"Gra o tron". Carice Van Houten i Liam Cunningham: Nasz serial jest kompletnie nieprzewidywalny [WYWIAD]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
Carice Van Houten i Liam Cunningham czyli serialowi Melisandre i Ser Davos Seaworth opowiedzieli o 6. sezonie "Gry o tron". Czy fabuła nowych odcinków była dla nich zaskoczeniem? Która scena ich zachwyciła?

Co dzieje się w sezonie szóstym z Ser Davosem i Melisandre?

Liam Cunningham: W pierwszym ujęciu sezonu szóstego po raz kolejny widzimy leżącego na ziemi Jona Snowa. Tak właśnie rozpoczyna się odcinek pierwszy. Niedługo potem słyszymy skowyt Ducha, po którym jest cięcie i najazd kamery na twarz mojego bohatera, którego widzieliśmy po raz ostatni kiedy dowiedział się o śmierci Shireen. Siedzę sam w komnacie i słyszę jak ujada pies. Wychodzę na zewnątrz, żeby go znaleźć. Przyprowadzam go do środka i nie mam pojęcia, co mam robić... ogarnia mnie panika. Potem odwiedzam moją panią, która walczy z własnymi demonami. Po śmierci Shireen i Stannisa zawalił się jej cały świat. Ani ja, ani ona nie mamy już w życiu celu. Nie mamy po co dłużej żyć. Zaczynam gorączkowo zastanawiać się co możemy tutaj zrobić i bardzo szybko zadaję jej pytanie: Czy jest jeszcze coś, co możemy zrobić? Ona odpowiada mi, że próbowała wszystkiego i nie ma już niczego, co mogłaby teraz zrobić. Jak na ironię, mój bohater ma nadzieję, że Melisandre użyje czarów, pomimo, że nie wierzy w magię, ale chwyta się wszystkiego, bo stracił grunt pod nogami.

Carice Van Houten: Zgadza się. Melisandre zaczyna po raz pierwszy wątpić w swoją czarodziejską moc. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy jej tak bezbronnej, ani tak pełnej obaw i wątpliwości. Jako aktorka, bardzo cieszyłam się, że mogłam w końcu pokazać Melisandre z innej strony, nie tylko jako osobę bezgranicznie wierzącą w siebie.

Czy Melisandre zaczyna się wątpić w swoją wiarę w Pana Światła?

CVH: Tak, bo to on był dotychczas jej drogowskazem. Zawsze ślepo wierzyła w jego wskazówki, znaki, jakie jej dawał, a potem okazało się, że złożenie w ofierze dziecka, czyli popełnienie najgorszego czynu jaki Melisandre ma na sumieniu, nie przyniosło żadnego efektu.

I to delikatnie ujmując.

CVH: A tak przy okazji, jest to jedna z moich ulubionych scen sezonu piątego. Stoję i rozmawiam z kimś i nagle słyszę, że za mną nie ma już koni, że nie ma Stannisa. Wtedy wiem już, że wszystko poszło nie tak. Melisandre gorączkowo zastanawia się, co takiego się wydarzyło. Jako aktorka cieszę się, że mogłam w końcu pokazać jej inną twarz. Tak zaskakujący zwrot akcji, którego nie byłam w stanie wcześniej przewidzieć był bardzo interesujący dla mnie jako aktorki. Stworzyłam na własne potrzeby pewną wizję Melisandre, której kurczowo trzymałam się na planie i w nią wierzyłam... Byłam przekonana, że Melisandre wierzy w Stannisa i Pana Światła i nagle zostało mi to zabrane.

LC Takie zaskakujące zwroty akcji, to bardzo interesująca rzecz dla aktora, który nagle musi zagrać coś czego zupełnie nie był w stanie przewidzieć. Jako aktorzy tworzymy na własne potrzeby pewne wizje postaci, których kurczowo się trzymamy na planie i w które sami wierzymy... Moja wiara w Stannisa, wiara Melisandre w Pana Światła… i nagle to wszystko zostaje nam zabrane. To również bardzo ciekawy zwrot akcji dla widzów, którzy są tak samo zaskoczeni jak my, gdy wszystko w co wierzą okazuje się zupełnie inne.

Mam wrażenie, że te dramatyczne wydarzenia bardzo podkręciły akcję serialu...

LC: Dramaturgia nie ma tu żadnego znaczenia bo ten zwrot akcji ma fabularne uzasadnienie. Scenarzyści nie zdecydowali się na takie rozwiązanie z powodów, o których myślisz. Czy pamiętasz taki cytat z wcześniejszych sezonów - to kwestia, którą chyba wypowiedział Tyrion - „Jeśli czekasz na szczęśliwe zakończenie, to znaczy, że nie uważałeś pilnie”. Jest to moim zdaniem nieco przewrotne, ale bardzo trafne motto Gry o tron. Nasz serial jest kompletnie nieprzewidywalny. Zupełnie jak prawdziwe życie. I to chyba właśnie dlatego Gra o tron cieszy się tak dużą popularnością wśród widzów, bo niczego nie mogą być pewni. Fani serialu nie mogą tak po prostu położyć się wygodnie na kanapie, bo nie mają pewności, że dobrym bohaterom nie spadnie włos z głowy, a szlachetnym niewiastom zawsze ktoś przyjdzie na czas na ratunek.

CVH: U nas trup ściele się gęsto i można nawet odnieść wrażenie, że w końcu wszyscy zginą.

Kolejny sezon nie jest adaptacją książkowej sagi. Jakie były Wasze pierwsze wrażenia po przeczytaniu scenariusza szóstego sezonu?

CVH: To dla nas nic nowego. Nie czytaliśmy sagi, a więc każdy kolejny sezon był dla nas zaskoczeniem.

LC: Będzie to na pewno duża zmiana dla widzów, którzy przeczytali wszystkie tomy Pieśni Lodu i Ognia i obejrzeli wcześniejsze części serialu. Była to także duża zmiana dla Davida i Dana, którzy nie pracowali już nad adaptacją, ale tworzyli zupełnie nowy materiał. To właśnie ich świat najbardziej się zmienił. Wiem, że obaj wybrali się do Santa Fe, gdzie spotkali się z George'm , który przedstawił im swój pomysł na zakończenie cyklu. Ale całą historię musieli tym razem wymyśleć od nowa. Wcześniej mogli wybierać, rozwijać albo odrzucać pewne wątki, albo inaczej puentować losy niektórych bohaterów. W tym roku zaczęli pracę od czystej kartki papieru, bo nie adaptowali już gotowych pomysłów. Ale obaj z nich są obdarzeni niezwykłą wyobraźnią i podejrzewam, że lubią tego rodzaju wyzwania. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie.

A mówiąc o wyzwaniach, wrócimy do.... czy mogę nazwać to wskrzeszeniem?

LC: Kiedy zacząłem czytać scenariusz, miałem początkowo mętlik w głowie. Cały czas zastanawiałem się, kim są ci ludzie, o których czytam? W tym sezonie dzieją się niesamowite rzeczy!

CVH: A tak przy okazji - musieliśmy dodatkowo zabezpieczyć nasze skrzynki pocztowe. Nasze maile mają teraz podwójną ochronę, bo tylko pod tym warunkiem został nam przesłany scenariusz najnowszego sezonu. I z powodu tych środków ostrożności nie mieliśmy rozpiski z planem pracy na planie.

Co wydarzy się w kolejnych odcinkach?

LC: Ser Alliser musi dokończyć czystkę, którą rozpoczął zatrzymując Jona Snowa. Garstka wiernych Jonowi ludzi jest uwięziona w komnacie, do której przeniesiono jego ciało. Alliser zapewnia obecnych, że puści ich wolno, ale kiedy próbują opuścić pomieszczenie, nie pozwala im odejść. Mają świadomość, że teraz przyszła kolej na nich. Jesteśmy zamknięci w komnacie, w której znajduje się ciało Jona Snowa. Jesteśmy w poważnych opałach, z których ratuje nas Melisandre. To, co robi jest bohaterskim czynem.

CVH: Moja bohaterka nigdy wcześniej nie zrobiła czegoś takiego, ale stwierdza, że nie ma nic do stracenia - jest gotowa wykorzystać wszystkie znane sobie zaklęcia, w nadziei, że jedno z nich zadziała. Chce przynajmniej spróbować.

LC: A potem, pod koniec odcinka, kiedy wszyscy są przekonani, że magia nie działa, Jon Snow nagle zaczyna oddychać.

CVH: Mam nadzieję, że dzięki temu udało się nam zbudować napięcie! Ten zwrot akcji jest tak samo ciekawy jak ostatnia scena pierwszego odcinka. Czy możemy do niej na chwilę wrócić?

LC: Nie pamiętam co się w niej wydarzyło...

CVH: Zmieniam się w starą kobietę! A wszystko za sprawą naszyjnika. W jednym z ujęć spoglądam na swoje odbicie w lustrze. To bardzo intymny moment. Zdejmuję naszyjnik i kładę go na blacie. Kiedy wykonuję ten ruch, moja ręka jest już ręką starej kobiety. Potem widzimy zbliżenie mojej twarzy, nad którą charakteryzatorzy pracowali przez sześć godzin. Wyglądam jakbym miała 200 albo 300 lat - o to już musisz dopytać się scenarzystów. Według scenariusza mam 250 lat. Mam nadzieję, że widzowie mnie rozpoznają, bo ja miałam z tym problemy. Przez ułamek sekundy widzimy starą Melisandre. Nic nie mówi ani się nie porusza, ale w tej krótkiej scenie bardzo dużo się o niej dowiadujemy. W kolejnym ujęciu wygląda już normalnie.

LC: To świetna scena i bardzo dobrze, że znalazła się w pierwszym odcinku sezonu, bo za każdym razem, kiedy widzowie widzą Cię po raz kolejny na ekranie, mają świadomość, że jesteś zupełnie kimś innym niż myśleli. To krótkie ujęcie całkowicie zmieniło sposób, w jaki Cię postrzegają.

CZYTAJ TAKŻE:

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn