"Bezkrólewie" [RECENZJA]. Polska pozbawiona władcy, czyli brudna prawda o polityce? Oceniamy nowy spektakl Teatru Telewizji!

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv
Przed nami premiera nowego spektaklu Teatru Telewizji pt. "Bezkrólewie". W czasie, gdy wciąż nie wiemy czy wybory prezydenckie się odbędą (i w jakiej formie), powinniśmy dopatrywać się symboliki w premierze tego spektaklu? Trudno całkowicie odciąć go od polityki, gdy jego głównym tematem jest polityka właśnie.

"Bezkrólewie" - premiera w poniedziałek, 27 kwietnia, o godzinie 21:00 na antenie TVP1

"BEZKRÓLEWIE" - RECENZJA

"Bezkrólewie" to dramat autorstwa Wojciecha Tomczyka, który powstał krótko po katastrofie smoleńskiej. Tomczyk od początku podkreślał, że śmierć Prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz pozostałych oficjeli była dla niego inspiracją do powstania tego tekstu, który opowiada o państwie w stanie swoistego zawieszenia. O Polsce, która pozbawiona jest króla. Ten albo został zabity, albo popełnił samobójstwo. To właściwie bez większego znaczenia, gdyż po prostu zniknął z horyzontu i ktoś musi go zastąpić.

Wtedy do gry wchodzą Kolo (Krzysztof Szczepaniak), Gostek (Marcin Kwaśny) oraz Glans (Redbad Klynstra-Komarnicki), którzy opuścili stolicę po śmierci króla. Odpowiadają za jego śmierć? O może są tylko niesłusznie podejrzewani przez innych? O tym muszą zdecydować sami widzowie. Z pewnością jest to trio składające się z dwóch zaprawionych w bojach polityków oraz młodego idealisty pod postacią Kola, który dopiero przekona się na własnej skórze czym polityka tak naprawdę jest. Dwaj wytrawni manipulatorzy oraz naiwny młodziak, którzy będą musieli zmierzyć się z prostym ludem oraz własnymi słabościami. Wygra miłość czy wierność partii?

"Bezkrólewie" na papierze prezentuje się bardzo atrakcyjnie. Jest w tym potencjał na uniwersalną opowieść o blaskach i cieniach polityki, na krwisty dramat o moralności oraz zagubieniu samego siebie oraz ludzkiej małostkowości, jednak reżyserujący spektakl Jerzy Machowski nie wykorzystuje potencjału słowa pisanego. Nie ma pomysłów na to, jak prowadzić aktorów i akcję. Przez to batalie słowne w wykonaniu Andrzeja Mastalerza, Marcina Kwaśnego oraz Krzysztofa Szczepaniaka szybko przemieniają się w koncert nudy.

Całość w założeniu miała być tragikomedią, ale elementy komediowe zupełnie nie działają. Nie wystarczy próbować pobawić się pastiszem oraz przerysowaniem i myśleć, że to wystarczy. To tak nie działa. Potrzebny jest luz i swoboda, których tutaj wcale nie wyczuwa się z ekranu. Scenografia nie robi żadnego wrażenia i wręcz przytłacza swoją nijakością.

"Bezkrólewie" przez lata funkcjonowało jako tekst niechciany. Jako półkownik III RP. Nie wiem czy to prawda, czy jedynie fantazja autora, który chciał doczekać się szybszej realizacji scenicznej swojego dzieła, nie mam zamiaru teraz o tym debatować, ale po prostu szkoda, że premiera "Bezkrólewia" w Teatrze Telewizji prezentuje się tak bezpłciowo. To nawet nie jest zły spektakl, on zwyczajnie jest nijaki. A to jeszcze gorzej. Brak w tym wszystkim głębi, chwili zastanowienia oraz przede wszystkim dobrego wykorzystania charyzmatycznych aktorów oraz tekstu, który miał potencjał na uniwersalną opowieść o nas. O Polakach.

Ocena: 3/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja została pierwotnie opublikowana 27 kwietnia 2020 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn