"Firewall". Chronić bank czy rodzinę, czyli trudne wybory Jacka [RECENZJA]

Jack Stanfield pracuje jako szef ochrony międzynarodowego banku Landrock Pacific, ma piękny dom, żonę i dwójkę dzieci. Wybierając się do pracy, nawet nie spodziewa się, że nie będzie to dzień jak co dzień: z przystawioną do głowy bronią dowie się, że jego rodzina została uwięziona przez porywaczy, a on sam, chcąc uratować najbliższych, musi wyprowadzić z banku ogromną sumę pieniędzy. To nie koniec kłopotów, gdyż wkrótce zorientuje się, że bandyci upozorowali wszystko tak, by wyglądało to wyłącznie na jego winę…

„Firewall” porusza temat technoterroryzmu i cyberprzestępstw, ale nie obawiajmy się, całość nie jest pisaniną i gadaniną przed ekranem – grany przez Harrisona Forda (był to jego pierwszy występ po trzech latach przerwy w zawodzie) Jack to co prawda geniusz informatyczny, ale kiedy trzeba potrafi też przywalić w realu. I bądźmy szczerzy: nie pierwszej już młodości aktor w realu lepiej się czuje niż w roli specjalisty od zabezpieczeń na urządzeniach najnowszej generacji (Ford zresztą osobiście wykonał wszystkie sceny kaskaderskie oglądane na ekranie)… Dzięki tym akcyjnym scenom film Richarda Loncraine’a nabiera nieco oddechu i staje się solidnym akcyjnym dreszczowcem o człowieku, który samotnie walczy o rodzinę i swe dobre imię. Technicznie to sprawna robota, dobrze na ekranie prezentują się również nieoklepane filmowo plenery kanadyjskie (plus Seattle). Aktorsko Ford na przyzwoitym, choć nieco nierównym poziomie, naprawdę ciekawie wypadł Paul Bettany w roli czarnego charakteru, spisała się też Virginia Madsen, ekranowa żona głównego bohatera, Beth (propozycję zagrania w „Firewall” złożył jej Ford… wysyłając SMS-a, aktorka początkowo nie wzięła tego na poważnie, uważając, że zrobił jej kawał).

Beata Cielecka

"Firewall" w tv

WRÓĆ DO PROGRAMU TV!