Berlinale 2019 okiem Telemagazynu. Jak wyglądał 69. Festiwal Filmowy w Berlinie? Dlaczego Agnieszka Holland nie zdobyła żadnej nagrody? [KOMENTARZ]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. Krzysztof Połaski / Polska Press
fot. Krzysztof Połaski / Polska Press
69. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie za nami. Triumfował izraelski twórca Nadav Lapid z filmem „Synonymes”, natomiast Agnieszka Holland i jej „Obywatel Jones” wyjechali z Berlina bez żadnych wyróżnień. Telemagazynu oczywiście nie mogło zabraknąć na takiej imprezie, więc sprawdźcie nasze spojrzenie na Berlinale 2019.

BERLINALE 2019 - RELACJA

Zacznę od prywaty, ale na dobrą sprawę cała moja relacja będzie miała dość osobisty charakter. To było moje drugie Berlinale; już rok temu zakochałem się w berlińskiej imprezie, więc wiedziałem, że nie może mnie zabraknąć podczas 69. edycji festiwalu. Edycji, która przejdzie do historii – po 18 latach funkcję dyrektora imprezy przestał pełnić Dieter Kosslick. Jaka będzie przyszłość Berlinale? To w tym momencie wiedzą chyba tylko następcy dyrektora – Carlo Chatrian oraz Mariette Rissenbeek, którzy być może całość popchną na inne tory. I może w przyszłości zabraknie skandali podobnych do tegorocznych, jak chociażby wycofanie z konkursu głównego filmu Yimou Zhanga pt. „Yi miao zhong". Akcja obrazu rozgrywa się w czasach rewolucji kulturalnej w Chinach, co wyraźnie musiało nie spodobać się władzom Chińskiej Republiki Ludowej. Oficjalnie tytuł wycofano z programu z powodu problemów z postprodukcją, a nieoficjalnie wszyscy wiedzieli, że pokaz zablokowała chińska cenzura.

Większość krytyków zawsze celuje w filmy z konkursu głównego, ale jako, że te tematycznie nie zawsze mnie interesowały, wolałem postawić na inne kryterium – wybierałem filmy, których fabuła wydawała mi się interesująca. Po prostu. Sekcja, w jakiej znalazł się dany tytuł, nie miała dla mnie znaczenia. Na moje tegoroczne Berlinale złożyło się 9 filmów. Mogłem obejrzeć więcej, ale Berlin wciąga na tyle, że niekoniecznie chciałem czas spędzać w kinie. Do stolicy Niemiec przybyłem w poniedziałek i swój festiwal zacząłem od „OBYWATELA JONES'A” Agnieszki Holland i nie potrafię podzielić entuzjazmu większości polskich krytyków. To nie jest dobry film, to w najlepszym przypadku przeciętne kino. Zmarnowany potencjał historii, siermiężna realizacja (te „łączniki” między scenami oraz wyświechtane montażowe patenty) i ogromna nuda. Ten film jest dobry jedynie w ukraińskim segmencie, poza tym to kino w stylu retro, które jest za długie i przegadane, a wciśnięty na siłę wątek miłosny to jakaś kpina. Więcej na pewno napiszę w swojej pełnej recenzji tej produkcji.

Wtorek przyniósł „LA PARANZA DEI BAMBINI” na podstawie ostatniej powieści Roberto Saviano. No i była to filmowa petarda! Taka juniorska „GOMORRA” (zrobiona zresztą przez jednego z reżyserów serialu), gdzie o władzę w Neapolu walczą 15-latkowie, którzy obsługi Kałasznikowa uczą się z filmów na YouTube, a następnie robią sobie selfiaki z klamkami w ręku. Mocne, przerażające i angażujące kino.

„GOLDIE” to kolejna petarda. Piękne niezależne amerykańskie kino. Prosta historia o marzeniach i społeczeństwie, które potrafi sprowadzić do parteru. Plus doskonała sekwencja z kręceniem teledysku ASAP Ferga. Witamy w Nowym Jorku.

Środa to „KNIVES AND SKIN” – cudownie pokręcone kino; mieszanka sci-fi, horroru i młodzieżowej komedii. Dużo realniej jest za to w fińskim „HÖLMÖ NUORI SYDÄN”, gdzie biali patonastolatkowie uprawiają seks bez zabezpieczenia, a następnie stają przed dylematem: aborcja czy poród. Chociaż nie o tym był film – to była opowieść o rozwijającym się rasizmie. Dobry seans, chociaż fabuła raczej niewiele zaskakuje. Na koniec „LABOUR POWER PLANT” – przedziwne kino z pogranicza eksperymentu i slow cinema. I jednocześnie zrobiona na poważnie beka z coachingu oraz korporacji. Daję okejkę.

W czwartek zacząłem dzień od koreańskiego thrillera „WOO SANG”. Świetny punkt wyjścia – wysoko postawiony polityk musi zmierzyć się z tym, że jego syn potrącił człowieka, a ciało ukrył w bagażniku. Później niestety jest już tylko gorzej i otrzymujemy typowy azjatycki thriller, gdzie mamy ciągle zwroty akcji i mnóstwo trupów.

„MARIGHELLA” to film, którego jeszcze nie chcę ocenić. Nie chcę, bo mam w tym momencie za małą wiedzę historyczną o wydarzeniach z lat 60. w Brazylii, ale nadrobię. W każdym razie debiutujący jako reżyser Wagner Moura, czyli pamiętny Narcos, radzi sobie za kamerą i widać, że jego inspiracją jest Jose Padilha, twórca doskonałych „Elitarnych”, bo jest równie mocno i krwawo.

Na piątek miałem duże plany, ale pierwszy seans przegrał z potrzebą snu, aczkolwiek trzy godziny później okazało się, że to był dobry wybór, bo od nocy do godziny 12 strajkowali pracownicy komunikacji miejskiej, więc nie jeździły autobusy, tramwaje oraz metro. Właściwie po 12:00 też nie jeździły, przez co nie mogłem dotrzeć na drugi zaplanowany na ten dzień film. Dziękuję serdecznie BVG. Dzięki temu miałem okazję wybrać się na Kreuzberg – jednocześnie przerażające i fascynujące miejsce, gdzie zarówno zjesz dobry kebab, trafisz na bójkę, jak i zobaczysz na stacji metra dziwny performance.

Źródło: Associated Press/x-news

Filmową przygodę z 69. Berlinale zakończyłem skromnym chińskim filmem „CHUN NUAN HUA KAI”, gdzie urzekły mnie kadry oraz portret zatłoczonego miasta, w którym marzenia czasem ograniczają się do kupna koszuli.

Być może widziałem zbyt mało filmów, aby w pełni ocenić Berlinale 2019, ale prawda jest taka, że gdy nie kierujemy się wyłącznie ofertą konkursu głównego, to bez większych problemów można wyłuskać z wszystkich tytułów interesujące pozycje. Wystarczy nie myśleć szablonowo, rozglądać się po mniej popularnych sekcjach i odwiedzać mniejsze kina. Już teraz wiem, że wrócę na 70. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie, bo jest w tej imprezie, jak i mieście, coś, co przyciąga. Zresztą to chyba najbardziej otwarty dla publiczności festiwal filmowy na świecie – ponad 335000 biletów sprzedanych w tym roku mówi samo za siebie. Berlin, widzimy się za rok.

Krzysztof Połaski

[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn