"Bodo". Anna Próchniak: Nie odnalazłabym się w "tasiemcu" [WYWIAD]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Anna Próchniak to jedna z najzdolniejszych młodych polskich aktorek. Widzowie najbardziej kojarzą ją z roli Kamy w „Mieście 44” Jana Komasy, ale teraz stanęła przed kolejnym dużym wyzwaniem. We właśnie powstającym serialu „Bodo” w reżyserii Michała Kwiecińskiego i Michała Rosy wciela się w postać aktorki, Nory Ney. W rozmowie z Telemagazynem Anna Próchniak opowiada o serialu oraz innych produkcjach z jej udziałem, z francuskim filmem „Niewinne” na czele.

Anna Próchniak urodziła się w 1988 roku. Po raz pierwszy na ekranie – w etiudach szkolnych „Szczur”, „Barbakan” oraz „Przestępczość” - pojawiła się w 2010 roku. Już dwa lata później, jeszcze będąc studentką PWSFTviT w Łodzi, zadebiutowała na dużym ekranie rolą cyganki Irminy w „Bez wstydu” Filipa Marczewskiego. Popularność jednak przyszła wraz z głośnym „Miastem 44” Jana Komasy, gdzie Próchniak wcielała się w szaleńczo zakochaną w głównym bohaterze, Kamę.

CZYTAJ TAKŻE:
"BODO" - ŚCIEŻKA DŹWIĘKOWA Z SERIALU ZNAJDZIE SIĘ W SPRZEDAŻY
"BODO" - TRWAJĄ ZDJĘCIA DO NOWEGO SERIALU TVP1

W tym roku można ją było podziwiać w drugim sezonie serialu „Krew z krwi”, a także w świetnym spektaklu telewizyjnym „Miss HIV” w reżyserii Krzysztofa Czeczota. Anna Próchniak doskonale radziła sobie także na teatralnych deskach, zdobyła szereg nagród za spektakl „Marzenie Nataszy”, który w latach 2012-2014 był wystawiany w Teatrze Powszechnym w Warszawie.

W serialu „Bodo” wcielasz się w Norę Ney. Opowiedz o tej postaci.

Nora Ney, czyli właściwie Sonia Nejman. Urodziła się na jednej ze wsi koło Białegostoku i od wczesnych lat dziecięcych chciała być artystką. Od początku nie miała łatwo w życiu, jej mama zmarła, miała liczne rodzeństwo, a marzenia o aktorstwie spotkały się z wielkim sprzeciwem rodziny. Dlatego uciekła z domu, nic ze sobą nie zabrała i wyruszyła w świat.

Postawiła wszystko na jedną kartę.

Dokładnie tak. Wyjechała do Warszawy, gdzie została słuchaczką Instytutu Biegańskiego, czyli pierwszej szkoły aktorskiej w Warszawie. I tak krok po kroku zaczęła pojawiać się na planach zdjęciowych. Zaczynała od pracy jako obsługa planu, aż w końcu została polecona przez swojego profesora z Instytutu, Michała Waszyńskiego i w filmie „Czerwony błazen” dostała pierwszą rolę. Z Eugeniuszem Bodo była w bliskiej relacji, która później przerodziła się w coś więcej.

Romans?

Romans był najpierw (śmiech)! Później przyszedł czas na przyjaźń.

Jak dalej potoczyły się losy Nory Ney?

Nora była uznawana za następczynię Poli Negri i wróżono jej ogromną karierę międzynarodową. Miała też szokujący – oczywiście jak na tamte czasy – styl. Mocno wzorowała się na gwiazdach hollywoodzkich, potrafiła chodzić w spodniach, w garniturze, marynarce czy w wymyślnych sukienkach. Potrafiła się wyróżnić. Jej zaletą była także orientalna uroda, która wynikała z żydowskiego pochodzenia. Niestety w wielkich planach przeszkodziła jej wojna. Po jej zakończeniu zmienił się gust filmowy, na Norę Ney w rzeczywistości Polski Ludowej nie było miejsca, więc wyjechała do Stanów Zjednoczonych. Nie zrobiła tam kariery aktorskiej, ale to oczywiście nie zmienia faktu, że okres międzywojenny to jej złoty czas.

Udzielasz się wokalnie w serialu?

Nie. Nora Ney nie grała na scenie, nie była aktorką teatralną, a śpiewała chyba tylko w jednym filmie. Właściwie wtedy wyklarował się podział na aktorów teatralnych oraz filmowych.

Jak wyglądały Twoje przygotowania do roli?

Zawsze opieram się na scenariuszu, ale dodatkowo szukam jak najwięcej drobiazgów, wskazówek, śladów które pozwolą mi znaleźć kolejne poziomy postaci.

Jak to wyglądało w tym przypadku?

Oczywiście ważne było tło historyczne. Trzeba było dowiedzieć się jak najwięcej o bohaterce i zdobyć jak najwięcej materiałów oryginalnych. Nie wszystkie filmy z udziałem Nory Ney się zachowały, ale do części udało mi się dotrzeć. Do tego jest sporo zdjęć i wiele recenzji filmowych. To też jest pomocne, gdyż uważam, że szczególnie dla tej aktorki ważną rzeczą było ich czytanie.

Sama czytasz recenzje filmów, w których grasz?

Raczej czytam. Przy tym staram się zachować jakiś zdrowy dystans. Ale komentarze w Internecie, te które najczęściej pojawiają się pod publikacjami, już odpuszczam (śmiech).

Ostatnio dużo projektów z Twoim udziałem. Z jednej strony produkcje kostiumowe, jak właśnie „Bodo” czy wcześniej „Miasto 44”, z drugiej filmy studenckie jak „Luna”, która obecnie jeździ po festiwalach. No i świetny teatr telewizji „Miss HIV”.

„Miss HIV” było bardzo ciekawym i jednocześnie ogromnie ważnym dla mnie projektem. Po raz pierwszy pracowałam z Krzysztofem Czeczotem jako reżyserem. Krzysztof był moim profesorem w szkole i nie sądziłam, że będziemy razem pracować, bo w Filmówce bardzo się spieraliśmy. No, ale się udało.

Spieraliście?

No tak, po prostu się kłóciliśmy (śmiech)! Ja lubię walczyć o swoje podczas pracy. Ale okazało się, że to dobrze i Krzysiek to docenia. Jednak naprawdę najtrudniejsza rola, z jaką ostatnio przyszło mi się zmierzyć, przyszła wraz z zupełnie innym filmem.

„Niewinne” francuskiej reżyserki Anne Fontaine?

Dokładnie. To opowieść o zakonnicach żyjących tuż po wojnie, w latach 40. Zdjęcia realizowaliśmy na Warmii, w obsadzie m.in. Agata Kulesza, Agata Buzek oraz Joanna Kulig, natomiast główną rolę zagrała francuska aktorka Lou de Laâge. Młoda i bardzo zdolna. Ja gram jedną z zakonnic, no i to kolejna produkcja kostiumowa i historyczna na moim koncie. Chyba wiele nie zdradzę, jak powiem, że to dramatyczna opowieść o ciężarnych zakonnicach.

Kontrowersyjnie.

Czy ja wiem? To po prostu historia.

Nie obawiasz się, że z racji tego, że to film o zakonnicach, będzie porównywany w jakiś sposób do „Idy” Pawlikowskiego? Co prawda to zupełnie inne kreacje i odmienna historia, ale...

Nie, nie, to kompletnie coś innego. Zarówno sama opowieść, jak i czas jej rozgrywania.

Kiedy premiera tego projektu?

Z tego co wiem, to film ma zostać zaprezentowany w przyszłym roku na Berlinale. No chyba, że coś się zmieni do tego czasu.

Jak wspominasz pracę przy drugim sezonie serialu „Krew z krwi”? Szkoda, że nie miałaś tam jednak większej roli.

Niestety nie była to duża rola, ale doceniam czas, jaki spędziłam na planie tego serialu. Tam była super ekipa. W ogóle mam jakieś szczęście, że trafiam na planach filmowych na naprawdę świetnych ludzi, którzy są artystami, chcą coś zrobić, lubią to i wiedzą, że jeżeli dadzą z siebie wszystko, to będzie to widoczne na ekranie. No i nie była to tak zwana „taśmówka”, jak to bywa w serialach, tylko produkcja realizowana metodą filmową. Z aktorkami takiej klasy jak Agata Kulesza gra się wspaniale i można się wiele nauczyć.

W „tasiemcu” jeszcze nie miałaś okazji występować.

Myślę nawet, że mogłabym się w nim nie odnaleźć. To jednak inna praca. Nie wiem, czy bym potrafiła tak szybko pracować. Już w przypadku „Bodo” nie jest łatwo, bo nie gramy scen chronologicznie i trzeba mieć to wszystko poukładane odpowiednio w głowie, bo w jednej chwili gramy scenę w danym czasie, a kilka godzin później przeskakujemy o 15 lat. Całe szczęście mieliśmy dość długi okres przygotowawczy.

Jak długo trwały próby?

Niemal trzy miesiące. To jest potrzebne i bardzo dobrze, że Michał Kwieciński widzi, że aktorom trzeba dać taki czas. To przekłada się na finalny efekt, który jest widoczny później na ekranie.

Zastanawia mnie jedna kwestia. Czemu najczęściej trafiasz na role kobiet, które przeżywają niespełnioną miłość? W „Bodo” romansujesz z głównym bohaterem, w „Mieście 44” walczyłaś o Stefana, w „Bez wstydu” główny bohater nie odwzajemnia uczucia Twojej bohaterki. Nawet w etiudzie „Kojot” facet odchodzi...

Nie wiem, może mam coś takiego w sobie... (śmiech). A tak serio, to chyba o to należałoby zapytać reżyserów obsady, bo może widzą we mnie taką kobietę fatalną. Sama nie wiem. Ale wydaje mi się, że chyba dla aktorki ciekawsze jest granie postaci z problemem i wewnętrznie skonfliktowanej, niż spełnionej i zadowolonej z życia.

Serial „Bodo” w dużej mierze rozgrywa się na rozmaitych teatralnych deskach. Czemu w ostatnim czasie tak rzadko można Cię zobaczyć w teatrze?

Jeszcze niedawno można mnie było zobaczyć w teatrze zdecydowanie częściej. Przez dwa lata grałam w Teatrze Powszechnym w Warszawie, wraz z Joanną Osydą, w spektaklu „Marzenie Nataszy”. Przedstawienie było docenione, bywało na różnych festiwalach w Polsce i zagranicą, wraz z Asią dostałyśmy za nie sporo nagród. Mam ogromny sentyment do tego spektaklu, ale tak się złożyło, że już go nie gramy. Miejmy nadzieję, że niedługo wydarzy się coś nowego.

Czyli są nowe plany teatralne?

Może są, może nie ma (śmiech).

Rozmawiał Krzysztof Połaski

[email protected]

CZYTAJ TAKŻE:
KTO JEST KIM W "BODO"? POZNAJ BOHATERÓW SERIALU O EUGENIUSZU BODO [GALERIA]
AKTORZY NA PLANIE SERIALU "BODO" WE WROCŁAWIU [ZDJĘCIA]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn