"Culpa: spowiedź i zbrodnia". Nikt nie jest bez winy, czyli przygody ekscentrycznego księdza [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv
Program TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv
Nie każdy grzech jest zbrodnią, ale każda zbrodnia jest grzechem – tymi słowami zaczyna się każdy z czterech odcinków mini serialu „Culpa: spowiedź i zbrodnia”. Oceniamy niemiecką produkcję telewizji 13 Ulica!

"CULPA: SPOWIEDŹ I ZBRODNIA" - PREMIERA W CZWARTEK, 18 STYCZNIA, O GODZINIE 22:00 NA ANTENIE 13 ULICA

"CULPA: SPOWIEDŹ I ZBRODNIA"

Już sam punkt wyjścia dla serialu jest interesujący: bezimienny ksiądz (Stipe Erceg), którego wizerunek jest bliższy kapłanom z filmów Roberta Rodrigueza niż brzuchatym osobnikom z kręgów radiomaryjnych, ma wyjątkowego pecha bądź farta, zależy jak na to spojrzeć. Traf chce, że podczas każdej spowiedzi trafia mu się grzesznik wyznający bardzo ciężkie grzechy. Żadne tam cudzołóstwo czy kradzież, ale morderstwa i tym podobne. I pokutą nie będzie żadne „Zdrowaś Maryjo”…

Już na pierwszy rzut oka widać, że „Culpa: spowiedź i zbrodnia” to produkcja zrealizowana za bardzo małe pieniądze; nie dość, że odcinki trwają jedynie ok. 25 minut, to jeszcze większość akcji rozgrywa się w konfesjonale. To nawet interesujące oraz wręcz wymagające od twórców kreatywności, czego tutaj niestety w dużej mierze zabrakło.

Można zrobić dobry serial rozgrywający się w jednym miejscu, czasie i przestrzeni, czego dowodem niech będzie „Bez tajemnic” HBO, ale wówczas nie może być mowy o powtarzalności, a w tym przypadku – mimo, że produkcja przecież liczy tylko 4 odcinki – konstrukcja każdego epizodu jest identyczna! To niedopuszczalne i sprawiające, że widz będzie znużony, gdyż z łatwością przewidzi już na początku odcinka, jak to wszystko się skończy.

Problemem „Culpa: spowiedź i zbrodnia” okazał się scenariusz; już pomijając całą absurdalność fabuły, na co można przymknąć oko, to zwyczajnie opowiadane historie nie są zbyt interesujące. Postać księdza intryguje i to, że praktycznie nie wiemy kim ten człowiek jest, poniekąd staje się zaletą serialu, ale sam kapłan jest w niewystarczający sposób eksponowany, aby móc poczuć do niego jakąś większą sympatię. Na dobrą sprawę mi – jako widzowi – jest obojętny.

Chociaż mimo wszystko, Stipe Erceg jest bardzo dobry w tej roli i to on na swoich barkach dźwiga cały serial. Widać, że to postać z ogromnym potencjałem, którego po prostu nie był w stanie wykorzystać na przestrzeni czterech krótkich odcinków. Ten bohater aż się prosił o więcej epizodów, bo z każdym kolejnym rozkręcał się coraz bardziej, a jego niestandardowość nawet miała szansę zacząć fascynować.

Świetnie są zdjęcia; pod względem obrazu „Culpa” broni się całkowicie. Jest w tych kadrach jednocześnie klimat, jak i pewnego rodzaju niepokój, co dodatkowo wzmacnia muzyka. Powiedzieć, że to kawał dobrej roboty, to tak, jakby nie powiedzieć nic. Techniczna perfekcja.

„Culpa: spowiedź i zbrodnia” to serial, który miał ogromny potencjał, aby stać się pasjonującą oraz wciągającą opowieścią, ale ostatecznie pogrzebała go forma. Za krótki, zbyt powtarzalny i przewidywalny. Szkoda, że zrealizowano wyłącznie cztery odcinki, bo z czasem produkcja mogła się rozwinąć. Czy warto obejrzeć? Jako ciekawostkę owszem, ale podejrzewam, że większość widzów w pewnym momencie się znudzi.

Ocena: 5/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja została pierwotnie opublikowana 18 stycznia 2018 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn