"Jestem twój". O intymnym życiu naszych wewnętrznych demonów [RECENZJA]

Monika Somla
Monika Somla
"Jestem twój"media-press.tv
"Jestem twój"media-press.tv
Film zrealizowany na wysokim C, z krzykami, wrzaskami, przemocą fizyczną, ostrym seksem, manipulacją, kłamstwem i okrucieństwem, a wszystko to w rozedrganiu emocjonalnym

NASZA OCENA: 6/10

Trudno nie przyznać racji wizji reżysera, mówiącego swym filmem, że każdy nosi w sobie jakieś demony. Zazwyczaj ukrywają się one starannie pod przykrywką dobrego wychowania, manier, wykształcenia, norm społecznych itp. Ale są takie momenty, gdy wychodzą na powierzchnię. To momenty, kiedy obijamy się o kogoś lub o coś, co jest w stanie zbić naszą bezpieczną skorupę i dać przemówić temu co po ciemnej stronie. Spotyka to młodą dentystkę, Martę, która rozstała się z mężem i którą zupełnie bez przyczyny, ale wyraźnie przytłacza rzeczywistość. W Marcie zakochuje się Artur, który po odsiadce pracuje na jej osiedlu jako stróż. Korzystając z tego przywileju, odwiedza ją w domu. Kobieta pod wpływem jego wyznań oddaje mu się... i zachodzi w ciążę. Jej życie komplikuje przyjazd siostry, z którą ma nie najlepsze relacje, oraz odwiedziny Artura z matką, którzy na wieść o tym, że Marta chce oddać dziecko obcej rodzinie, postanawiają walczyć o prawo do opieki nad nim.

Pierwszy rozdział filmu „Jestem twój" jest tym, który zdecyduje, czy wytrwamy do końca czy nie. Tych, którzy początkowy dyskomfort wyrwania z bezpiecznej rzeczywistości przezwyciężą, czeka niespodzianka – podróż w inny wymiar. Film jest zrealizowany na wysokim C, jego rozedrganie, nerwowość i napięcie udzielają się widzowi i dzięki temu wsysa nas do swego wnętrza. Po jakimś czasie irracjonalne zachowania bohaterów przestają nas już szokować, a w zagęszczonej narracji czujemy się jak ryba w wodzie. Krzyk i wrzask, przemoc fizyczną, ostry seks, manipulację, kłamstwo, okrucieństwo przyjmujemy za normalny stan rzeczy. Taką wycieczkę, bynajmniej nie w krainę czarów, funduje nam reżyser. Warto dać się skusić, żeby zobaczyć, jak obłaskawić te demony (może i nam to być potrzebne).

Grzegorzek, za Judith Thompson, autorką sztuki, na podstawie której powstał film, dowodzi, że ludzie, nawet ci najbardziej rozjechani przez życie, potrafią się siebie nauczyć, że mogą wydorośleć, dojrzeć do macierzyństwa czy ojcostwa, dorosnąć do zrozumienia partnera – pomimo jego grzeszków – i do miłości, wybaczyć czyjeś winy i zaakceptować swoje słabości. Przejść od nienawiści do miłości, bo tak naprawdę tylko tego rozpaczliwie pragną, choć zaprzeczają temu całą swą wrogą postawą.

Najbardziej zdumiewający i przemyślany wątek filmu dotyczy relacji Artura i jego matki, kochającej toksycznie, nadopiekuńczej i zaborczej, obdarzającej syna własnym bagażem rozgoryczenia, niespełnienia i poczucia niższości wobec innych. Rewelacyjna jest w tej roli Dorota Kolak, z tym jej spokojnym, cichym, sączącym truciznę głosem. Reszta obsady też jej nie ustępuje, ale ta dojrzała twarz ma w sobie coś tragicznie szekspirowskiego. Przypomina się nam tegoż reżysera wampiryczna matka z „Rozmów z człowiekiem z szafy”, ale tu mamy ją w jeszcze bardziej zwielokrotnionym wydaniu. Aż nasuwa się pytanie, czy taka jest współczesna Matka Polka.

Beata Cielecka

"Jestem twój" w tv. Sprawdź datę emisji!

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn