"Choleryk z Brooklynu". Ostatnie odliczanie Robina [RECENZJA]

Kamila Glińska
Kamila Glińska
"Choleryk z Brooklynu" (2014)media-press.tv
"Choleryk z Brooklynu" (2014)media-press.tv
Zadanie sobie pytania: ile osób przyszłoby na nasze pożegnalne przyjęcie… jest najcenniejszą refleksją tej zabawnej komedii.

NASZA OCENA: 5/10

Sfrustrowany nerwus Henry Altmann, zapracowany prawnik o cholerycznym usposobieniu, dowiaduje się, że trapiące go bóle głowy to nie zwykła migrena, ale tętniak mózgu. Młoda lekarka, od której usłyszał porażającą diagnozę, mówi mu w złości (bo ją również udało mu się zdenerwować), że zostało mu 90 minut życia. Henry wybiega z gabinetu by ponaprawiać w swoim życiu to, co się jeszcze da naprawić. Za nim wyrusza przerażona lekarka, która zdała sobie sprawę, z tego co tak naprawdę zrobiła.

Zawsze gdy dowiadujemy się, że aktor czy reżyser zakończył na własne życzenie swoje życie patrzymy na film przez pryzmat jego odejścia zastanawiając się czy były jakieś oznaki tego, że będzie chciał odejść. „Choleryk z Brooklynu” to przedostatni film Robina Williamsa i gdyby nie specyficzna fabuła, to po grze pyskatego i dynamicznego w swej roli Robina Williamsa niczego nie można się domyślić. Film jest przecież zabawną komedią, choć nie pozbawioną głębokiego sensu. I może tutaj jest ten punkt, który mógłby nas ewentualnie zaniepokoić. Bohaterowi zostaje wszak tak mało czasu… Punkt wyjścia filmu nie jest w kinie nowy, ale dobry, bo chyba nie było jeszcze w żadnym tak „krótkoterminowej” i tak pesymistycznej prognozy. Bo 90 minut to bardzo niewiele czasu na pożegnanie się z bliskimi, na powiedzenie im tego, czego nie zdołało się przez lata dać odczuć. Toteż paniczne poczynania głównego bohatera i jego uwijanie się wokół najbliższych, by odkupić swe przewiny i umrzeć lepszym, niż się całe życie było z racji tej czasowej presji śmieszą. To tak jakby (starsi będą pamiętać) puścić płytę 33 na 45 obrotów. Szybko, szybko i jeszcze szybciej (zegar tyka) Henry chce spotkać się i pokochać z ex-żoną, która już dawno ułożyła sobie życie, chce porozmawiać z synem, z którym od dawna jest skłócony, a który nawet nie odbiera jego telefonów, chce pobyć bliżej brata, którego zaniedbywał przez pracę. Jakby tego było mało urządza (w ekspresowym tempie) spotkanie pożegnalne na którym mają zjawić się jego przyjaciele. To, co z tego wszystkiego wyniknie jest oczywiście źródłem naszej radości acz w skrytości ducha zadajemy sobie pytanie ile osób przyszłoby na nasze pożegnalne przyjęcie… I pojawienie się tej refleksji test tym cenniejsze, że pomimo tego iż film nie jest bynajmniej arcydziełem warto go obejrzeć. Dla siebie…

Beata Cielecka

"Choleryk z Brooklynu" w tv. Sprawdź datę emisji!

WRÓĆ DO PROGRAMU TV!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn