"Martwe wody" [RECENZJA]. Turysta na obiad

Beata Cielecka
"Martwe wody" (2016)media-press.tv
"Martwe wody" (2016)media-press.tv
W malowniczych nadmorskich plenerach dwaj inspektorzy prowadzą śledztwo w sprawie znikających turystów. „Martwe wody” to jednak nie kryminał, a pełna absurdu satyra na francuskie społeczeństwo.

NASZA OCENA: 7/10

Flandria, rok 1910. Na malowniczym, choć bagnistym wybrzeżu żyje arystokratyczna rodzina Van Peteghem. Mają piękny dom, służbę, którą co rusz upokarzają, a dnie wypełniają im bezowocne dysputy i spacery po okolicy w poszukiwaniu podziwianych „cudów natury”: widoczków, kwiatów, tubylców przy codziennych zajęciach. Tubylcy owi żyją w biednych chatach, praktycznie bez dobytku, zajmując się połowem małży, ryb i przenoszeniem na własnych barkach przez bagniste zatoczki bogatych turystów. Ci ostatni zaś zaczęli nagminnie znikać bez śladu, co zaowocowało przyjazdem dwóch dość dziwacznych inspektorów z miasta.

To nie dramat z życia wyższych sfer, nie melodramat o miłości osób pochodzących z różnych stanów, ani nawet kryminał w sztafażu z epoki. To pełna absurdu satyra na francuskie klasy wyższe (choć i biedocie się dostaje), z jednej strony pełna pięknych obrazków, z drugiej nie szczędząca kadrów… kanibalizmu czy porcjowania zwłok. Koszmar miesza się tutaj ze slapstickiem – nie na darmo inspektorzy jako żywo przypominają słynny duet Flipa i Flapa. Jest jeszcze drugoplanowa historia miłosna między biednym Ma Loute’em (w oryginale tytułem jest jego imię), a Billie Van Peteghem, co do której/którego płci można mieć sporo wątpliwości. W tym pomieszaniu z poplątaniem przedstawionym w klimacie okrutnej baśni na pierwszy plan wysuwa się rodzina Van Peteghem, zgraja przeintelektualizowanych nierobów, która może służyć jako wzorzec literackich i ekranowych arystokratów: są migreny, zachwyt nad ubogimi, a jednoczesne pomiatanie nimi, wuj-dziwak, konwenanse, snobistyczne dbanie o język i wizualną oprawę wykwintnych obiadów. Zgnuśnienie i trwanie przy starych zwyczajach tylko powiększa różnice między nimi, a prostym ludem (fakt, lud nie robi nic, by się zbliżyć, a jego maniery i prostactwo odrzucają). „Martwe wody” piętnują przywary poszczególnych stanów społecznych, ale robią to w konwencji czarnej komedii, w sumie lekko, a na pewno zaskakująco.

Beata Cielecka

WRÓĆ DO PROGRAMU TV

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn