"Głośniej od bomb". Ucieczka przed bolesną prawdą [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe dystrybutora Aurora Films
fot. materiały prasowe dystrybutora Aurora Films
Bohaterowie „Głośniej od bomb”, nowego filmu Joachima Triera, są uciekinierami. Każde z nich, bez wyjątku, ucieka, obawiając się prawdy. Wybierają wygodne dla siebie rozwiązania, aby nie musieć rozmawiać. To galeria życiowych tchórzy. Boleśnie prawdziwa.

Jako pierwsza, jeszcze na długo przed swoją śmiercią, uciekła Isabelle (Isabelle Huppert). W pełni poświęciła się fotografii wojennej. To był cały jej świat i trudno powiedzieć, czy możliwość uwieczniania zła oraz cierpienia bardziej ją pociągała czy przerażała. Właściwie jedno nie wyklucza drugiego. Dla niej rodzina zawsze była wyłącznie na drugim miejscu, stanowiąc spokojny dodatek do pełnej emocji egzystencji na krawędzi. Rodzina była dla niej chwilową ostoją oraz dawała jej złudne poczucie bezpieczeństwa.

Paradoksalnie to właśnie ta wiecznie nieobecna kobieta była elementem spajającym całą familię i gdy jej zabrakło wszystko runęło jak domek z kart. Gene (Gabriel Byrne) oddalił się od swoich synów, zresztą oni też nie są ze sobą blisko. Nic dziwnego, między Jonahem (Jesse Eisenberg) a Conradem (Devin Druid) jest tak duża różnica wieku, że faktycznie ledwo się znają i są jakby obcymi sobie ludźmi, których łączy wspólne nazwisko. Trudno o nić porozumienia na takim poziomie relacji. Nikt z tej trójki nie jest w stanie zrozumieć pozostałych. Wszyscy milczą, bojąc się ujawnić prawdziwego siebie.

Głównym problemem bohaterów nie jest to co mówią, ale to czego nie wypowiadają. To kolaż rozmów nieodbytych, a powody takiego stanu rzeczy są różne: strach, chęć dominacji, obawa przed zbytnim odsłonieniem się.

Gene, Jonah i Conrad cały czas debatują o prawdzie, ale czym ona tak właściwie jest? Każdy z bohaterów żyje własną prawdą, przez co coraz głębiej wchodzi w świat nigdy niespełnionych wyobrażeń, gdzie rządzi fałsz i obłuda. Jonah boi się przyznać, że jest ze swoją żoną jedynie ze względu na dziecko, Conrad pragnie przeżyć romantyczną miłość z cheerleaderką i nie dostrzega tego jak bardzo płytki jest jego obiekt westchnień, a Gene przez latała zamykał oczy nie chcąc widzieć, że żona już dawna go nie kocha. Prawda boli, dlatego każdy z nich broni się przed nią wszelakimi sposobami, jednocześnie atakując innych. Wszak najlepszą obroną jest atak.

Trier bawi się narracją, robi swoisty remiks opowiadanej przez siebie historii, tnie akcje i zmienia chronologię. Jednocześnie nie faworyzuje żadnej z postaci i daje im wszystkim wybrzmieć, ukazując opowieść z ich punktu widzenia. Każdy bohater przedstawia swoje racje i obawy.

Całość uwodzi obrazem. Kamera jest czujna i nie tylko rejestruje zachowania głównych bohaterów, ale także czasem zerka w zakamarki ich marzeń oraz pragnień, jak w świetnej scenie, gdy wspólnie z braćmi podglądamy trenujące cheerleaderki. Zresztą ta relacja braterska jest fenomenalnie zagrana – Jesse Eisenberg dał jedną ze swoich najlepszych ról w ostatnim czasie, a początkujący Devin Druid udowodnił, że z pewnością jeszcze nie raz zagości na dużym ekranie.

„Głośniej od bomb” intryguje i nie pozwala pozostać widzowi obojętnym. Ucieczki przed prawdą nie ma, ostatecznie wszyscy będziemy musieli się z nią skonfrontować.

Ocena: 8/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja została pierwotnie opublikowana 20 kwietnia 2016 roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn