"Gniew tytanów". Mityczny groch z kapustą [RECENZJA]

Monika Somla
Monika Somla
"Gniew tytanów"media-press.tv
"Gniew tytanów"media-press.tv
Gdyby „Troję”, w której nie było de facto bogów, połączyć z „Gniewem tytanów”, być może dałoby to choć cień czegoś, co wyobraziliśmy sobie w czasie lektury mitów greckich.

NASZA OCENA: 4/10

W filmie Wolfganga Petersena mieliśmy świat pozbawiony bogów, a tym samym bajkowości ich siły, jaką znamy z mitów – żadnego ciskania piorunem przez gromowładnych czy burz zsyłanych przez zagniewanych bogów itp. Tu wykreowano świat, w którym bogowie są już odchodzącymi w przeszłość cieniami, słabymi i zżartymi iście ludzkimi emocjami, ale rozmawiającymi ze sobą głównie za pomocą efektów specjalnych. I niestety nic więcej do powiedzenia nie mają. A jeśli już, to na dobrą sprawę wolelibyśmy, żeby byli niemi, bo banału w dialogach jest więcej, niż zdoła wytrzymać taśma filmowa. Nie lepiej rzecz się ma z fabułą, która jest grochem z kapustą, i raczej nie szukajmy w niej odniesienia do mitologii, by nie zrobić sobie w głowie mętliku.

W „Gniewie tytanów”, niczym w zoo, zgromadzono bowiem eksponaty z różnych mitów. Jest więc Pegaz przypisany mitowi o Bellerofoncie, Chimera zgładzona przez tego ostatniego, cyklopi, zepchnięci w otchłań przez Kronosa, oraz Minotaur, którego życia pozbawił nie kto inny jak Tezeusz. No ale widocznie w życiu samego Perseusza było zbyt mało przygód takich jak zabicie Meduzy czy uwolnienie Andromedy, by mógł być bohaterem filmu. Mamy więc herosa i jego towarzyszy, którzy wędrują do Tartaru, by uwolnić Zeusa, uwiezionego tam przez Hadesa i Aresa, pomagających w odrodzeniu się Kronosa. Perseusz, jego kuzyn Agenor, będący synem Posejdona, oraz Andromeda muszą zmierzyć się z potworami i użyć sprytu, by dotrzeć do Zeusa, nim pozbawiający go sił Kronos osiągnie pełną sprawność. Tyle fabuły, ale jako się rzekło i tak jest ona drugorzędna, a poza tym przy bardzo szybkiej akcji, pojawiających się i znikających bohaterach drugoplanowych i tak nie ma sensu jej dokładnie streszczać.

Prawda jest taka, że film zrobiono, by pobawić się efektami specjalnymi i cokolwiek byśmy o nich powiedzieli, jest na co popatrzeć, a koncepcja labiryntu zmieniającego ścieżki pionowo, poziomo i na skos faktycznie jest czymś, czego mity nie wygenerowały. Toteż ogień bucha, krew się leje, a aktorzy prężą torsy i biusty. Jeśli chodzi o kreacje aktorskie, to chyba najgorzej wypadli trzymający się jednego grymasu Sam Worthington w roli Perseusza i… patetyczny Liam Neeson jako Zeus, najlepiej zaś Toby Kebbell w roli antyboahatera Agenora.

Beata Cielecka

"Gniew tytanów". Sprawdź datę emisji w telewizji

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn