Aż poleje się krew - film, recenzja, opinie, ocena

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
"Aż poleje się krew" (fot. AplusC)
"Aż poleje się krew" (fot. AplusC) AplusC
Wybitne kino. Poruszający dramat o moralnym upadku człowieka, który za swój sukces płaci bardzo wysoką cenę.

NASZA OCENA: 5/5

Zachłanny i nieobliczalny Daniel Plainview (znakomity, obsypany nominacjami i nagrodami, w tym Złotym Globem i Oscarem Daniel Day-Lewis) dostrzega swoja szansę w odkryciu złóż ropy naftowej w Nowym Meksyku na przełomie XIX i XX wieku. Właśnie tam zaczyna budować swoje imperium. Jest bezwzględny, nie liczy się z nikim i z niczym. Więcej, odczuwa potrzebę doprowadzania do porażki przeciwników, wręcz prowokuje kolejne konflikty; m.in. z charyzmatycznym kaznodzieją (Paul Dano) i własnym (choć adoptowanym) synem. Ale Plainview nie wie, co to znaczy ostateczny sukces - goni tylko za fortuną, za coraz większym bogactwem. Rani swoich najbliższych, którzy wkrótce zaczynają go nienawidzić. Jego izolacja rośnie, a przerost ambicji i gromadzące się w nim negatywne uczucia, cierpienie i pustka zwiastują dramatyczny finał.

Ta nominowana (w tym osiem do Oscara) i nagradzana (w tym dwa Oscary) na całym świecie epicka adaptacja powieści Uptona Sinclaira "Nafta" (1927) została zrealizowana przez Paula Thomasa Andersona ("Boogie Nights", "Magnolia", "Lewy sercowy"). Jest w tym filmie chłodna, intelektualna perfekcja - doskonale nakręcona, równie dobrze zagrana. Ale pod tą zmrożoną, doskonale gładką powierzchnią buzują piekielne emocje, przywodzące na myśl cokolwiek duszną prozę Faulknera. Pożądanie, nieposkromione ambicje, nienawiść, cierpienie, pustka są tu dominujące, choć zarazem przekazane dyskretnymi, prawie niewidocznymi środkami. Zaskakująco to wszystko prowadzi do totalnego, apokaliptycznie przerysowanego finału.

Paradoks, błąd koncepcyjny? Bynajmniej! Jest w tym wydawałoby się sztucznym zamknięciu dopełnienie całej historii, zatoczenie olbrzymiego koła, powrót do jej początku. Koniec giganta musi być gigantyczny, na jego miarę - zdaje się mówić Anderson. - Zbudował coś, pokazał ludziom, czego można dokonać i odchodzi. W niesławie, nie jako bohater. I robi innym miejsce. Czy pójdą jego śladem?

Piotr Radecki

Dramat USA 2007, reż. Paul Thomas Anderson


WRÓĆ DO PROGRAMU TV
====

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn