Filmy podobne do "Nietykalnych". Ranking najlepszych filmów z niepełnosprawnymi bohaterami [TOP10]

Beata Cielecka
Beata Cielecka
Oto filmy podobne do "Nietykalnych"!media-press.tv
Oto filmy podobne do "Nietykalnych"!media-press.tv
Popularność "Nietykalnych" już dawno zahaczyła o fenomen! Kosztująca niecałe 10 mln euro produkcji zarobiła do tej pory 427 milionów dolarów. A to jeszcze nie koniec, bo „Nietykalni” są nadal chętnie oglądani i będą zapewne dalej choćby po to, by porównać wersję francuską i amerykański "Upside", który w styczniu pojawiał się w kinach za oceanem i wyautował "Aquamana" z czołówki box office.

Na czym polega fenomen filmu „Nietykalni”? Najprościej mówiąc na jego… prostocie. I na pokazaniu, że to co z pozoru niemożliwe - przyjaźń miedzy starszym, sparaliżowanym, białym milionerem i młodym, zdrowym, bezrobotnym, czarnym obibokiem - może się zdarzyć. W wypadku tego filmu political corectness jest kompletnie niezasadne, bo sami jego twórcy wyśmiewają się z tak zwanej poprawności politycznej. Dla Drissa ktoś, kto jest kaleką, jest kaleką, a nie „pełnosprawnym inaczej”, ale też po prostu normalnym facetem, którego kalectwo nie jest żadną taryfą ulgową, a zwyczajną innością. Człowiekiem, z którym mimo różnic w wychowaniu, sposobie bycia, kulturze i wykształceniu świetnie się dogaduje. Kodem porozumienia jest… poczucie humoru, coś uniwersalnego i dla kalek, i dla pariasów społecznych. Driss, który jest zaprzeczeniem stereotypu pielęgniarza, potrafi przypiec swemu podopiecznemu skórę na nogach, by z entuzjazmem stwierdzić, że ten nic nie czuje, charakteryzuje go na Dalego i Hitlera, zmuszając do śmiechu, śmiga z nim po ulicach, jadąc 180 km na godzinę bez prawa jazdy, po to żeby się przekonać, czy dostaną eskortę policyjną do szpitala czy nie.

Choć historia jest autentyczna, została oczywiście lekko podkoloryzowana. Pierwowzór granego przez Omara Sy’a Drissa miał inny, jaśniejszy odcień skóry, nie tańczył, nie malował i nie ukradł drogocennego jaja, ale pomimo tych nieścisłości to co najważniejsze, a dla filmu świeże i odkrywcze, czyli brak głupiej litości, bezpretensjonalność i prostota bycia zostały zachowane.

Biografie innych „nietykalnych”

To nie jedyna w kinie historia zaczerpnięta z życia. W ciągu ostatnich lat powstało kilka takich biografii, o których warto wspomnieć. m. in,. opisana w rankingu „Pełnia życia”.

„Teoria wszystkiego” (James Marsh 2014) opowiada o jednym z największych naukowców wszech czasów - Stephenie Hawkingu, genialnym astrofizyku, kosmologu i fizyku teoretycznym. W ciągu trwającej ponad 40 lat kariery naukowej zajmował się głównie czarnymi dziurami i grawitacją kwantową. Wcielający się jego postać Eddie Redmayne zagrał człowieka, któremu u progu życia (miał 21 lat) postawiono diagnozę wg, której miał pożyć 2-3 lata. Pomimo choroby założył rodzinę, został mężem i ojcem, rozwiódł się po 30 latach małżeństwa ze swą pierwszą miłością Jane, by ponownie ożenić się ze swą pielęgniarką. Postępujący niedowład chorego na stwardnienie rozsiane boczne naukowca sprawił, że stracił władzę nad kończynami i głosem i porozumiewał się ze światem zewnętrznym za pomocą syntezatora mowy. W filmie Marsha podkreślono jak niesamowicie dużo siły dawała mu miłość Jane, która poświeciła wiele, by być żoną, matką i pielęgniarką i by Hawking pracował naukowo, tworzył, jeździł na konferencje i publikował dzieła, w których zaczytywał się świat.

Pomimo niepełnosprawności będącej skutkiem wypadku samochodowego, talentu nie traci bohater filmu „Bez obaw, daleko nie zajdzie” (Gus Van Sant 2018), znany ze swych niekonwencjonalnej kreski i drapieżnego poczucia humoru John Callahan rysownik i karykaturzysta. Joaquin Phoenix grający Johna nie miał łatwego zadania, bo jego bohater jest przede wszystkim miał wrażliwym, doświadczonym (porzuconym przez matkę, molestowanym jako dziecko) przez los artystą, który swe traumy topi w alkoholu. W czasie mitingu grupy AA poznaje Donniego, który zostaje jego przyjacielem oraz Annu, w której się zakochuje.

Jedna powieka to wszystko czym potrafi po rozległym wylewie ruszać Jean-Dominique Bauby bohater filmu „Motyl i skafander” (Julian Schnabel 2007), będącego ekranizacja jego autobiograficznej powieści. To nie pomyłka, grany przez Mathieu Amalrica Bauby, mający w krytycznej chwili 43-lata, pisarz i dziennikarz w ten sposób właśnie dyktował swoje wspomnienia. Wyłania się z nich postać człowieka, dla którego fizyczne unieruchomienie posłużyło przewartościowaniu swego dotychczas jałowego i powierzchownego życia. Spoglądanie z perspektywy motyla – jak mówi o swoim stanie Bauby – pozwala na odkrycie, jak ważna jest każda, tak lekkomyślnie marnowana chwila, widoki, które ledwo muskamy wzrokiem, ciepło ludzkiego ciała, którego tylko “używamy”, emocje, które boimy się ujawnić. Choć świat widziany z jego perspektywy, czyli kogo spowitego w “skafander” to jedynie fragmenty: poręcz, sufit, kawałek ciała: stopy, uda, biust pielęgniarek, to jednak film jest bardzo zabawny, dzięki sposobowi w jaki narrator „przefiltrowuje” świat i niezwykle absorbujący poprzez bezkompromisową szczerość w podejściu do tematu. W filmie Juliana Schnabela nie uświadczymy ani odrobiny łzawotwórczego banału, idiotycznej tkliwości i powierzchownej litości, które zazwyczaj emocjonalnie szantażują widza.

Spora dawka powyższych uczuć pojawia się - na szczęście tylko momentami - w filmie „Niezwyciężony” (David Gordon Green 2017). To historia, którą napisało samo życie. Jej bohaterem jest Jeff Bauman, przeciętny i niezbyt ambitny wciąż mieszkający z nadużywającą alkoholu matką, chłopak, a tłem wydarzeń pamiętny zamach na mecie biegu bostońskiego. To film o Jeffie, któremu tragedia – brutalnie mówiąc – wyszła na dobre, co trafnie oddaje angielki tytuł „stronger”, czyli silniejszy. Utrata obu nóg w wyniku wybuchu bomby oraz fakt, że zaraz po wybudzeniu Jeff pomaga FBI w zidentyfikowaniu terrorysty czynią z niego symbol Ameryki walczącej z terroryzmem. Jeffa, na którym nie można było polegać przeistacza się w Jeffa, po którym oczekuje się bycia ikoną. Chłopak czuje ciężar sprostania oczekiwaniom rodaków, ale i rodziny, która zaczyna korzystać z profitów, jakie daje jego kalectwo. Najlepsze sceny w tym filmie to te, gdy widz zostaje sam na sam z granym przez Jake’a Gyllenhala, Jeffem. Widz obserwujący jego nieporadne, wręcz rozpaczliwe próby poradzenia sobie z prostymi dla zdrowego człowieka czynnościami w toalecie, czy pod prysznicem, ma zawstydzające poczucie wdzierania się w najgłębszą intymność człowieka. Ciekawie pokazana jest relacja z jego dziewczyną Erin, źródłem jego siły i ostoją normalności. Choć zastanawia czy to, co robi dla niego wynika z poczucia winy za jego kalectwo, czy z miłości. Tak czy inaczej Erin jest mocno rozdarta między lojalnością i empatią, a chęcią zniknięcia z miejsca, w którym jest. Gdyby to jednak zrobiła, otoczenie nie miałby dla niej litości.

Bohaterem narodowym - przynajmniej przez jakiś czas - dla mieszkańców rodzinnego miasta jest także Ron Kovic, którego losy oglądaliśmy w „Urodzonym 4 lipca” (Oliver Stone 1989). Marzący o bohaterskich czynach dla swojej ojczyzny młody chłopak, w czasie wojny w Wietnamie zostaje ranny i traci władzę w nogach. Ron (Tom Cruise), którego dodatkowo prześladuje poczucie winy za śmierć kolegi, stopniowo zaczyna uświadamiać sobie bezsens wojny. Dopiero kalectwo każę mu przewartościować swoje poglądy, dojrzeć wewnętrznie i włączyć się w czynną działalność antywojenną. Nie jest to pierwszy film antywojenny o takim temacie - antywojenną działalność weterana-kaleki oglądaliśmy m.in. w “Powrocie do domu” Hala Ashby’ego - ale historia Rona Kovica jest opisaną w autobiograficznej książce prawdziwą historią weterana wojny w Wietnamie.

Również ekranizacją autobiograficznej powieści, tym razem Dana Millmana „Droga miłującego pokój wojownika” jest film Victora Salvy z 2006 „Siła spokoju”. To historia Dana, ucznia college'u, chorobliwie ambitnego i uzdolnionego sportowca, a przy okazji łamiącego serca przystojniaka, który ulega wypadkowi podczas brawurowej jazdy na motocyklu. Załamany Dan (Scott Mechlowicz), męczony przerażającymi koszmarami sennymi podczas kolejnej bezsennej nocy trafia na stację benzynową, prowadzoną przez dziwnego i bardzo tajemniczego mechanika Socratesa (Nick Nolte), którego umiejętności imponują Danowi, a nauki na zawsze odmienią jego życie...

Fikcyjni „nietykalni”

Nie ma za to nic wspólnego z prawdą, choć bynajmniej nie umniejsza to jej wartości historia opowiedziana w „Sztuce latania” (Paul Greengrass 1998). Jej bohater Richard (Kenneth Branagh) malarza, przeżywający kryzys twórczy oddając się innej swej pasji, lataniu, chce skoczyć na lotni z dachu budynku, w którym pracuje jego dziewczyna. Partnerka porzuca go, a on sam zostaje skazany na 120 godzin prac społecznych za zakłócenie porządku publicznego. Pod opiekę dostaje 25-letnią Jane (brawurowa Helena Bonham Carter), cierpiącą na zanik mięśni. Oboje szybko się zaprzyjaźniają, bo Richard odkrywa w swej podopiecznej bratnią duszę. I tak jak on marzy o lataniu tak ona o miłości fizycznej. Jane prosi go o pomoc w zrealizowaniu tego zamierzenia...

Podobny motyw – opieki nad osobą niepełnosprawną pojawia się w filmie „Nie jesteś sobą” (George C. Wolfe 2014) w którym maż chorej na stwardnienie zanikowe boczne Kate, zatrudnia nową opiekunkę Rebeccę, niezbyt dobrze prowadzącą się studentkę. Choć dziewczyna nie radzi sobie zbyt dobrze, Kate odpowiada to, że traktuje ją jak normalną kobietę i nie lituje się nad nią. Pomiędzy bardzo różnymi kobietami nawiązuje się nić przyjaźni. Kate wykształcona utalentowana kobieta i spełniona artystka staje się dla młodej, zbuntowanej i wikłającej sobie życie Rebekki, kimś o wiele więcej niż podopieczną i tak jak Becca dojrzewa pod wpływem Kate, tak dla Kate Becca staje się podporą i nadzieją w najtrudniejszych chwilach i rezerwuarem młodzieńczej radości jaka się jej udziela.

Podobna przyjaźń, oparta na przyciąganiu przeciwieństw tworzy się między dwoma bohaterami w filmie „Opiekun” (Rob Burnett 2016). Obdarzonym ironicznym poczuciem humoru Trevorem, młodym chłopakiem chorym na dystrofię mięśniową, zaczyna opiekować się niespełniony, poobijany życiowo pisarz Ben, nie mający dużego doświadczenia, jeśli chodzi o swoje obowiązki. Popełniane przez niego błędy nie przeszkadzają im jednak w nawiązaniu przyjaźni, której skutkiem jest wyruszenie w drogę, by zrealizować marzenia Trevora, chcącego przy okazji odnaleźć swego biologicznego ojca. Pogodny, inteligentny i zajmujący film ma świetne, ostre dialogi i bardzo dobre role Craiga Robertsa i Paula Rudda.

O podszytej miłością relacji opiekunki i jej niepełnosprawnego podopiecznego mowa w całkiem udanym melodramacie „Zanim się pojawiłeś” (Thea Sharrock 2016), w którym rodzina bogatego i przystojnego Willa Traynora zatrudnia dla niego opiekunkę. Will, po tym jak dwa lata wcześniej uległ wypadkowi, odmawia opuszczania domu. Zatrudniona przez jego rodziców prosta i dobroduszna dziewczyna, Lou (Emilia Clarke – tak, tak Daenerys!) ma sprawić, by znów poczuł się mężczyzną. Mężczyzna za pośrednictwem pełnej entuzjazmu dziewczyny przeżywa rzeczy, w których już nie może sam uczestniczyć.

O wiele bardziej skomplikowane relacje stają się udziałem bohaterów „Przełamując fale” (Lars von Trier 1996) nowo poślubionych Jana i Bess. Jan (Stellan Skarsgård), sparaliżowany po tym jak spada na niego część platformy wiertniczej łamiąc kręgi szyjne, zwalnia swoją żonę Bess (Emily Watson) z przysięgi wierności. Co więcej, chce by ta kochała się z innymi mężczyznami i opowiadała mu potem o swoich doznaniach. Kobieta spełnia jego prośbę, posuwając się do coraz bardziej ekstremalnych przygód seksualnych i wierząc że jej „ofiara” uzdrowi Jana. Płaci za to życiem.

Całkiem natomiast nietuzinkowymi i wymykającymi się wszelakimi stereotypami bohaterami są dwaj skonfliktowani ze sobą sąsiedzi z filmu “Aaltra” (Gustave de Kervern, Benoit Delépine 2004), którzy ulegają wypadkowi w jednym momencie, gdy podczas kłótni (jeden został przyłapany w łóżku z żoną drugiego) zostają przypadkowo przygnieceni przyczepą rolniczą fińskiej firmy Aaltra. W szpitalu okazuje się, że zostali sparaliżowani od pasa w dół... Gdy już pozbywają się samobójczych myśli, postanawiają wyruszyć do Finlandii i walczyć o odszkodowanie. Niezależnie do siebie spotykają się o tej samej porze na dworcu kolejowym. Wspólnie pokonywana droga… niczego ich nie uczy... Pozostają tacy, jacy byli jako zdrowi - wciąż złośliwi, pełni pretensji do całego świata, zadufani w sobie i niemoralni. Film, mimo poruszanego tematu funkcjonowania we współczesnym świecie osób niepełnosprawnych i godzenia się z kalectwem zaprzecza niemal wszystkim stereotypom jakie żywimy wobec nich.

Bez zmysłów, czyli o bohaterach z dysfunkcjami

Niepełnosprawność ruchowa to oczywiście nie jedyna dysfunkcja jaka „funkcjonuje” w kinie, wymuszająca na twórcach zastosowania takich technik, które przybliżą nam specyfikę życia ludzi cierpiących z powodu braku któregoś ze zmysłów.

Bez zmysłu wzroku muszą radzić sobie bohaterowie „Imagine” (Andrzej Jakimowski 2012), młodzi ludzie wychowywani w prestiżowym ośrodku w Lizbonie, do którego przyjeżdża Ian, charyzmatyczny instruktor niewidomych, uczący ich trudnej sztuki orientacji w przestrzeni. Jego kontrowersyjne metody wzbudzają u jego podopiecznych dużą nieufność, ale jego entuzjazm udziela się innym. W „Imagine” twórcy musieli położyć nacisk na inne niż wzrok zmysły - dzięki urzekającym zdjęciom, ale i specyficznej ścieżce dźwiękowej i my wsłuchujemy się w odgłosy na co dzień niedostępne nam z racji… braku uwagi. Gdy wytężymy słuch, usłyszymy chłeptanie kota pijącego mleko, brzęk naczynia w kuchni czy szuranie krzesła – coś co jest dla ludzi z dysfunkcją wzroku jest po prostu drogowskazem.

W „Zapachu kobiety” (Martin Brest 1992) grany przez Ala Pacino niewidomy bohater znakomicie wyczuwa odległości i ma na tyle rozwinięta inteligencję przestrzenną, że potrafi bez problemu zatańczyć z kobietą, przedtem wydedukowawszy na podstawie kilku przesłanek że jest piękna, elegancka i młoda. Świadomego tego jak dużo w życiu stracił, stojącego na skraju popełnienia samobójstwa, mężczyznę „ratuje” kontakt z młodym chłopakiem, który pozwala mu znów odkryć sens życia.

Niesamowita relacja łączy bohaterów „Przebudzenia” (Penny Marshall 1990), opartej na faktach historii krótkiej, acz intensywnej przyjaźni doktora Malcolma Sayera (Robin Williams) ze swym pacjentem. Leonard Lowe (Robert De Niro) jest pierwszym pacjentem, który dobrze reaguje na eksperymentalny lek, którym doktor Sayer budzi z długoletniej śpiączki pacjentów szpitalu dla nieuleczalnie chorych. Po jakimś czasie choroba wygrywa z lekiem i chorzy znów stają się ludzkimi roślinami, ale krótki przebłysk świadomości jaki był im dany traktują jak największy cud swego życia.

Podobnie niezwykłą relacja (trwająca w rzeczywistości niemal pół wieku) łączy bohaterki „Cudotwórczyni” (Arthur Penn 1962): Helen, niewidomą i głuchoniema, po tym jak w wieku 2 lat zachorowała prawdopodobnie na zapalenie opon mózgowych dziewczynkę oraz jej niedowidzącą nauczycielkę, Anne Sullivan. Oparty na autobiografii Helen Keller film ilustruje dramatyczny i niezwykle trudny proces uczenia dziewczynki wychowywanej w przeświadczeniu, że skoro jest chora to wszystko jej wolno, zatem gryzie, kopie, drapie i wyrywa się z objęć bliskich. By nauczyć ją komunikowania się ze światem, Anne musi najpierw okiełznać jej żywiołowy temperament i opanować jej agresywne zachowania, w wyniku których zostaje opluta, oblewana wodą i policzkowana przez szamocząca się dziewczynkę. Jej cierpliwość zostaje wynagrodzona, bo głód wiedzy Helen sprawia, że dziewczynka nie tylko uczy się komunikować, ale w efekcie kończy studia i staje się autorką kilka poczytnych książek.

Zupełnie inną osobowość i bardzo pogodny charakter ma z kolei tytułowy 9-letni bohater filmu „Frankie” (Shona Auerbach 2004) wychowywany przez Lizzie (Emily Mortimer), samotną matkę, który traci słuch w wyniku pobicia przez swego biologicznego ojca. Chłopiec na tyle dobrze radzi sobie w szkole i domu, że wzbrania się przed noszeniem aparatu, który zakłóca mu zagłębianie się we własnym świecie. Samotny, nie zdając sobie sprawy z tego ,kim był w rzeczywistości jego tata pisze do niego listy, przekonany, że ów jako marynarz pływa na statku Accra. Kiedy faktycznie taki statek zawija do portu, Frankie chce zobaczyć ojca. Kłopot w tym, że na jego listy odpisywała… mama, która teraz musi wynająć kogoś by zagrał jego tatę. Kontakt z mężczyzną (Gerard Butler) pozwoli Frankiemu poczuć się jak to jest być synem kochanym przez ojca, a jego matce uświadomi, że są na świecie ludzie, którym można zaufać.

Rodząca się miłość, a co za tym idzie gwałtowne pożądanie zaczyna łączyć bohaterów filmu „Dzieci gorszego Boga” (Randa Haines 1986): Jamesa (William Hurt) nowego nauczyciela mowy w szkole dla dzieci niesłyszących i byłej uczennicy tej szkoły zatrudnionej tam w charakterze pomocy kuchennej, pełną temperamentu Sarę (Marlee Matlin). Niezwykle zdolna Sara, porozumiewającą się szalenie ekspresyjnie, ale tylko językiem migowym (pierwszy raz zobaczyliśmy, że można się w tym języku kłócić) odmawia czytania z ruchu warg, do czego namawia ją James, pragnący by kobieta wyszła ze swego bezpiecznego świata ciszy i zaryzykowała życie w świecie pozaszkolnym. Niezwykły w przypadku tego filmu był fakt, iż Marlee Matlin, która prawie całkowicie straciła słuch, gdy miała 18 miesięcy zdobyła za swą brawurową kreację Oscara.

Swego głosu boi się usłyszeć bohaterka „Fortepianu” (Jane Campion 1993) niema Ada (Holly Hunter), obdarzona niezwykłym słuchem i talentem muzycznym. Bohaterka, której myśli poznajemy w czasie jej monologów wyraża siebie jedynie za pomocą muzyki. Dopiero dramatyczna sytuacja (mąż odkrywający jej zdradę z mężczyzną którego pokochała) i osobista tragedia (obcięcie palca) sprawiają, że kobieta przełamuje swój lęk przed mówieniem.

Nie tylko „Rain Man”, czyli filmy o osobach ze spektrum autyzmu

Filmy o wszelakiej maści osobach zaburzonych, chorych, upośledzonych bardzo rzadko bywają naprawdę wartościowe. Głównie dlatego, że siła odśrodkowa komercji spycha reżyserów na łatwą ścieżkę sentymentalnych i rozdzierających wrażliwe serca melodramatów, w których miłość zwycięża chorobę.

Tu kilka słów wyjaśnienia kim są nasi autystyczni bohaterowie. Spektrum autyzmu nie jest chorobą, ale zaburzeniem rozwoju o charakterze neurologicznym. Nieneurotypowi, bo tak się określa te osoby mają inną budowę mózgu, co sprawia, że inaczej odczuwają świat, a ich problemy dotyczą głownie sfery relacji z ludźmi i komunikacji.

Choć sam w sobie autyzm nie jest niepełnosprawnością, może stać się jej przyczyną gdy dochodzą do niego tak zwane sprzężenia: niepełnosprawność intelektualna, epilepsja czy niedosłuch. Dlatego w spektrum autyzmu są osoby mocno zaburzone z głębokim upośledzeniem intelektualnym, tzw. osoby wysokofunkcjonujące, jak i osoby z zespołem Aspergera, które bywają geniuszami, tak zwanymi sawantami. Ciekawostką jest fakt, iż w spektrum autyzmu są lub byli Lionel Messi, Alferd Hitchcock, Jane Austen, Wolfgang Amadeusz Mozart czy Albert Einstein!

Podobnie jak sławny poprzednik, uzdolnionym ścisłowcem jest Donald (Josh Hartnett) mający obsesję na punkcie liczb, bohater filmu „Zaklęte serca” (Petter Naess 2005), który w ośrodku terapeutycznym spotyka i niespodziewanie dla samego siebie nawiązuje romans z Isabelle (Radha Mitchell), szczerze i głośno mówiącą, co myśli. Perypetie tej mającej syndrom Aspergera dwójki bohaterów zostały pokazane w konwencji trochę komediowej, jednak dość trafnie nakreślono społeczne ograniczenia, które powodują, że trudno im żyć wśród nas, neurotypowych. Pokazano też z dużą dozą ciepła odmienność ich charakterów nie służy najlepiej ich związkowi, bo na drodze do porozumiewania staje trudność (jeśli nie niemożność) rozumienia drugiej osoby.

Podobnie dzieje się z parą zakochanych w sobie sąsiadów w uroczym, romantycznym filmie "Adam" (Max Mayer 2009). Tytułowy bohater (świetny Hugh Dancy) mający zespół Aspergera, po śmierci ojca, który sprawował nad nim opiekę odczuwa sporą trudność w kontaktach międzyludzkich. Nie rozumie metafor, nie czyta podtekstów, fiksuje się na swym ulubionym temacie (kosmosie) nie dostrzegając, że zanudza rozmówcę), a jego dosłowność (obserwacja na dzieci na szkolnym podwórku) komplikuje mu życie. Jednak Adam jest pełnym wdzięku młodym mężczyzna, a jego szczerość i bezkompromisowość, które tak docenia Beth (Rose Byrne) nabierają w świecie obłudy i dwulicowości sporej wartości.

W filmie „Nazywam się Khan” (Karan Johar 2010) sytuację komplikuje fakt, że zespół Aspergera ma młody muzułmanin grany przez Shah Rukh Khana, który zostaje posądzony o działalność terrorystyczną przez władze amerykańskie wyczulone na odmienności religijne po 11 września 2001 roku, czyli ataku na World Trade Center. Ponieważ oskarżenie to rzutuje na jego życie prywatne (ma hinduską żonę) postanawia odzyskać dobre imię, zwracając się o pomoc do prezydenta Stanów Zjednoczonych. Tak więc do uprzedzeń na tle religijnym, dochodzą te wynikające z nieznajomości zaburzeń takich jakim jest spektrum autyzmu.

Kolejnego bohatera otoczenie, czyli szkoła do której chodzi, też nie jest w stanie zrozumieć. Mający zespół Aspergera, bohater „Bena X” (Nic Balthazar 2007), Ben (Greg Timmermans) często jest obiektem docinków i żartów, a potem napadów ze strony swoich rówieśników. Podobnie jak bohater naszej „Sali samobójców” ucieka z świat wirtualny, w tym wypadku w grę internetową "Archlord”. Z czasem zaczyna coraz bardziej identyfikować się z niezwyciężonym, obdarzonym niezwykłą siłą bohaterem, a granice między światem wirtualnym i normalnym zaczynają mu się zamazywać. Skutki tego są dramatyczne.

Dramatem – śmiercią młodej autostopowiczki – zaczyna się film „Śniegowe ciastko” (Marc Evans2006), w którym do matki dziewczyny, autystycznej Lindy (Sigourney Weaver) zwraca się Alex (Alan Rickman) mężczyzny po traumatycznych przejściach, w którego samochodzie zginęła 19-latka. Lindy, która wiadomość o śmierci córki kwituje wesołym „O.K.” przewróci życie Alexa do góry nogami. Zamknięty w sobie, pełen dystansu do świata i lęku przez życiem acz teoretycznie normalny Alex, może konkurować w aspołecznych zachowaniach z Lindy, która nazywa rzeczy po imieniu, nie wstydzi go pytać czy miał kiedyś orgazm i cieszy się z najmniejszej rzeczy. To dzięki niej mężczyzna stanie się gotowy na nowy związek.

Młodziutki Zac Efron gra jednego z dwóch autystycznych bliźniaków w filmie „Droga po marzenia” (Gregg Champion 2004). Oparty na faktach film opowiada historię matki, którą zaczyna niepokoić dziwne zachowanie jej synów. Gdy pada diagnoza, przyjaciel w którym żyła opuszcza ją, co zmusza kobietę do przeprowadzki w nowe miejsce, znalezienia pracy i szkoły, co nie jest łatwe, bo te ostatnie nie są skore do przyjmowanie dzieci sprawiających kłopoty wychowawcze. Ta telewizyjna produkcja pokazuje jak trudne wyzwania stoją przed samotnym rodzicem, któremu instytucje do tego przeznaczone nie chcą pomagać, za to więcej zrozumienia wykazują obcy ludzie.

Najsłynniejszym autystykiem w kinie jest zdecydowanie gramy przez Dustina Hoffmana Raymond Babbitt z „Rain Mana” (Barry Levinson 1988). Gra autystycznego brata, młodszego od niego o kilkanaście lat Charliego, karierowicza, który po śmierci ojca odkrywa, że ten uczynił swym spadkobiercą jego brata, o istnieniu którego nie wiedział. Charlie postanawia "porwać" brata w celu wywalczenia majątku ojca. Razem ruszają w długą i najeżoną problemami i niespodziankami podróż. Niespodziankami, bo Charlie odkrywa, że jego brat ma niezwykłe zdolności matematyczne. Raymond jest bowiem sawantem, czyli osobą, która pomimo zaburzenia rozwoju (i niskiego IQ na poziomie 40-70) jest szczególnie uzdolniona (zazwyczaj matematycznie i muzyczne). Odbywających podróż braci dzieli wprawdzie mnóstwo rzeczy, ale łączy jedno: brak umiejętności ukazywania uczuć. W przypadku Raya wynika to z zaburzenia, którego skutkiem jest nierozpoznawanie emocji, w przypadku Charliego atrofia uczuć wynika z pozowania na twardziela, któremu wszystko jest obojętne. Pod koniec podróży żaden z nich nie będzie już taki sam.

Sawantem jest też autystyczny Tomek, bohater filmu „Dziewczyna z szafy” (Bodo Kox 2012), będącego opowieścią o przyjaźni jaka rodzi się, gdy brat Tomka, Jacek prosi pewnego dnia skrytą sąsiadkę, młodą antropolog Magdę o opiekę nad genialnym bratem. Okazuje się że dwoje samotnych ludzi znajduje wspólny język.

W sensacyjnym „Kodzie Mercury” (Harold Becker 1998) autystyczny, 9-letni sawant Simon, łamie nowoczesny, tajny kod wykorzystywany przy przeprowadzaniu tajnych operacji wojskowych przez rząd. Chłopcu, który ma kłopot z wyrażeniem prostych emocji pomaga agent FBI (Bruce Willis), chroniący go przed mordercami.

Niestety, jedynie 10% autystyków jest sawantami, na tym drugim biegunie są głębokie upośledzenia. Takim właśnie nisko funkcjonującym autystą jest bohater filmu „Czarny balonik” (Elissa Down 2008), nieobliczalny, wpadający w szał Charlie, którym – z racji ciąży matki (Toni Collette) - musi się zajmować nastoletni brat. Thomas, którego brat irytuje i wkurza, za którego musi się wstydzić i którego obecność dyskredytuje i ośmiesza go w oczach rówieśników, sam – jako nastolatek - potrzebuje jeszcze wsparcia. “Czarny balonik” dotyka kwestii zbyt dużej odpowiedzialności narzuconej nie potrafiącym sobie poradzić z problemem młodym ludziom, którzy jeszcze nie ukształtowani psychicznie sami wymagają opieki. Zadaje też pytanie – jaką wartość mają w tym wypadku rodzinne więzy i czy nie przypominają bardziej okowów?

Tourette, Down i...” Forrest Gump”

Dodatkowy chromosom 21 jest winny powstawania zespołu wad genetycznych zwanych zespołem Downa. Osoby z lekkim stopniem niepełnosprawności intelektualnej radzą sobie w codziennym życiu dosyć dobrze i czasem tylko charakterystyczny wygląd: nisko osadzone, skośne, szeroko rozstawione oczy i płaski nos, wyróżnia ich spośród innych. W przypadku znacznego stopnia niepełnosprawności intelektualnej takie osoby potrzebują już pomocy w każdej dziedzinie. Gdzieś pośrodku tej skali sytuuje się młody człowiek, bohater „Ósmego dnia” (Jaco Van Dormael 1996) Georges (Pascal Duquenne), mający zespół Downa, który ucieka z ośrodka dla chorych umysłowo, żeby odszukać matkę. Kiedy pies Georgesa ginie pod kołami samochodu Harry’ego, ten uważa za swój obowiązek pomóc chłopakowi. Georges sprawia wprawdzie sporo problemów i nie wszędzie jest mile widziany, ale ogrom pozytywnych uczuć jakie ma w sobie i miłości jaką okazuje sprawia że Harry, osamotniony i zdruzgotany po rozwodzie odzyskuje wiarę w człowieka.

Z kolei na schorzenie mózgu określane mianem zespołu Tourett’a cierpi jeden z bohaterów filmu „Troje na gigancie” (Gren Wells 2014). Vincenta poznajemy w chwili gdy podczas pogrzebu własnej matki, zaczyna niesamowicie kląć wykonując przy tym dziwne tiki. Vincent ma zespół Tourette'a objawiający się patologiczną, niedająca się opanować potrzebą wypowiadania nieprzyzwoitych słów lub zdań, przekleństw lub obelg kierowanych do obcych oraz tikami motorycznymi, na co składają się serie nieskoordynowanych gestów, pochrząkiwań i grymasów. Dziwna ta przypadłość wyklucza go z funkcjonowania w społeczeństwie, toteż nic dziwnego, że Vincent znajduje bratnie dusze w zakładzie psychiatrycznym, do którego oddaje go robiący polityczną karierę ojciec. W ośrodku chłopak zaprzyjaźnia się z nadpobudliwym Alexem i cierpiącą na anoreksję Marie. Ich wspólną cechą jest niedostosowanie społeczne i to w obie strony – ani oni nie chcą się dostosować do zasad, ani świat nie chce zaakceptować ich inności. Wspólnie uciekają z kliniki i wyruszają nad ocean, gdzie Vincent planuje rozsypać prochy zmarłej rodzicielki. Skazani na siebie musza jednak nauczyć się radzić sobie w świecie. To owa wolność, ale też poczucie wspólnoty, którą sobie zafundowali wymusi na nich, zachowania jakich na próżno oczekiwali terapeuci. „Troje na gigancie” jest amerykańską, ale równie udaną wersją niemieckiego filmu „Vincent chce nad morze” Ralfa Huettnera z 2010 r.

Upośledzeni umysłowo to kolejna grupa bohaterów filmowych. Nie mają konkretnych chorób, ale niskie IQ nie pozwala im funkcjonować w normalny sposób. Choć istnieją wyjątki! Jednym z ulubionych dysfunkcyjnych bohaterów filmowych jest oczywiście grany przez Toma Hanksa bohater „Forresta Gumpa” Roberta Zemeckisa z 1994 r. Gump jest wprawdzie idiotą - co bez ogródek w filmie wybrzmiewa - ale za to ma niesamowitego życiowego farta, ratującego go z różnych opresji, a jego „dziecięce” spojrzenie na świat jest czymś, czego mogą pozazdrościć mu inni, których ten świat potraktował podle. Poza tym jest człowiekiem dobrym i wrażliwym na czyjąś krzywdę, choć ten ktoś musi mu to raczej powiedzieć. Sam Gump, który przez przypadek staje się bohaterem, bożyszczem i bogaczem jest postacią symboliczną, uosabiając typowo amerykańską naiwność i prostoduszność oraz pełną prostej logiki wiarę w Boga, matkę i miłość.

Leila (Johanna Wokalek), bohaterka filmu „Leila i Nick” (Til Schweiger 2005) ma mniej szczęścia. Trzymana od lat w zamknięciu, w szpitalu dla umysłowo chorych zupełnie nie ma pojęcia o tym, jak wygląda świat. Kiedy przez przypadek życie ratuje jej Nick Keller (Til Schweiger), obibok chwytają się wszelkich prac, byleby trwały jeden dzień, dziewczyna postanawia wyrwać się ze szpitala i podążyć za swoim wybawicielem, wyruszającym właśnie na ślub brata. Ich perypetie nie są sielankowe i obfitują w wiele dość dramatycznych momentów, ale zgrabnie wpleciono w nie humor, płynący przede wszystkim z konfrontacji długo odciętej od świata dziewczyny z rzeczywistością, która edukację zaczyna od nauki… noszenia butów. “Leila i Nick” właściwie nie jest typowym filmem tego gatunku, ale wzruszającą, słodko-gorzką opowieścią o stosunkach łączących chorą umysłowo dziewczynę i lekkoducha z dobrej, zamożnej rodziny, który po raz pierwszy w życiu został zmuszony do odpowiedzialności.

Z zakładu opieki w świat wyruszają bohaterowie „Elling” (Petter Naess 2001) nad którymi do tej pory ktoś sprawował opiekę, a teraz postanowił, że muszą poradzić sobie sami w świecie. Neurotyczny Elling i erotoman Kjell zamieszkują razem w mieszkaniu socjalnym, gdzie dogląda ich opiekunka. Kłopot w tym, że nawet odebranie telefonu jest dla nich wielkim wyzwaniem, a co dopiero robienie zakupów i opłacanie rachunków. Ten skromny filmik niezbyt znanej nam kinematografii (kooprodukcja norwesko-szwedzka) to kawałek prawdziwego życia, pokazujący że outsiderzy, których oglądamy to tylko trochę inni ludzie niż my, a ich lęki są naszymi, tylko podniesionymi do kwadratu.

Ciekawy tandem tworzą w filmie „Radio” (Michael Tollin 2003) bohaterowie grani przez Cubę Goodinga Jr i Eda Harrisa. Ten ostatni gra trenera szkolnej drużyny baseballowej, zwracającego uwagę na czarnoskórego, nieśmiałego i upośledzonego Jamesa, który obserwuje ich zza ogrodzenia. Pewnego dnia zaprasza go na treningi obiecując znaleźć jakieś zajęcie. Pozyskuje też jego zaufanie i stopniowo wciąga w życie drużyny, która zyskuje przez to niesamowitą energię.

Podobny charakter i ciepło ma film „Ben i Joon” (Jeremiah S. Chechik 1993) z młodym Johnnym Deppem grającym Sama, bardzo ekscentrycznego wielbiciela Bustera Keatona młodego człowieka, w którym - z wzajemnością zresztą - zakochuję się Joone, chora psychicznie dziewczyna, którą opiekuje się sfrustrowany brat, mechanik samochodowy, Ben (Aidan Quinn). Oryginalne zachowania Sama pomagają Joone (Mary Stuart Masterson) w akceptacji własnej choroby, niepokoją natomiast Bena, dla którego dziwaczność jest oznaką choroby, a nie całkiem ludzkiej wrażliwości. Ten ostatni będzie musiał nauczyć się traktować Joone jak równego sobie człowieka i szanować ją taką, jaką jest.

I znów Johny Depp, ale tym razem role się odwracają i to on jest bratem niedorozwiniętego Arniego, sprawiającego duże kłopoty i nie potrafiącego o siebie zadbać, w dodatku mającego skłonność do wchodzenia na wysokie budynki w filmie „Co gryzie Gilberta Grape'a” (Lasse Hallström 1993). Będąca w depresji po samobójczej śmierci męża matka chłopców znalazła pocieszenie w pochłanianiu ogromnych ilości jedzenia, którego przygotowaniem zajmują się dwie córki i nie potrafi zająć się nieznośnym Arnim (olśniewający Leonardo DiCaprio). O dziwo kontakt z nim łapie Becky, która przybywa do miasteczka i sprawia że zmęczony obowiązkami, kłopotami i odpowiedzialnością Gilbert może w końcu przypomnieć sobie, że też jest…młody. W tym filmie DiCaprio zagrał tak, że były wątpliwości czy jest normalny, czy po prostu zatrudniono opóźnionego w rozwoju nastolatka. Film pokazuje jakie koszty psychiczne ponoszą wszyscy członkowie rodziny osoby, która wymaga tak naprawdę całodobowej opieki.

Opóźniona w rozwoju, ale bardzo utalentowana jest bohaterka „Serafiny” (2009) Martina Provosta. Postać autentyczna malarka Serafina de Senlis korpulentna, zaniedbana stara panna, naiwnie dobra, ale mocno w tym infantylna, tworzy zachwycające dzieła sztuki – gorejące ogniem jesienne drzewa. Jej talent rozkwita gdy poznaje przybyłego z Paryża marszanda, który przypadkowo odkrywa jej obrazy. Między nią a mężczyzną rodzi się specyficzna relacja, jak między mistrzem a uczennicą, a choć on jest homoseksualistą, to dla Serafiny Wilhelm Uhde jest jedynym w jej samotnym życiu mężczyzną, który okazał jej cień zainteresowania. Choć otacza Serafinę opieką, ta coraz bardziej pogrąża się w chorobie psychicznej, twierdząc że kontaktuje się z aniołami i rozmawia z Matką Boską. Film Provosta pokazuje, jak cienka granica dzieli chorobę psychiczną od doświadczenia religijnego i jakim potężnym impulsem dla rozwoju talentu jest to ostatnie.

Niedorozwinięty umysłowo jest Sam Dawson (Sean Penn), bohater filmu “Sam” (Jessie Nelson 2001), który opiekuje się swą córeczką Lucy (Dakota Fanning), porzuconą przez matkę tuż po porodzie. Sam radzi sobie z dzieckiem jak może, ale kiedy dziewczynka kończy siedem lat, jej sytuacją zaczyna się interesować opieka społeczna, żądająca oddania Lucy na wychowanie rodzinie zastępczej. Temat praw rodzicielskich osób z upośledzeniem umysłowym jest dość kontrowersyjny. W Samie jednoznacznie twórcy dali odpowiedź na pytanie czy w wychowaniu dziecka ważniejsza jest miłość czy intelekt. Ich zdaniem to pierwsze (sprawę ułatwia im bardzo dobra, przekonująca i wzruszająca gra Seana Penna), ale trudno nie wziąć pod uwagę chwilami bardzo racjonalnej i trzeźworozsądkowa argumentacji sądu Prawda leży zapewne gdzieś pośrodku, bo jeśli kochać, to mądrze, uwzględniając nie tylko uczucia, ale i interes dziecka. Można mieć zastrzeżenia do tak emocjonalnego potraktowania tematu, ale nie sposób przejść obok tematu obojętnie.

„Nietykalni”, jak i inne filmy o podobnych dysfunkcjach chorobach i zaburzeniach każą nam pamiętać, że nas też czeka niepełnosprawność, kiedy sami będziemy… trzęsącymi się starcami, którym trudność sprawi nawet najprostsze zadanie i że warto o tym pamiętać mając cudowne 20, 30 czy 40 lat!

Zobaczmy jakie jeszcze filmy okazały się najbardziej podobne do „Nietykalnych”, a przy okazji najbardziej wartościowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn