"Czekolada". Tego filmu nie należy oglądać o pustym żołądku [RECENZJA]

Monika Somla
Monika Somla
"Czekolada"media-press.tv
"Czekolada"media-press.tv
Smakowite zdjęcia, nastrojowa muzyka i piękne przesłanie sprawiają, że oglądanie „Czekolady” to przysmak wywołujący w mózgu wzrost mieszanki hormonów szczęścia.

NASZA OCENA: 8/10

Lata 60., do małego prowincjonalnego miasteczka we Francji przybywa wraz z córeczką Vianne Rocher, która otwiera sklep z czekoladą. Z czasem ona i jej cudowne czekoladki podbijają serca mieszkańców z wyjątkiem purytańskiego burmistrza, który różnymi sposobami usiłuje pozbyć się niewygodnego, wyznającego liberalne poglądy gościa. Kiedy Vianne ma już zamiar się wyprowadzić, do miasteczka przybywa przystojny Cygan, który zmieni życie kobiety.

Uczucie jakie uruchamia w nas słowo chocolaterie – niezależnie od języka – jest jednakowe. Na jego dźwięk aż ślinka cieknie i tak się dzieje niemal bez przerwy podczas oglądania kulinarno-filmowego dzieła Lasse Hallströma.

Przyznam bez bicia, że dla takiego łasucha jak ja najpiękniejsze są w tym filmie sceny z czekoladą w roli głównej: mieszania jej w olbrzymim garnku, wlewania do form, przystrajania łakociami, dekorowania ich lukrowaną pomadą i równie smakowitymi przysmakami w postaci migdałów, marcepanu i orzeszków. Co by o „Czekoladzie” nie powiedzieć, to film przede wszystkim „smakowity” i może nie posiada wielu głębokich treści, ale na pewno powoduje wzrost endorfin, czyli hormonów szczęścia. Zasługa to nie tylko zmysłowych zdjęć, ale i przesłania „Czekolady”, zakładającego, że nie ma na świecie złych ludzi, są tylko ludzie nieszczęśliwi, a złe rzeczy nie wynikają z niecnych intencji, ale przede wszystkim z ulegania odgórnym autorytetom i lęku przed własnymi uczuciami. Przesłaniem filmu jest prosta i piękna myśl, byśmy poszukiwali odrobiny magii (lub jak kto woli sacrum) w szarej codzienności i w normalnym dniu. A do tego potrzebna jest spora doza tolerancji wobec ludzi, tych inaczej myślących i żyjących.

Film Hallströma pokazuje, że warto zaprzyjaźnić się z dziwakami, odmieńcami, ekscentrykami i oryginałami, bo i nasze życie mogą uczynić ciekawszym i pełniejszym. A ponieważ do ich ożywienia reżyser wybrał aktorską śmietankę, od Juliette Binoche począwszy, przez Judi Dech, Lenę Olin po Johnny’ego Depta, to taka myśl przekonuje największych sceptyków. Absolutnie najlepszą kreację tworzy jednak Alfred Molina w roli śmiertelnie poważnego burmistrza wypowiadającego wojnę czekoladzie, którego przyłapujemy na wielkim żarciu, jakie chcielibyśmy kiedyś sami w życiu uskutecznić! Ech zazdrościmy mu tej sceny – ileż razy musiał ją powtarzać!

Beata Cielecka

"Czekolada". Sprawdź datę emisji

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn