"Las, 4 rano". Morze emocji [RECENZJA]

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe
Jan Jakub Kolski się obnażył. „Las, 4 rano” to najintymniejszy film reżysera „Pornografii”, a z ekranu płyną szczerość, autentyzm oraz emocje. Morze emocji.

Forst (genialny Krzysztof Majchrzak), w momencie gdy go poznajemy, jest królem życia. Wygląda tandetnie, ale ma władzę, więc nikt nie powie na niego złego słowa ani się nie sprzeciwi. Budzi respekt i ma wszystko: pieniądze, własną firmę, pracowników którymi może pomiatać, asystentki które się przed nim wypinają oraz dostęp do najlepszej kokainy. Żyć, nie umierać. Wieczna balanga. Tyle, że przez pewne wydarzenie impreza musi się skończyć, a sam Forst postanawia odmienić całe swoje życie. Niedługo później już nie przypomina dawnego siebie; jest „leśnym dziadem”, mieszka w leśnej chatce, gdzie śpi w wykopanej przez siebie dziurze, żywi się upolowanymi królikami i bobrami, opiekuje się niepełnosprawnym psem, a jedynym jego kontaktem z normalnym światem jest sympatyczna prostytutka Nata (dobra Olga Bołądź).

Brzmi abstrakcyjnie? Być może, ale Kolski dokładnie wie, jak opowiedzieć tę historię, aby zainteresować widzów. Nie jest nachalny, niektóre wątki pozostają kwestią domysłów i spekulacji, tak aby samemu można było sobie dopowiedzieć część rzeczy. To działa na korzyść filmu, który z pozoru przedstawia odrealnioną opowieść jakby z obcego świata, ale tak naprawdę to bolesne wyznanie reżysera i jego sposób na radzenie sobie z żałobą. W tym filmie jest prawda, cierpienie, ale też nadzieja na lepsze jutro.

Ból jest szczególnie widoczny – chociaż niektórzy być może uznają to za zbyt symboliczne albo wręcz nachalne – w scenach spania w dziurze, gdy bohater chce być jak najbliżej ziemi, zupełnie tak, jakby pragnął umrzeć i zostać pochowanym. To opowieść o tęsknocie, niewykorzystanym czasie oraz pamięci – tej, która przetrwa nawet wtedy, gdy mury cmentarza runą, a nagrobki znikną.

Gorzkie emocje filtruje duet Krzysztof Majchrzak – Marysia Blandzi. Patrząc na tę dwójkę naprawdę można odnieść wrażenie, że to ojciec i córka. Doskonale się uzupełniają oraz budzą sympatię. Majchrzak tak wielką kreacją, w tak skromnym filmie, powrócił do kina. Oby na dłużej!

Jan Jakub Kolski uwodzicielsko sfilmował swoich bohaterów oraz otaczającą ich przyrodę. Na te kadry aż chce się patrzeć, są niebywale urokliwe. To zadziwiające, że Kolski robiąc film na tak bolesny dla siebie temat, potrafił całość opowiedzieć w lekki i niedepresyjny sposób. Wyrazy uznania. Piękne pożegnanie.

Ocena: 7/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

Recenzja pierwotnie została opublikowana 23 września 2016 roku, w ramach relacji z 41. Festiwalu Filmowego w Gdyni.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn