Filmy horrory. Ranking najlepszych horrorów wszech czasów! [TOP10]

Beata Cielecka
TOP 10 najlepszych horrorówProgram TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv
TOP 10 najlepszych horrorówProgram TV został dostarczony i opracowany przez media-press.tv
Czy jest coś lepszego w upalne wieczory niż dreszczyk grozy, który schłodzi najbardziej rozpalone ciało i zmrozi przegrzany umysł niż dobry, klimatyczny horror, od którego cierpnie skóra?

Horrory to ten gatunek filmów, który wielu fascynuje, ale u wielu wzbudza mieszane uczucia. Jednak nawet deklarujący niechęć do nich nie są w stanie oderwać się od oglądania. Dlaczego? Bo potrzeba odczuwania lęku i zmierzania się w nim jest naturalną potrzebą człowiek, już od jego urodzenia… Czym bowiem były pełne grozy bajki braci Grimm, czy okrutne baśnie Andersena jak nie dziecięcymi horrorami? A słuchaliśmy ich przecież z wypiekami na twarzy!

Jeśli przyjąć, że horrory tym się różnią od thrillerów, że występują w nim elementy nadprzyrodzone, to i tak chwilami ma się kłopot z zakwalifikowaniem filmów w odpowiednim miejscu. Bo czy opętanie jest paranormalne, skoro psychoterapeuci mówią o niezdiagnozowanych chorobach psychicznych, z duchami i demonami nie mających nic wspólnego? Dlatego nasze zestawienie zawiera horrory w najczystszej – jeśli to możliwe – postaci. Filmy o wampirach, egzorcyzmach, wilkołakach i gore zostawiamy sobie na inne okazje!

Straszne filmy horrory, czyli horrory o nawiedzonych domach

Lubię horrory o nawiedzonych domach… Nawet gdy fabuła lekko kuleje, pozostaje w odwodzie ten niesamowity, działający na wyobraźnię „efekt miejsca” - złowieszczego domiszcza, w którym strych tudzież piwnicę zamieszkują stworzenia nie z tego świata. Cóż – nieważne, że oglądaliśmy to już dziesiątki razy – „dobry” duch jest na wagę złota! W jednym z najstarszych filmów o tej tematyce „Nawiedzonym domu” (Robert Wise 1963) profesor antropologii, dr John Markway (Richard Johnson) zaprasza do ponurego domiszcza dwie ochotniczki, które mają mu pomóc w ryzykownych eksperymenty nad istotą zjawisk nadprzyrodzonych. Z ogromną posiadłością związana jest rodzinna tragedia: dwie kolejne żony właściciela domu, a później towarzyszka jego córki zginęły tragiczną śmiercią. Intruzi ożywiają mroczne siły, a jedna z kobiet będzie zmuszona zmierzyć się z demonami, zarówno własnymi jak i tymi zamieszkującymi dom.

W „Udręczonych” (Peter Cornwell 009) chorego na raka Matta dręczą dziwne wizje i koszmary, po tym jak rodzina przeprowadza się do domu bliżej kliniki, w której się leczy. Rodzice nie zwracają na to większej uwagi, gdyż może to być jeden ze skutków ubocznych terapii. Pewnego dnia jednak będą musieli przyznać, że w domu dzieje się coś dziwnego i odkryć jego tajemnicę, która okaże się bardziej przerażająca niż przypuszczali.

Nocami, w domu do którego przeprowadzili się Katie i Micah, dzieje się coś dziwnego. Para chcąc sprawdzić co tak właściwie ich niepokoi, instaluje w sypialni kamerę. To, co rejestruje urządzenie, jeży włos na głowie. To fabuła „Paranormal Activity” (Oren Peli 2007) filmu utrzymanego w poetyce „Blair Witch Project”, który ujął widzów autentycznością. Wrażenie autentyzmu jest porażające, bo widz ma wrażenie, że podobny film można by nakręcić w każdym domu. A najzabawniejsze jest to, że to oczekiwanie na to co się wydarzy jest najstraszniejsze! Wiemy, że gdy zegar w kamerze zwalnia, zapowiadając kolejną ingerencję sił nieczystych, pozostaje nam tylko wstrzymać oddech.
Dom i zamieszkujące go duchy, zdają się czyhać na życie dzieci bohaterów „Naznaczonego” (James Wan 2011) i odpowiadać za wypadek jednego z chłopców i jego śpiączkę, z której nie potrafi się obudzić. Lambertowie przeprowadzają się ponownie i wszystko zdaje się wracać do normy. Pozornie. Choć w tym filmie mocno przedobrzono z ilością upiorów i przesadzono z podróżą do nieco groteskowych piekieł to w pamięci pozostanie kilka motywów z filmu, takich jak podejrzane głosy słyszane w elektronicznej niani, a dochodzące z pokoju maluchów, seans spirytystyczny czy motyw z fotografiami.

Główną bohaterką „Cichego domu” (Chris Kentis, Laura Lau 2011) jest Sarah (Elizabeth Olsen), która przyjeżdża z ojcem i wujem wyremontować przeznaczony na sprzedaż stary dom nad jeziorem. Przyjazd gości budzi drzemiące w domu złe moce: bohaterka zaczyna słyszeć dziwne odgłosy, widzi tajemnicze postacie. Ktoś lub coś atakuje jej ojca, przed oczami dziewczyny zaczynają migać traumatyczne obrazy z – prawdopodobnie – jej dzieciństwa. Czy jakaś siła chce zabić przybyszów, czy to oznaki obłędu głównej bohaterki? Film został nakręcony w długich ujęciach, a montaż, i zdjęcia tworzą odpowiedni mocno klaustrofobiczny klimat. „Cichy dom” to remake urugwajsko-hiszpańskiego horroru o tym samym tytule, a opowiedziana w nim historia podobno – tak głoszą napisy – zdarzyła się naprawdę w roku 1940 w Urugwaju.

Prawdę o domu, z którego w tajemniczych i niewyjaśnionych nigdy okolicznościach zaginęły cztery osób, zataja przed rodziną, którą tam sprowadza Ellison (Ethan Hawke), pisarz marzący o stworzeniu kryminalnego bestsellera z dreszczykiem. Wkrótce na strychu znajduje pudło z amatorskimi nagraniami wideo, a na nich… zarejestrowane zabójstwa! Okazuje się przy okazji, że ofiar było znacznie więcej niż cztery… W międzyczasie w domu zaczynają się odzywać dziwne głosy, coś przemyka po pokojach, a na dziecięcych rysunkach latorośli Ellisona pojawia się dziwna postać, którą malowały również dzieciaki zamordowanych. Z niezbyt wymyślnego i oryginalnego scenariusza „Sinister” (2012) Scott Derrickson, reżyser wycisnął wszystko, co się dało. Stworzył na ekranie wyjątkowo tajemniczy i złowieszczy zarazem klimat, w którym nawet podczas scen rodzinnej sielanki coś niedobrego wisi w powietrzu. Film tylko potwierdza, że gęsta atmosfera jest filmie o wiele ważniejsza (i sprawdza się o wiele lepiej) niż efekty specjalne.

W „Kobiecie w czerni” (James Watkins 2012) młody, owdowiały niedawno prawnik Arthur Kipps (Daniel Radcliffe) przyjeżdża do Cryphin Gifford, zwanego domem na Węgorzowych Moczarach, by uporządkować dokumenty związane z majątkiem zmarłej właścicielki. Na miejscu okazuje się, że – według miejscowych – dom jest przeklęty: co pewien czas w nim lub w jego pobliżu pojawia się tajemnicza kobieta w czerni, co zwiastuje śmierć jednego z okolicznych dzieci. Kipps, mimo przestróg i otwartej wrogości tubylców, postanawia wyjaśnić zagadkę tego zwiastuna śmierci. To horror dla estetów i miłośników gotyckich klimatów. Wysmakowane wnętrza i kostiumy, wspaniała gra światła i cienia, tonące w mroku tajemnice, czyjeś ciche stąpanie po schodach w opuszczonym domu, bagna i moczary, zjawa, miejscowe legendy i zemsta zza grobu – to wszystko znalazło się w efektownym filmie Jamesa Watkinsa.

Podobne klimaty znajdziemy w „Tajemnicy Marrowbone” (Sergio G. Sanchez 2017), którego tłem opowieści jest dom położony na końcu świata, z jego mrocznymi zakamarkami kontrastującymi mocno z malowniczym pięknem zatoki. W domu mieszka rodzeństwo Marrowbone na czele z najstarszym Jackiem, niedawno osierocone przez matkę. Po serii doświadczeń z niewyjaśnionymi zjawiskami, rodzeństwo dochodzi do wniosku, że na poddaszu ich domu kryje się jakaś wroga istota, w tajemniczy sposób związana z przeszłością ich rodziny. W filmie nie brakuje typowo horrorowych akcji: zsuwających się prześcieradeł, pękających luster, otwierających się drzwi czy skrzypiących desek, ale to tylko intrygująca oprawa historii, w której na tle mrocznej tajemnicy rozgrywa się walka z duchami/półżywymi demonami czy upiorami umysłu, bo film nie jest do końca jednoznaczny. To stanowi jednak tylko o mocy sugestii, jaką seruje nam hiszpański reżyser. Znakomicie pomyślane, trzymające w napięciu sceny idealnie budują nastrój zła, które powoli oplata swymi mackami dom z jego mieszkańcami, osobami które się do niego zbliżają i widzami, którzy jakoś tracą ochotę by zgasić światło.

Dobre filmy horrory, czyli na pograniczu thrillera i horroru

Są takie filmy w których stwierdzić czy to co się dzieje jest kwestią obecności sil nadprzyrodzonych czy jest personifikacja „demonów psychicznych” rodzących się w głowach bohaterów.
Takim przykładem jest „Ciśnienie” (David Twohy 2002), którego akcja toczy się w 1943 roku na pokładzie amerykańska łodzi podwodnej, która bierze na pokład rozbitków ze storpedowanego brytyjskiego statku-szpitala. Mające miejsce awarie i dziwne wydarzenia, które wkrótce dotykają okręt przesądni marynarze kładą na karb obecności na pokładzie jedynej ocalałej z katastrofy kobiety – pielęgniarki. Na domiar złego Claire (Olivia Williams) wkrótce odkrywa zastanawiające i mocno podejrzane fakty dotyczące nagłej śmierci kapitana, którymi dzieli się z członkami załogi. Znakomitą atmosferę wykreowano przez niezwykle nastrojowe zdjęcia intensyfikujące ogarniające widza uczucie klaustrofobii; klimat gęstnieje wraz z coraz bardziej pozbawionym tlenu powietrzem. Podobnie jak bohaterowie wytężamy wzrok, by w ciemnościach zobaczyć domniemanego ducha, i cofamy się z fotelem, gdy wiercącą w uszach ciszę rozdziera dźwięk samoczynnie włączonej płyty. Największą frajda w filmie jest to czy okręt został opanowany przez duchy, czy też to, co się dzieje, jest projekcją zatrutych wodorem umysłów.

W „Co kryje prawda” (Robert Zemeckis 2000) przynajmniej przez pierwszą cześć filmu bohaterka Claire (Michelle Pfeiffer) przekonana, że sąsiad zamordował swoją żonę, a w jej domu zaczynają dziać się niepokojące rzeczy, nabiera przekonania o... wizytach ducha zamordowanej. Norman (Harrison Ford), mąż Claire podejrzewając żonę o paranoję chce posłać ją do psychiatry.

Również bohaterka „Mrocznych wizji” (Kevin Greutert 2015) ciężarna Eveleigh (Isla Fisher), która wraz z mężem przeprowadza się do zakupionej przez niego starej winnicy nie wie czy wizje i koszmary, które ją niepokoją są efektem zespołu stresu pourazowego po wypadku w którym brała udział, czy są prawdziwe. Posiadłość, w której mieszkają kryje bowiem w sobie tajemnicę, która wymyka się próbom racjonalnego wyjaśnienia. Atutem filmu jest to, że przez dłuższą część filmu nie mamy pewności czy to co się dzieje, ma miejsce naprawdę czy jest imaginacją chorej wyobraźni bohaterki. Reżyserowi całkiem gładko udało się poigrać z widzem (i jego domysłami) za pomocą scenariusza, eksponującego wątek choroby psychicznej głównej bohaterki.

Choć bohaterką następnego filmu jest psychiatra Miranda Grey, to i ona budząc się po wypadku doznaje szoku na wieść, że jest podejrzana o zamordowanie męża. Mogłaby przysiąc, że w tym samym czasie była świadkiem samozapalenia stojącej na środku drogi dziewczyny, której omal wcześniej nie potrąciła, a po której nie ma śladu. „Gothika” (Mathieu Kassovitz 2003), bo to o niej mowa prowadzi widza na manowce, każąc jak bohaterce skonfrontować się ze zjawiskami nie dającymi się logicznie wytłumaczyć (np. wyrytym nożem napisem jaki samoistnie pojawia się na jej przedramieniu). Smaczku dodaje fakt, że pomagają bohaterce jej byłe pacjentki, więźniarki, które wcześniej uważała za szalone.

Fajne filmy horrory, czyli historie o duchach

Duchy nie musza jednak zamieszkiwać domów, mogą również schronienie znaleźć w przedmiotach. W „Annabelle” (John R. Leonetti 2014) takim przeklętym przedmiotem staje się duża, staroświecka lalka, której złe moce zostają przypadkowo obudzone.

W „Kronice opętania” (Ole Bornedal 2012) ukryty w dziwnej drewnianej skrzynki z wyrzeźbionymi tajemniczymi inskrypcjami dybuk, opanowuje ciało i umysł nastoletniej Emmy, która stając się właścicielką skrzynki kupionej na garażowej wyprzedaży naraża się na straszne niebezpieczeństwo.

Klasyką gatunku jest „Kwaidan – historie niesamowite” (Masaki Kobayashi 1964) w którym na podstawie średniowiecznych japońskich podań ludowych opowiada się o przenikaniu się świata ludzi i duchów. Duchy stoją na straży porządku ludzkiego: wymierzają sprawiedliwość i egzekwują obietnice.

Podobnie jest filmie, który klasyką już się stał, czyli w „Szóstym zmyśle” (M. Night Shyamalan 1999), w którym duchy nie wiedzą że nie żyją lub też zostają, gdyż mają do wypełnienia misję. Przekonuje się o tym chłopczyk, będący bohaterem filmu, którego duchy upodobały sobie jako narzędzie komunikacji z żyjącymi.

W tajskim horrorze „Shutter – Widmo” (Banjong Pisanthanakun Parkpoom Wongpoom 2004) duch zaczyna prześladować parę młodych ludzi, którzy uciekli z miejsca wypadku nie udzieliwszy pomocy potrąconej przez nich dziewczynie. Jej postać zaczyna się pojawiać na zdjęciach robionych przez będącego fotografem Tuna, co zwiastuje kolejne śmierci jego przyjaciół.

Jeśli duchy można podzielić na dobre i złe to duch z horroru „Autopsja Jane Doe” (Andre Ovredal 2016) jest na wskroś zły. Robi to tym większe wrażenie, że to duch którego byt związany jest ze zwłoki młodej, niezwykle pięknej dziewczyny. W miarę postępowania autopsji dokonywanej przez dwóch bohaterów filmu wychodzą na jaw mrożących krew w żyłach sekrety: urazy jakie ma, tortury jakim ją poddawano i znaki na ciele wymykają się jakimkolwiek tezom i przeczą logicznym wyjaśnieniom. W prosektorium, w którym toczy się akcja filmu zaczynają się dziać dziwne rzeczy: w radiu powtarza się ta sama dziecięca rymowanka, wichura i powódź odcinają im drogę wyjścia, zniszczeniu ulega instalacja elektryczna, a szuflady ze zwłokami pustoszeją…

Tajemnicze duchy, ale i nie tylko, bo też rytuały voodoo, klątwy zza grobu, budząca grozę historia rodzinna to składowe „Klątwy Jessabelle” (Kevin Greutert 2014) opowiadającej o młodej kobiecie, która po tragicznym wypadku samochodowym, w którym zginął jej narzeczony wraca do rodzinnej Luizjany. Okazuje się, że na powrót dziewczyny od lat czeka przerażająca, nadprzyrodzona siła, która nie spocznie, póki nie osiągnie swojego celu. Jessie nagle odkrywa tajemnicze taśmy video zostawione jej przez od lat nieżyjącą matkę i postanawia nawiązać z nią kontakt... Niewątpliwym walorem filmu jest stale obecna aura niepokoju i towarzyszące jej budowane stopniowo i konsekwentnie napięcie.

Potwory, upiory i reszta…

Siły nadprzyrodzone czasem przestają być subtelne, a stają się bytami o większych i bardziej namacalnych gabarytach! W znakomitych horrorze hiszpańskim ** (Jaume Balagueró, Paco Plaza 2007) bohaterowie: ekipa filmowa, policjanci i strażacy zostają zmuszeni do pozostania wewnątrz kamienicy, której mieszkańcy zdają się zainfekowani wirusem, który zmienia ich w niebezpieczne zombi. Wydarzenia w nawiedzonym domu pokazywane są z perspektywy kamery, co ma ten walor, że widz czuje się uczestnikiem akcji, wie i widzi dokładnie tyle, ile bohaterowie filmu. I równocześnie doznaje tych samych wrażeń i uczuć – dezorientacji, klaustrofobii, narastającego zagrożenia, a w końcu paniki, gdy okazuje się, że jest tam z nimi jeszcze ktoś, a może coś…

Formuła filmu polegająca na dokumentowaniu przebiegu wydarzeń przez operatora kamery, wywodzi się ze słynnego “Blair Witch Project” (Daniel Myrick Eduardo Sánchez 1999). Jego bohaterami była trójka studentów wyruszająca na wyprawę do lasu, żeby nakręcić dokumentalny film inspirowany lokalną legendą o Wiedźmie z Blair, która od dwóch wieków w okolicznych lasach miała torturować i zabijać dzieci. Paradokumentalny styl realizacji, który w nim zastosowano, w kolejnych jego częściach może już tak nie zaskakuje, ale wciąż wywołuje ciarki, w jakiś pokrętny sposób trafiając w nasze lęki… Osobiście w życiu nie weszłabym do ciasnego tunelu w upiornym domu, w którym swój koniec znajdują bohaterowie „Blair Witch” Adama Wingarda z 2016 roku.

Do podziemi katakumb wchodzi za to para młodych zakochanych archeologów poszukująca zaginionego skarbu w filmie „Jako w piekle, tak i na Ziemi” (John Erick Dowdle 2014). Całą menażerię strachów zamieszkujących te miłe przestrzenie oglądamy w stylu found footage, który świetnie wydobywa walory mrocznej, zapajęczonej i brudnej przestrzeni.

No i wreszcie „Zejście” (Neil Marshall 2005), coś co wywołuje zimny dreszcz już samym „wygraniem” miejsca akcji, którym jest niezbadana jaskinia w Appalachach, penetrowana przez grupę młodych grotołazek. Grozy dostarcza już mistrzowsko wykreowane odczucie klaustrofobii, płynące z uwięzienia bohaterek w ciasnych zakamarkach ciemnej jaskini. Uwięzienia, bo obsunięte skały, które blokują wyjście, sprawiają że dziewczyny będą musiały zmierzyć się z czymś upiornym, co bardzo nie lubi intruzów. Jak na rasowy horror przystało, nie brakuje oczywiście fałszywych alarmów w postaci niespodziewanych, zrywających widza z krzesła odgłosów czy przesuwających się niezidentyfikowanych bliżej istot, których główne zadanie polega na zagęszczaniu i tak już wystarczająco gęstej atmosfery.

Horrory-komedie na Walentynki

Horror rozcieńczamy komedią to idealne walentynkowe menu. Jednym z dań w owym menu, chyba najbardziej klasycznym jest „Sok z żuka” Tima Burtona z 1988 roku, opowiadający historie pary, która ginie tragicznie, ale wciąż zamieszkuje w domu, do którego wprowadzają się nuworysze o okropnych manierach. Jedyną osobą, która zdaje sobie sprawę z ich istnienia jest obdarzona mroczną osobowością córka państwa domu Lydia (Winona Ryder). Sytuacje pogarsza niespodziewanie pojawienie się wezwanego przez parę bioegzorcystyę - Beetlejuice'a (Michael Keaton), mającego za zadanie oczyścić ich dom z żyjących.

Bohaterka „Wrót do piekieł” (2008) Sama Raimiego – tak, tak tego od „Martwego zła” (1981), kolejnej pozycji obowiązkowej - Christine (Alison Lohman), zostaje przeklęta przez starą Cygankę i ma tylko 3 dni by pozbyć się klątwy, która sprawi, że trafi prosto do piekła. Ten pastisz horrorów trzeba potraktować z dużym przymrużeniem oka.

W „Domu w głębi lasu” (Drew Goddard 2011) zaczynającym się jak typowy horror (do leśnej chatki przybywa kilku nastolatków, by tam ostro pobalować), gore przeplata się z czarnym i absurdalnym nieraz humorem, w pewnym momencie zaczynamy kibicować nie ofiarom, a oprawcom, a przez ekran przewijają się wilkołaki, wampiry, zombi, duchy, Obcy i wszelakie plugastwo lęgnące się w głowach scenarzystów filmów grozy…

W podobnym duchu są „Porąbani” (Eli Craig 2011) będący parodią znanych slasherów. Jego bohaterowie zapijaczeni, głośni, zarośnięci, mieszkający w zapuszczonym leśnym domu, którzy wyglądają na klasycznych psychopatów zostają za takich uznani przez spędzającą w okolicy wakacje grupkę nastolatków z college’u, których koleżanka znika bez śladu. „Porąbani” to jedna z zabawniejszych i bardziej udanych parodii obrazów gore, z zaskakująco i szybko toczącą się akcją, paroma niezłymi (i krwawymi) efektami, masą cytatów z klasyki gatunku. Jeśli ktoś lubi masakry na wesoło, czyli filmy typu „Wysyp żywych trupów”, nie będzie rozczarowany!

A teraz zapraszamy do obejrzenia naszego rankingu i wybrania pozycji, które skutecznie zastąpią klimatyzację!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn