"Między nami seksoholikami". Seks, nałóg jak każdy inny [RECENZJA]

Mike ma kochającą żonę, która wspiera go na każdym kroku. Mężczyzna zranił ją wiele razy, teraz próbuje scementować związek. Wówczas jednak na horyzoncie pojawia się jego uzależniony od narkotyków syn Mike’a, przysparzając rodzicowi kolejnych kłopotów. Adam od pięciu lat nie uprawiał seksu, teraz poznał Phoebe, kobietę ciężko doświadczoną przez los (były chłopak alkoholik, rak piersi) i postanawia spróbować nawiązać stałe relacje. Jest jeszcze Neil, uzależniony od pornografii, mający z tego powodu coraz poważniejsze kłopoty w życiu zawodowym. Cała trójka zna się ze spotkań koła osób uzależnionych od seksu, panowie wzajemnie się wspierają i dzielą się swymi doświadczeniami.

Ciężko zawyrokować, czy to bardziej komedia (można w filmie odnaleźć echa komedii romantycznych), czy też dramat. Najrozsądniej chyba określić obraz Stuarta Blumberga jako produkt słodko-gorzki, czyli komediodramat. Trzeba zresztą przyznać, że z nieźle wyważonymi proporcjami i bardzo dobrze zagrany; w obsadzie pojawiły się znane nazwiska, na czele z Timem Robbinsem (Mike), Markiem Ruffalo (Adam) i Gwyneth Paltrow (Phoebe). „Między nami seksoholikami” opowiada o uzależnieniu, o tym, jakie szkody wyrządza w życiu (niezależnie od tego, co uzależnia), o walce z nałogiem, a przede wszystkim o tym, jak ważne jest wsparcie – grupy i jednostek – w zerwaniu z własnymi słabościami. Tytuł obiecuje dużo sprośności, ale nie można powiedzieć, że film przekracza w jakikolwiek sposób granice dobrego smaku – owszem, o seksie sporo się tu mówi (niekiedy dość dosadnie), jest też kilka rozbieranych scen (nawet z Paltrow, która ze zdjęciem ubrań przed kamerą miała spory problem i, jak sama przyznała, było to dla niej traumatyczne doświadczenie), ale prezentują się estetycznie, nie wtrącono ich wyłącznie dla szokowania, są po prostu, zważywszy na tematykę, na swoim miejscu. Dobry, a dość mało znany obraz.

Beata Cielecka

"Między nami seksoholikami" w tv

WRÓĆ DO PROGRAMU TV!