"Dwanaście małp", czyli historia ratowania świata skazanego na zagładę [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
"Dwanaście małp" (fot. AplusC)
"Dwanaście małp" (fot. AplusC) AplusC
Na skutek ataku nieznanego wirusa ludzkość staje w obliczu zagłady. Szansą na ocalenie jest misja więźnia Jamesa Cole'a: podróż w czasie, która pozwoli na zdobycie informacji o przyczynach epidemii.

NASZA OCENA: 8/10

W roku 2035. Ziemia jest zupełnie wyniszczona przez tajemniczą zarazę, która zabiła 99 procent populacji. Ci, co pozostali, ukryci w podziemnych bunkrach rozpaczliwie próbują wynaleźć antidotum, by przeżyć. W przeszłość zostaje wysłany człowiek, który ma zdobyć próbkę wirusa potrzebną do produkcji szczepionki. Misja jest śmiertelnie niebezpieczna z powodu niedopracowań technicznych, więc podróżnikiem-ochotnikiem zostaje więzień Cole. I rzeczywiście - choć ma znaleźć się w roku 1996, ląduje sześć lat wcześniej. Szybko trafia do domu wariatów. Tam poznaje dr Kataryn Rally oraz niebezpiecznego desperata Jeffreya Goinesa.

Historia ratowania świata skazanego na zagładę nie jest tematem oryginalnym: przerabiał to choćby w trzech częściach "Terminatora" Arnold Schwarzenegger, by ostatecznie ponieść klęskę. W "Dwunastu małpach" Terry Gilliam nie szuka nowych rozwiązań, ale też ich nie potrzebuje. Podróż w czasie jest tu tylko pretekstem, by zająć się przemianą, jakiej ulega skazaniec Cole. Misja, którą wypełnia, początkowo zupełnie go nie obchodzi. Jednak z czasem zachwyca się światem, tak różnym (fizycznie) od tego, z którego przybył, a zarazem tak podobnym (mentalnie). I decyduje się o niego walczyć. To bodaj najlepsza rola w karierze Bruce’a Willisa, o którego udział Terry Gilliam walczył jak lew z producentami. I wiedział, co robi. Na wszelki wypadek jednak tydzień przed tym, nim padł pierwszy klaps, aktor (któremu tak zależało na pracy z Williamem, że zagrał za o wiele mniejszą stawkę niż normalnie) dostał od reżysera karteczkę zatytułowaną "Stereotypy aktorstwa Willisa". Znajdowała się na niej lista zachowań, jakich nie wolno było mu używać w filmie, m.in. "stalowe spojrzenie błękitnych oczu". Również Brad Pitt znakomicie się odnajduje jako szaleniec, który chce wysadzić w powietrze cały świat. Podczas zdjęć Gilliam obawiał się, że aktor nie będzie umiał mówić wystarczająco szybko i nerwowo, jak tego wymagała jego rola. Udało się, gdy… zabronił Pittowi palić.

Piotr Radecki

Film s.f. USA 1995, reż. Terry Gilliam

"Dwanaście małp". Sprawdź datę emisji

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn