przewidywalną. Jednak póki co pierwszy sezon jest czymś, co polecam fanom tego gatunku - to się po prostu przyjemnie ogląda, bo bawi, nawet i wzrusza, choć momentami wywołuje uśmiech politowania, zaś riposty Wednesday mają sporą szansę zagościć w języku potocznym.

Ocena: 7,5/10.

Magdalena Bohdanowicz

[email protected]

Sprawdź program tv na stronie Telemagazyn.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn