"Gra o tron 8" odcinek 6. RECENZJA. Znakomite zakończenie czy najbardziej rozczarowujący finał wszech czasów?

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Finał serialu "Gra o tron" za nami. Wiemy już, jak skończyła się trwająca od przeszło 8 lat telewizyjna superprodukcja, która z każdym sezonem przyciągała przed telewizory miliony widzów na całym świecie. Kto zasiadł na Żelaznym Tronie i wygrał tytułową grę? Czy rozwiązanie, jakie otrzymaliśmy, jest satysfakcjonujące i godne takiego serialu jak "Gra o tron"? Oceniamy 6. odcinek 8. sezonu, który wyreżyserował duet: David Benioff i D.B. Weiss.

"Gra o tron 8" odcinek 6. RECENZJA

Wszystkie seriale kiedyś się kończą. "Gra o tron" od 8 lat rozpalała wyobraźnię widzów, ale i na nią przyszła w końcu pora. Za nami 8. sezonów i 73. bardziej lub mniej satysfakcjonujące odcinki. Szum wokół finałowego epizodu pewnie szybko nie ucichnie i podobnie jak to było w przypadku "Breaking Bad", "Dextera", "Rodziny Soprano" czy serialu "Lost: Zagubieni" będzie szeroko komentowany, dzieląc widownię tak, jak tylko finał naprawdę kultowego serialu potrafi.

Podobno nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz. Ósmy sezon "Gry o tron" to według mnie najgorsza odsłona hitowej produkcji HBO. Mimo wirtuozerii realizacyjnej scenariuszom nie udało się utrzymać poziomu pierwszych sezonów. Po serii ogromnych luk fabularnych oraz słabo umotywowanych zachowań bohaterów zakończeniu serialu ciężko było się obronić.

W finale "Gry o tron" zobaczyliśmy następstwa ataku Daenerys (Emilia Clarke) na Królewską Przystań. Po tym, jak stolica pokryła się popiołem zarówno Tyrion (Peter Dinklage), jak i Jon (Kit Harington) zdali sobie sprawę, że to ostatni moment, aby zatrzymać szaleństwo, zwłaszcza że Matka Smoków nie zamierzała wcale na tym poprzestać.
Zdradzona finalnie przez mężczyznę, którego kochała — Jona „Aegona Targaryena” Snowa zginęła w zrujnowanej przez siebie Czerwonej Twierdzy, nie zasiadając nawet na tronie. W ten sposób spełniła się ostatecznie wizja z Domu Nieśmiertelnych z 2. sezonu "Gry o tron".

O śmierci Daenerys mogę powiedzieć tylko jedno — wizualnie była bardzo atrakcyjna. Niestety to, w jak doprowadzono tę postać do kulminacyjnego momentu oraz sam sposób, w jaki zginęła, zupełnie nie satysfakcjonuje. Cóż, wygląda na to, że potrzeba dużej wprawy, aby ze śmierci ważnej dla fabuły postaci zrobić tak tandetne przedstawienie.
Do łask widzów finałowym odcinkiem "Gry o tron" udało się za to wrócić Tyrionowi, który dostał w końcu swoje pięć minut. Karzeł znów mógł błyszczeć intelektem i wzruszać, jak chociażby podczas jednej z pierwszych scen finału, kiedy udało mu się odkopać spod gruzów rodzeństwo.

Bran królem Westeros

Kto wygra "Grę o tron" i zasiądzie na Żelaznym Tronie — to pytanie zaprzątało głowy fanów serialu HBO od 8 lat. W finale okazało się, że król cały ten czas siedział na swoim tronie, tylko nikt o tym nie wiedział. Wybór Brana (Isaac Hempstead-Wright) na króla wzbudza jednak mieszane odczucia. Przyznacie, że jego rola w 8. sezonie została sprowadzona do absolutnego minimum. Przed premierą finałowych odcinków wydawało się jeszcze, że młody Stark ma do odegrania kluczową rolę w pokonaniu Nocnego Króla. Tymczasem Bran nie kwapił się, by wykorzystać swój niezwykły talent, a w wielkiej bitwie o Winterfell posłużył jedynie albo aż za przynętę. Cały sezon sprawnie żonglował za to tajemniczymi wypowiedziami, które wprowadzały pozostałych bohaterów w konsternację. Trójoka Wrona okazała się jednak najważniejszym elementem serialowej układanki, choć osobiście jestem tym faktem mocno skonsternowana i zawiedziona.

Nic na tym świecie nie może się równać z dobra historią. Jej się nie da zatrzymać. Nie da się pokonać. A kto ma lepszą historię niż Bran Kaleki? Chłopiec, który spadł z wysokiej wieży i przeżył. Który wiedząc, że nie będzie chodził, nauczył się latać. Który mimo kalectwa poszedł za Mur i stał się trójoką wroną. Jest naszą pamięcią, skarbnica naszej historii. Naszych wojen, ślubów, narodzin, masakr, głodów, naszych triumfów, naszych porażek, naszej przeszłości. Kto, jak nie on, może nas powieść w przyszłość? - mówi w finale "Gry o tron" Tyrion.

Bran na Żelaznym Tronie jednak nie zasiadł. Symbol królewskiej władzy został zniszczony w finałowym odcinku przez smoka Daenerys (Emilia Clarke) - Drogona. Wraz z wyborem Brana upadł też system monarchii dziedzicznej — od tej pory władcy nie mieli się już rodzić, a być wybierani przez lordów i lady Westeros.

Przesłodzony koniec najsilniejszej marki telewizyjnej na świecie

Czego dowiadujemy się z finału "Gry o tron"? A no może tego, że bycie dobrym popłaca. Bo jak inaczej interpretować to, że rodzeństwo Starków znalazło w końcu swoje miejsce w świecie, Tyrion uszedł z życiem i został namiestnikiem nowego króla, a Sam maesterem. Jon wrócił tam, gdzie wszystko się dla niego zaczęło i pogłaskał wreszcie Ducha, a Podrick Payne został wreszcie rycerzem.

Tylko czy o to właśnie chodziło w "Grze o tron"? Grze, w której chaos jest niczym drabina, w której nie kocha się nikogo, prócz swych dzieci i w której jeśli liczysz na szczęśliwe zakończenie, to nie uważałeś? Twórcy na długo przed premierą 8. sezonu zapowiadali słodko-gorzkie zakończenie, które ostatecznie udało im się chyba przesłodzić. W zamyśle finał miał być pewnie zaskakujący, ale u mnie wywołuje raczej zażenowanie.

Wizualnie było to piękne przedstawienie, a wielkie pieniądze wpompowane w 8. sezon miejscami aż wylewały się z ekranu. Szkoda tylko, że potrzeba wielkości i ilości wygrała z jakością fabularną, która była nadrzędną wartością pierwszych sezonów. Oczywiście częściowo historia ekranowych ulubieńców zatoczyła koło, klamrą fabularną domknięto większość wątków - to powinno w pewien sposób satysfakcjonować, ale — dla mnie — poziom sentymentalności został w 8. sezonie po prostu przekroczony.

Nie ma chyba jednak wątpliwości, że "Gra o tron" pod każdym względem zapisze się złotymi zgłoskami w historii telewizji. Duet David Benioff i D.B. Weiss porwał przed laty tłumy widzów, a ich „Gra o tron” stała się najsilniejszą marką w świecie telewizji. Niestety, gdy autor oryginału przestał już prowadzić twórców za rękę, ci zaczęli popełniać błąd za błędem. Ostatecznie nie udzwignęli moim zdaniem finału tak pieczołowicie budowanej od 1. sezonu historii, ale tak to już bywa,gdy grasz w grę o tron, wygrywasz lub giniesz. Innej opcji nie ma. Po ośmiu sezonach Pieśń Lodu i Ognia została zamknięta, ale przed nami jeszcze spin-offy serialu, na które czekam i mocno wierzę w to, że zachowają książkową jakość.

"Gra o tron 8" zwiastun finału:

Gra o tron 8

[facebook]https://www.facebook.com/nie.spie.bo.seriale/?tabs=;strona[/facebook]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn