Film po części wywodzący się z "Django", ale dużo bardziej teatralny. Mocno czerpiący również z debiutu Tarantino - "Wściekłych psów". "Nienawistna ósemka" raczej nie zaskoczy fanów kina uprawianego przez Quentina Tarantino. Ten film jest kwintesencją jego stylu, kopalnią zapożyczeń z kina i popkultury oraz – a może przede wszystkim – masturbacją nad własną twórczością. Do tego wszystkiego Tarantino już chyba nas wszystkich przyzwyczaił, ale jak nie kochać tego gościa, który na kilku metrach kwadratowych jest w stanie zainscenizować krwawą masakrę?
[7/18] Filmy Quentina Tarantino - ranking. "Pewnego razu... w Hollywood" jest najlepsze?