2 plus 1. Elżbieta Dmoch straciła wszystko kochając zbyt mocno. Przez wielką miłość jedna z największych gwiazd muzyki lat 70. wylądowała na dnie

Anna Kilian
Anna Kilian
2 plus 1. Elżbieta Dmoch straciła wszystko kochając zbyt mocno. Przez wielką miłość jedna z największych gwiazd muzyki lat 70. wylądowała na dniescreen/TVP/VOD
2 plus 1. Elżbieta Dmoch straciła wszystko kochając zbyt mocno. Przez wielką miłość jedna z największych gwiazd muzyki lat 70. wylądowała na dniescreen/TVP/VOD
Elżbieta Dmoch nie pojechała "windą do nieba". Ta wspaniała wokalistka po latach wielkich sukcesów przeżyła ogromny upadek - nie miała gdzie mieszkać, ani za co jeść. Życie bez ukochanego ją przerosło.

Elżbieta Dmoch - pierwsze spotkanie z Januszem Krukiem

Ten związek źle się zaczął i jeszcze gorzej skończył. Elżbieta Dmoch miała zaledwie 16 lat, kiedy zakochała się w Januszu Kruku, muzyku, który w Domu Kultury przy Zakładach Wytwórczych Lamp Elektrycznych im. Róży Luksemburg założył zespół bigbitowy Warszawskie Kuranty. Grupa przygrywała na studniówce w liceum na Grochowie. Tam Janusz Kruk wypatrzył Elżbietę. Została wokalistką Warszawskich Kurantów. Gdy miała 20 lat, założyli wspólnie 2 plus 1, by grać pop z folkowym twistem i odrobiną rocka. Dwa lata potem byli już małżeństwem. Kruk zostawił dla zdolnej, wysokiej, pięknej młodej kobiety swoją żonę i córkę Liliannę. Przyszłość pokazała, że historia lubi się powtarzać.

Ale na razie święcą ogromne triumfy, zdobywają publiczność kolejnymi przebojami, które nuci cała Polska, przede wszystkim „Czerwone słoneczko” i „Chodź, pomaluj mój świat”. Ich debiutancki album zatytułowany "Nowy wspaniały świat" zyskał status złotej płyty, do czego przyczyniły się również takie piosenki, jak „Wstawaj, szkoda dnia” i „Hej, dogonię lato”. Jeszcze większym przebojem staje się później piękny i smutny utwór "Windą do nieba".

Ich dom na ul. Zdrojowej na Sadybie staje się obowiązkowym i modnym miejscem spotkań warszawskiej socjety. Wypada w nim bywać. Odwiedzają Elżbietę i Janusza muzycy, dziennikarze, ówcześni celebryci. Janusz Kruk jest w swoim żywiole, natomiast spokojna Elżbieta dostosowuje się do trybu życia męża, który od dawna uchodził za bon vivanta.

Elżbieta Dmoch zdradzana przez męża

2 plus 1 koncertują po świecie - odwiedzają m.in. Stany Zjednoczone, Kanadę, Szkocję, Francję, Szwajcarię, RFN, NRD, Czechosłowację, ZSRR, Kubę. Powstają nowe płyty, które niezmiennie odnoszą sukcesy. Ich piosenki stają się popularne nawet w Japonii. A kiedy zmieniają się trendy muzyczne, 2 plus 1 potrafią się dostosować - zaczynają grać nowofalowo i w stylu disco oraz synth pop. Niestety, te olbrzymie dokonania nie znajdują odzwierciedlenia w życiu prywatnym Elżbiety. Przymyka oczy na kolejne zdrady męża, który zawdzięcza jej to, że w ogóle powstają jakieś piosenki:

Dla Kruka każdy pretekst był dobry, aby urwać się z flachą na miasto i gdyby nie upór Elżbiety, nie skomponowałby nawet połowy tego, co po nim zostało - powiedział jeden z najlepszych polskich autorów tekstów, Marek Dutkiewicz (za Onet.pl).

Nadchodzi chwila, w której wspomniana na początku historia zatacza koło i Janusz Kruk wyznaje żonie, że ją opuszcza. Jest zakochany w innej. Dla Elżbiety to potężny cios. Jest jedną z tych kobiet, dla których ukochany mężczyzna jest całym światem. I kiedy ów świat się wali, nie zostaje już nic. Łudząc się, że mąż do niej wróci, Elżbieta kontynuuje karierę z 2 plus 1. A Januszowi rodzą się synowie. Wspólny dom Elżbiety i eksmęża zostaje sprzedany. Wokalistka musi się podzielić pieniędzmi z Lilianną.

Elżbieta Dmoch w szpitalu psychiatrycznym

W 1992 roku Janusz Kruk umiera na skutek zawału. Od dawna chorował na serce, a wszczepiona mu zastawka nie pomogła, gdy muzyk nieustannie balował. Pogrzeb był dla niej strasznym przeżyciem. Zaczęła chorować na depresję, przestała w ogóle interesować się muzyką, czymkolwiek. Po ostatnim występie publicznym w Łomży w 2002 roku unika ludzi, mieszka sama, żyje z oszczędności. Kiedy nie jest już w stanie płacić czynszu, traci dach nad głową.

W starej chacie pod Tarczynem, w której nie ma podłogi, elektryczności, a wodę trzeba brać ze studni, Elżbieta Dmoch przesypia noce na słomie. Dni spędza siedząc na przystanku autobusowym. Opuszcza chałupę dopiero, kiedy zaczynają się nią interesować reporterzy magazynu "Uwaga!". Wtedy ucieka z powrotem do Warszawy, do mieszkania matki, która go jej przepisuje. Czuje się lepiej, ale kiedy mama umiera, załamana Elżbieta trafia do szpitala psychiatrycznego.

Dziś, po powrocie do domu na Pradze, utrzymuje kontakt z rodziną, spotyka się ze znajomymi. Polują na nią paparazzi. Jeden z nich sfotografował ją w supermarkecie na zakupach, kiedy w wysłużonych, starych i za dużych plastikowych klapkach kąpielowych kupowała papier toaletowy i deskę do krojenia. Smutny to widok. Szkoda, że tak potoczyły się losy niebywale zdolnej artystki. Jakie by były, gdyby Kruk z Warszawskimi Kurantami nigdy nie pojawił się na studniówce Elżbiety...?

httpos://facebook.com/telemagazynpl
od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn