"Castle Rock" [RECENZJA PRZEDPREMIEROWA]. HBO GO zabiera widzów w podróż do świata Stephena Kinga. Jak wyszło?

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
"Castle Rock" jest thrillerem, który łączy znane tematy i motywy z powieści Stephena Kinga. Nam udano się otrzymać przedpremierowy dostęp do pierwszych dwóch odcinków serialu i oto ich recenzja. Jak oceniamy "Castle Rock", które już wkrótce zostanie udostępnione na HBO GO? Oto nasza prognoza!

"Castle Rock" premiera pierwszych 4. odcinków 2 sierpnia w HBO GO!

Zwyczajny poranek w małym miasteczko Castle Rock, wychodzącego do pracy starszego mężczyzna żegna niewidoma żona. Jednak zamiast do miasta mężczyzna jedzie do lasu. Do jednego z drzew przywiązany jest sznur, jego koniec tworzy pętlę którą zawiesza sobie na szyi. Wciska pedał gazu do dechy i samochód wpada ze skarpy do kamieniołomu. Zanurzający się pod wodę pojazd ma naklejkę więzienia. Prawda że piękny początek? Początek, który mówi: Uważajcie! W tym serialu nawet najbanalniejszy dzień może skończyć się inaczej niż myślicie. To wpisanie niesamowitości w codzienność, jak można po 2 pierwszych odcinkach sądzić, będzie charakterystyczne dla całego serialu: zwykła inwentaryzacja więzienia kończy się znalezieniem tajemniczego więźnia, zwykła nocna warta koszmarem z najgorszego snu, zwykłe miasteczko zdaje się areną zła.

„Castel Rock” to serial, który zapowiada się na gratkę i dla miłośników twórczości Stephena Kinga i dla zwykłych serialomanów, którzy lubią mocniejsze emocje. Dla tych pierwszych zabawą będą skojarzenia wynikające z nawiązani do scen czy wątków znanych z poprzednich książek tego autora, jak również pojawianie się znajomych nam postaci. Już z samego openingu możemy czerpać pełnymi garściami i poprzypominać sobie motywy takie jak numery pokojów z „Lśnienia”, tytuł horroru Cujo czy fragmenty i tytuły z powieści Kinga.

Niech jednak nie zmartwią się ci, którzy nie znają twórczości mistrza horroru. Może będą mieli mniej zabawy, za to tyle samo mocnych wrażeń. King starszy tu w subtelny sposób, jumpscaresów nie brakuje, ale gros napięcia to wynik bardzo umiejętnej pracy kamery, idealnie dobranej ścieżki muzycznej, intrygujących dialogów oraz najazdów i zbliżeń, które trzymają uwagę widza w szachu. Jak na razie nie ma tu dosłowności i przewiduję, że nikt nam na tacy odpowiedzi na nasze pytania nie poda.

Klimat upiornego miasteczka to z jednej strony pustawe uliczki, niezbyt przyjaźni tubylcy i wyglądające na opuszczone domy; z drugiej bohaterowie, których tajemnie jakie noszą w sobie stają się niemal namacalne. Od Henry'ego Deavera, którego wiążą z tym miejscem tragiczne okoliczności jego zniknięcia sprzed wielu laty przez jego dziwną, ekscentryczną matkę, byłego szeryfa, pełniącego rolę miejscowej Kasandry, przyjaciółkę Deavera z dzieciństwa wyczuwającej pewne rzeczy, po tajemniczego więźnia, który nie wypowiada ani jednego słowa poza nazwiskiem Deavera.

Znaki zapytania - i słusznie - koncentrują się wokół osoby chłopaka odnalezionego w zakamarkach zakładu karnego, tylko pozornie dość biernego wobec tego, co się z nim dzieje. Z początku chłopak wygląda na ofiarę sadystycznego dyrektora więzienia, ale potem sygnały, które wysyła zaczynają być coraz bardziej intrygujące i niepokojące. Sama jego obecność na ekranie, sposób, w jaki patrzy, cedzi słowa i rusza się, albo zastyga w bezruchu działają na widza jak igiełki zimnego wiatru. Grający go Bill Skarsgård przykuwa uwagę w sposób totalny, wręcz nie można od niego oderwać oczu. Emanuje czymś nadnaturalnym i już się cieszę na taką eksploatację tego szwedzkiego aktora, którego zbieżność nazwisk ze Stellanem nie jest bynajmniej przypadkowa. Towarzyszy mu Andre Holland w roli Deavera, którego mroczna przeszłość zdaje się czekać na ciąg dalszy. Ciekawie zapowiada się postać strażnika więziennego o swojsko brzmiącym nazwisku Zalewski, grana przez Noela Fishera, który jeśli chodzi o walory fizyczne przypomina nieco Giovanniego Ribisi. No i kto wie jakie niespodzianki kryją się w duszy matki Deavera, Ruth granej przez zawsze nieoczywistą Sissy Spacek, niezapomnianej odtwórczyni głównej roli w kingowskiej „Carrie”.

Podsumowując - jest napięcie, klimat i tajemnica; są świetne zdjęcia i dobrzy aktorzy; jest dobrze zapowiadająca się historia i intrygujące dialogi. Oby tak dalej!

Beata Cielecka

"Castle Rock" zwiastun:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn