"Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym". Od makaronu do Hollywood? [18+]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Kadr z serialu "Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym"
Kadr z serialu "Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym"
Obmacywanie biustów nastolatek, mycie samochodów topless czy walki w kisielu oraz makaronie – uwierzycie, że takie rzeczy pokazywała Telewizja Polska w 2003 roku? Wszystko za sprawą bijącego rekordy popularności dokumentalnego serialu pt. "Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym". Produkcja przełamywała tabu i pokazywała Polskę taką, jaką naprawdę była. Z jednej strony świat odarty z fikcji, z drugiej marzenia bohaterek myślących, że czekają na nie wielkie kariery. Od makaronu do Hoollywood?

Był 2003 rok, gdy na ekranach telewizorów, dzięki TVP1 i cyklowi „czas na dokument”, pojawił się serial „Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym”. Już samo użycie odmiany słowa „erotyka” w tytule mogło rodzić kontrowersje oraz wzbudzać konsternację. Irena i Jerzy Morawscy, autorzy produkcji, starannie wyselekcjonowali uczestników, tak, aby jak najmocniej zapadali w pamięć. Istna galeria osobowości, z których do świadomości widzów w największym stopniu przebili się właściciele agencji artystyczno-erotycznej, ekscentryczne małżeństwo Joanna i Mirosław Naturalny, pracująca we Włoszech (lub jak sama wolała to określać – w Italii) tancerka erotyczna Ilona oraz przede wszystkim łódzki Hugh Hefner z blokowiska, Czarek Mończyk. Losy domorosłych rekinów branży erotycznej – oraz historie ich nastoletnich podopiecznych – z zapartym tchem śledzili widzowie w całym kraju. Oglądalność sięgająca nawet ośmiu milionów mówi sama za siebie.

CZAREK I WALKI W KISIELU

Trzypokojowe mieszkanie na jednym z łódzkich blokowisk, niemal całe wyłożone boazerią, a na środku pokoju główna atrakcja – rura do tańczenia. Tak usytuowana, aby przez otwarty balkon ludzie z sąsiedniego bloku wszystko doskonale widzieli. W końcu to pierwszy test dla dziewczyn, w dyskotekach występują przed dużo większą publicznością, więc nie może być mowy o wstydzie czy nieśmiałości. Na kanapie on – pan i władca, szef i juror, swobodnie ubrany, a na głowie charakterystyczne warkocze – Czarek Mończyk. Chyba nikt nie potrafi wytłumaczyć, jak ten kiczowato ubrany gość, wulgarny i pozbawiony jakiegokolwiek wstydu – nie mający oporów przed macaniem obcych dziewczyn lub pytaniem czy ich krewne mają obfite biusty – potrafił zdobyć zaufanie dziesiątek, setek bądź nawet tysięcy naiwnych dziewczyn, które marząc o karierze modelki, wylądowały zamiast tego w jakimś podrzędnym lokalu, gdzie albo tańczyły na rurce albo walczyły w kisielu, makaronie, oleju lub błocie. A to wszystko za jakieś drobne pieniądze. Tyle, że te drobniaki często były jedynym źródłem utrzymania rodziny. Monika, dziewczyna tańcząca u Mończyka, w jednym z odcinków „Ballady” odniosła się do jego fenomenu: - Czarek ma dobry bajer. Potrafi zabajerzyć dziewczynę i to nieźle. Dobrze mu to wychodzi.

Cezary Mończyk to swoisty symbol postkomunistycznej Polski. W tym stwierdzeniu nie ma ani grama przesady, gdyż jego styl bycia oraz mentalność niemal jeden do jednego odzwierciedlała ówczesne nastroje w kraju. Kolorowe i pstrokate koszule, fascynacja Zachodem oraz marzenie o pieniądzach. Naprawdę wielkich pieniądzach, których raczej, patrząc na auto którym jeździł – starą, czerwoną mazdę cabrio – nigdy się nie dorobił. Mończyk swoją działalność rozpoczął w 1989 roku, od współorganizacji wyborów miss mokrego podkoszulka i chwyciło. Co prawda nie obyło się bez małego skandalu; jedna z kandydatek pokazała piersi, ktoś zgłosił całą sprawę do prokuratury, a Mończyk usłyszał zarzut propagowanie pornografii, jednak obyło się bez sprawy w sądzie z uwagi na niską społeczną szkodliwość czynu. Ten incydent paradoksalnie tylko przyczynił się do promocji działalności Mończyka, w końcu najlepszą reklamą od zawsze jest skandal i seks.

Od tego czasu Cezary Mończyk zaczął coraz prężniej działać w branży. Na początku jego głównym zainteresowaniem było różnorakie wybory miss. Można było wybrać najpiękniejszą absolutnie wszystkiego; miss matki i córki, miss nastolatek, miss bliźniaczek, miss mężatek, miss jędrnych pośladków, miss najzgrabniejszych nóg i tak dalej, i tak dalej. Możliwości były ograniczone jedynie przez wyobraźnię, a tej – według większości osób na które kiedykolwiek powoływał się Mończyk i musiały później to dementować – biznesmenowi nie brakowało. Mitoman i erotoman w jednym, chociaż sam zawsze twierdził, że nie jest erotomanem, tylko specjalistą. Pod emisji „Ballady” w jednym z wywiadów powiedział: - Mam impotencję wtórną: goła dziewczyna w ogóle mnie nie rajcuje, nie podnieca, jak jakiś kamień czy żelazo. Tylko jak przyjdzie jakaś nowa, to patrzę, jaką ma figurę, jakie ma łono. Ale to jeden rzut oka, potem już nie patrzę. Dziewczyny są złe, że podczas występu na nie nie patrzę, a ja obserwuję, jak ludzie reagują, czy biją brawo, czy oglądają z otwartą buzią. Jak zaczynałem, to jak najwięcej patrzyłem, podglądałem. Ale z wiekiem mi się opatrzyło. I to jest złe, dla mężczyzny to nie jest dobre.

Przez lata jego działalność, zwana Teatrem Tańca i Mody, mocno ewoluowała. Rynek był już przesycony wyborami miss, a zapotrzebowanie znalazło się na zupełnie inne rzeczy. Hitem okazały się walki, najczęściej toczone przez prawie nagie młode dziewczyny w kisielu, makaronie, błocie czy oleju. Do tego doszedł taniec na rurze i taniec w klatkach, pokazy erotycznej bielizny połączone z licytacją podwiązek (ściąganymi zębami przez zwycięzcę licytacji), a także myjnie topless. Biznes zaczął się kręcić na ostro. Paradoksalnie, po emisji serialu „Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym” do pracy z Czarkiem zaczęło się zgłaszać jeszcze więcej kobiet, chociaż sam zainteresowany jednoznacznie stwierdzał, że występ przed kamerą zaszkodził jego wizerunkowi.

DZIEWCZYNY Z NASZEJ FIRMY SĄ RÓŻNYMI OSOBAMI…

„Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym” to nie tylko Czarek Mończyk. Z całą pewnością do grona najbardziej rozpoznawalnych bohaterów serialu może zaliczyć się także Joanna Naturalny, która wraz ze swoim ówczesnym mężem Mirosławem teżprowadziła agencję dla modelek. Para zasłynęła z niezwykle błyskotliwych wypowiedzi: Joanna zauważyła, że dziewczyny pracujące w ich firmie są różnymi osobami, natomiast Mirosław swoje pracownice porównywał do towarów, które należy w jak najlepszy sposób sprzedać. Warto dodać, że Mirosław N. w 2010 roku został zatrzymany przez policję. Leszek Goławski, rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Katowicach tak wówczas komentował aresztowanie: Mirosław N. usłyszał zarzut udziału w międzynarodowej grupie przestępczej, która werbowała kobiety do pracy w klubach we Włoszech, Grecji i Japonii, gdzie zmuszano je do nierządu. Jest podejrzany o to, że w latach 2005-2008 osobiście zwerbował 15 kobiet, a kilka kolejnych usiłował zwerbować. W sumie razem z kumplami za granicę wysłał blisko 50 kobiet. Sprawa, w którą zamieszanych było o wiele więcej osób, wciąż jest badana przez śledczych.

Joanna Naturalny już po emisji serialu w wielu wywiadach przyznawała, że całość – włącznie z jej dość ekscentrycznym wizerunkiem – była wyreżyserowana i powstała wyłącznie na prośbę twórców. Jednak jednocześnie przyznawała, że nie ma do autorów żadnych pretensji, gdyż świadomie podjęła decyzję o udziale w produkcji i nie zamierza się tego wstydzić. Irena i Jerzy Morawscy od początku odcinali się od wszelkich zarzutów, twierdząc, że insynuowanie, iż w jakikolwiek sposób zakłamywali ekranową rzeczywistość, jest tylko i wyłącznie próbą wybielenia się bohaterów, którzy sami przyczynili się do tego, że ich wizerunek był taki, a nie inny.

Jako ciekawostkę można dodać, że Joanna Naturalny medialnie miała okazję zaistnieć jeszcze przed serialem Morawskich, gdyż wzięła udział w show telewizji TVN pt. „Nauka jazdy”. Tam również była jedną z najbarwniejszych bohaterek, której nawet po latach od emisji nie sposób zapomnieć.

„BALLADA” PO LATACH

Życiorysy dwójki głównych bohaterów – Czarka Mończyka i Joanna Naturalny pokazują, że na każdego serial miał zupełnie inny wpływ. Mończyk do końca swojego życia pozostał w biznesie, chociaż fortuny się nie dorobił. Dawna sława szybko przeminęła. Nie chciał, aby o nim zapomniano, lecz na ten proces nie miał wpływu. W maju 2013 roku w mieszkaniu – już niestety pozbawionym głównej atrakcji pod postacią rury – odwiedziła go ekipa programu TVN – „Na językach” i widzowie mogli zobaczyć człowieka żyjącego przeszłością. Ubrany w koszulkę z własnym zdjęciem i adresem strony internetowej, w towarzystwie jednej modelki wątpliwej urody (dla porównania – podczas realizacji serialu towarzyszył mu cały wianuszek kandydatek na modelki), wciąż wspominał dawne czasy. Był to jego ostatni wywiad telewizyjny, niespełna miesiąc później zmarł podczas swojego pobytu w Tunezji. W pokoju hotelowym zasłabł pod prysznicem i uderzył głową o posadzkę. Nie udało się go uratować.

O ile Czarek Mończyk do swoich ostatnich dni wciąż działał w branży – a raczej na jej obrzeżach – to od tego biznesu dawno odcięła się Joanna Naturalny, obecnie znana jako Joanna Wilson Balaklejewska. Po rozwodzie z mężem zaczęła spełniać swoje marzenia. Początkowo wyjechała do Niemiec, aby finalnie trafić do Nowej Zelandii, gdzie obecnie jest szczęśliwą mężatką i doczekała się kolejnego dziecka. Już w „Balladzie o lekkim zabarwieniu erotycznym” wspominała, że chciałaby kiedyś wydać książkę na temat weganizmu, co udało jej się zrealizować w 2010 roku, gdy na rynku pojawiła się publikacja „Niech Twoje ciało będzie Twoja świątynią”.

W opisie książki można przeczytać: Artystka, pełna pasji podróżniczka, działaczka na rzecz zwierząt. Wieloletnia weganka, walcząca o prawa zwierząt - wprowadza nas w świat bez przemocy. Stawia wiele niewygodnych pytań, jednocześnie nie pozostawiając nas bez odpowiedzi. Napisana z czarnym humorem książka Joanny może być dla niektórych kontrowersyjna, ale na pewno nie nudna. Znajdziecie tu wiele ciekawych, a czasami mrożących krew w żyłach opowiadań.. Przyroda jest częścią nas, niszcząc ją - niszczymy siebie. To najlepszy czas, aby uświadomić sobie, że mięso to nie lepka masa, tylko kawał zabitego martwego zwierzęcia, a my możemy być szczęśliwi, zdrowi i sexi nie spożywając produktów zwierzęcych. W pogoni za krwistym stekiem tracimy resztki człowieczeństwa. Książka nie musi się podobać, ma chwytać za serce. Joanna całkowicie odcięła się od swojego dawnego życia i jak widać z sukcesami realizuje się na innych polach. Zdobyła wykształcenie, planuje kolejną książkę a także prowadzi wideobloga na YouTube, gdzie udziela porad na temat zdrowego żywienia. Można zaryzykować, że to właśnie jej ze wszystkich bohaterów serialu udało się odnieść największy sukces.

POLSKA TELEWIZJA PO „BALLADZIE”

„Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym” miała ogromny wpływ na polską telewizję. W pewien sposób serial przełamał obowiązujące tabu i pokazał, że o sprawach dotyczących seksu nie tylko można rozmawiać, ale nawet trzeba. Sukces produkcji, o której mówiło się, że przyciąga widownię większą niż Adam Małysz podczas swoich skoków, próbowano powtórzyć, ale bez większych sukcesów. W 2010 roku powstała bezpośrednia kontynuacja tytułu, lecz telewizja nie była zainteresowana emisją, więc całość funkcjonowała jedynie w Internecie. Za to na horyzoncie pojawiły się inne obrazy, których pewnie by nie było, gdyby nie „Ballada”. Polska rzeczywistość zbyt wiele się nie zmieniła, zmianie uległa jedynie scenografia – młode dziewczyny wciąż marzą o wielkiej karierze i spotkaniach z gwiazdami w Hollywood, tyle, że teraz nie realizują tego przez wizyty w obskurnym mieszkaniu Mończyka, tylko na przepięknych i podświetlonych wybiegach programu „Top Model”. Zmieniły się środki i dekoracje, ale marzenia oraz często dramatyczne życiorysy dziewczyn pragnących „złapać pana Boga” za nogi są takie same jak w 2003 roku. Zresztą o tym, że mimo upływu lat mentalność ludzka się nie zmieniła, świadczą inne produkcje Morawskich – film „Czekając na sobotę” z 2010 roku oraz zrealizowana dwa lata później telenowela dokumentalna „Chłopaki do wzięcia”.

Mimo, iż „Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym” do dzisiaj potrafi bulwersować, a przy jej kolejnych emisjach pojawiają się głosy, że produkcja promuje patologię, nie sposób nie docenić edukacyjnych walorów tytułu. Składanie skarg do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, tak jak to miało miejsce przy pierwszych pokazach serialu, świadczy wyłącznie o krótkowzroczności. To nie serial demoralizuje, on tylko demaskuje mechanizmy rządzące światem. To rzeczywistość jest pełna patologii. Zakaz pokazywania serialu byłby jedynie udawaniem, że danego problemu nie ma – w imię zasady, że jeżeli czegoś nie widać, to znaczy, że nie istnieje.

Krzysztof Połaski

[email protected]

"BALLADĘ O LEKKIM ZABARWIENIU EROTYCZNYM" MOŻECIE OGLĄDAĆ W TVP1 PO PÓŁNOCY W PONIEDZIAŁKI, WTORKI ORAZ ŚRODY.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn