"Boże Ciało" [RECENZJA]. Jezus Chrystus z poprawczaka walczy o zagubione dusze. Oceniamy polskiego kandydata do Oscara!

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
Foto: Andrzej Wencel © Aurum Film
Foto: Andrzej Wencel © Aurum Film
Chociaż od 44. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni minęło już trochę czasu, to jednak niektórych werdyktów jury wciąż zrozumieć nie potrafię. Jednym z nich jest pominięcie fantastycznej kreacji Bartosza Bieleni w "Bożym Ciele". O takich rolach marzą aktorzy. Takich kreacji chcą oglądać widzowie.

"BOŻE CIAŁO" - RECENZJA

Na szczęście "Boże Ciało" nie tylko doskonałą rolą główną stoi. Jan Komasa w swoim trzecim pełnometrażowym filmie zrezygnował z funkcji scenarzysty, co okazało się strzałem w dziesiątkę. W tej roli zastąpił go młody Mateusz Pacewicz i lepiej zapamiętajcie to nazwisko, bo już krótkometrażowy "Skwar" pokazywał, że mamy do czynienia z człowiekiem, który w ciekawy sposób patrzy na otaczający go świat. Umie obserwować i wychwytywać niuanse, czego zresztą dowodem jest skrypt "Bożego Ciała", który Pacewicz oparł na kanwie własnego reportażu. Tak, drodzy państwo, ta historia wydarzyła się naprawdę.

Jak traktować człowieka, który dla żartu mówi, że jest księdzem, a potem najpierw nie potrafi wycofać się ze swoich słów, a później już nie chce? Na to pytanie każdy z widzów będzie musiał odpowiedzieć sobie sam, ale Komasa i Pacewicz trochę ułatwiają tę łamigłówkę, ponieważ filmowy Daniel (Bartosz Bielenia) to naprawdę równy gość. I co z tego, że właśnie wyszedł z poprawczaka i mimo wiary w Boga zdarza mu się złamać jakieś przykazanie? Trochę wciągnąć nosem czy zaliczyć pannę w kiblu - po prostu nic, co ludzkie, nie jest mu obce! Normalny chłopak, żaden odmieniec.

Zaryzykuję stwierdzenie, że Komasa i Pacewicz prezentują nam wariację na temat powtórnego zstąpienia Chrystusa na ziemię, który finalnie musi sądzić żywych i umarłych. Daniel to Jezus jakiego każdy katolik chciałby spotkać na swojej drodze; wysłucha, skarci, zrozumie, okaże miłość. Brzmi zbyt idyllicznie, aby ten stan mógł utrzymać się do końca filmu, jednak walka o "owieczki Pana" będzie bardzo zacięta. Jezus Chrystus z poprawczaka walczy o zagubione dusze.

Miłosierdzie momentami wręcz wylewa się z ekranu, ale nigdy nie zbliża się do cienkiej granicy kiczu. To film o ludziach i ich słabościach; mniejszych bądź większych grzechach, do których trzeba się przyznać i je odpokutować. Czasem cena jest wysoka, ale należy ją zapłacić. Dotyczy to każdego, bez wyjątku. Otrzymaliśmy opowieść o strachu przed samym sobą, gdzie boimy się zrobić rachunek sumienia, bo prawda może okazać się bardziej przytłaczająca niż nasze wyobrażenia siebie.

"Boże Ciało" umie wzruszyć oraz poruszyć. To film, który uderza w widza, ale zamiast emocjonalnie gwałcić i mocno się znęcać, woli pozostawić go z nadzieją. Najdojrzalszy film w karierze Jana Komasy. Mamy tutaj precyzyjny scenariusz, porywającą historię oraz świetną obsadę, gdzie Bartosz Bielenia może szaleć do woli, podobnie jak czyni to na scenie warszawskiego Nowego Teatru. Mocno kino i ważne kino, które bacznie przygląda się Polsce i Polakom, ale z nich nie szydzi i nie poniża.

Ocena: 8/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja została pierwotnie opublikowana 11 października 2019 roku.

od 7 lat
Wideo

Zmarł wybitny poeta Ernest Bryll

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn