"Ikar. Legenda Mietka Kosza" [RECENZJA]. Poruszająca historia o morderczej samotności. Dawid Ogrodnik w kolejnej fantastycznej roli!

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe dystrybutora Next Film
fot. materiały prasowe dystrybutora Next Film
Mieczysław Kosz to postać, która nie jest znana szerokiej publice. Niewidomy pianista oraz kompozytor jazzowy popełnił samobójstwo w 1973 roku, mając zaledwie 29 lat. Film Macieja Pieprzycy pt. "Ikar. Legenda Mietka Kosza" pozwala nam bliżej poznać ten arcyciekawy życiorys.

"IKAR. LEGENDA MIETKA KOSZA" - RECENZJA

Mieczysław Kosz - to imię i nazwisko dzisiaj raczej niewiele mówi. Podejrzewam, że pamięć o muzyku do tej pory kultywowali najbardziej zatwardziali słuchacze polskiego jazzu, ale "Ikar. Legenda Mietka Kosza" ma szansę to zmienić. To przykre, że tak fascynujący życiorys do tej pory nie doczekał się przeniesienia na wielki ekran, ale może z drugiej strony lepiej, że za taki temat wziął się Maciej Pieprzyca.

Ostatnie filmy pochodzącego z Katowic reżysera udowodniły, że jest w absolutnej "topce" polskich twórców, jednak decydując się na realizację "Ikara" podjął pewne ryzyko. Raz, że Pieprzyca ponownie zabrał się za portretowanie niepełnosprawności (i znowu zatrudnił do tego Dawida Ogrodnika!), a dwa, że po raz kolejny fabularnie powrócił do Polski Ludowej, którą już przecież fantastycznie i przerażająco sportretował w "Jestem mordercą". Różnica jednak jest podstawowa - "Ikar. Legenda Mietka Kosza" jest o wiele bardziej minimalistyczny niż poprzednie dokonania autora "Chce się żyć".

Pieprzyca stara się uciec od realizacji standardowej biografii, gdzie punkt po punkcie są odhaczane kolejne wydarzenia z życia głównego bohatera. Fabularnie żongluje, bawi się chronologią, część kart bardzo późno odkrywa przed widzem. Tyle tylko, że jednocześnie mniej lub bardziej świadomie wpada w pewną pułapkę; "Ikar. Legenda Mietka Kosza" nie jest w stanie uwolnić się od schematyczności podobnych historii, gdzie zdolniacha z nizin osiąga sukces, który go przerasta. Oczywiście, pewnie po prostu tak to działa w rzeczywistości, ale na ekranie odziera to opowieść z efektu zaskoczenia.

Dawid Ogrodnik jako Mieczysław Kosz jest świetny, ale powiedzmy sobie szczerze - ktokolwiek myślał, że będzie inaczej? Ogrodnik "ogrodnikuje", wije się na ekranie, wykrzywia, bawi głosem, wręcz wchodzi w skórę Mietka Kosza. Takie przemiany muszą robić wrażenie. To jego kolejna fantastyczna rola. Na drugim planie jest równie dobrze; Piotr Adamczyk pojawia się właściwie na moment, ale trudno zapomnieć jego bohatera po seansie. Justyna Wasilewska hipnotyzuje swoim seksapilem, ale odkryciami tego filmu są panowie Mikołaj Chroboczek oraz Michał Filipiak. Czapki z głów za to jak dramatyzm łączą z warstwą komediową.

"Ikar. Legenda Mietka Kosza" to poruszająca historia o morderczej samotności, która potrafi prześladować nawet wtedy, gdy jest się na szczycie i pozornie otaczają nas przyjaciele. Przepełniona emocjami opowieść o człowieku, który za pośrednictwem muzyki krzyczał, a czasami po prostu błagał o miłość, chwilę uwagi, wysłuchanie i zrozumienie. Czuł się spełniony będąc na scenie - wtedy miał władzę i posłuch. Jednak, gdy koncert się kończył, to wszyscy rozchodzili się do domów i zapominali. Film Macieja Pieprzycy sprawi, że chociaż na moment przypomnimy sobie o Mieczysławie Koszu.

Ocena: 7/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja została pierwotnie opublikowana 19 września 2019 roku.

"IKAR. LEGENDA MIETKA KOSZA" W KINACH OD 18 PAŹDZIERNIKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn