"Miłość jest wszystkim" [RECENZJA]. Nowe "Listy do M." czy najgorszy polski świąteczny film ostatnich lat?

Krzysztof Połaski
Krzysztof Połaski
Foto: Ola Grochowska/Akson Studio
Foto: Ola Grochowska/Akson Studio
"Miłość jest wszystkim" to nowa świąteczna komedia romantyczna, która chce podbić serca widzów i przejąć schedę po "Listach do M.". Czy produkcji firmowanej logo telewizji TVN ta sztuka się udaje? Sprawdźcie recenzję filmu "Miłość jest wszystkim".

"MIŁOŚĆ JEST WSZYSTKIM" - RECENZJA

Fabuła filmu "Miłość jest wszystkim" jest prosta. Mamy święta Bożego Narodzenia i historie kilku, czasem zupełnie sobie obcych, osób, których losy w jakiś sposób się połączą. Ich drogi się przetną. Spoiwem całości jest osoba świętego Mikołaja (Olaf Lubaszenko) oraz jego - czasem smutne, czasem śmieszne - perypetie.

Poprzeczka była zawieszona wysoko, bo w zasadzie od początku realizacji film w reżyserii Michała Kwiecińskiego anonsowano jako swoistego następcę "Listów do M.". Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że "Listy do M." to już marka sama w sobie i na swój sposób wzorcowy świąteczny film, do którego będą odwoływać się zarówno kolejni twórcy, jak i widzowie. Czy "Miłość jest wszystkim" ma szansę dorównać "Listom do M."? Nie sądzę.

"Miłość jest wszystkim" jest filmem tak niezgrabnym, że aż oczy bolą. Do tego, szczególnie w zakończeniu, paskudnie tryska lukrem oraz fabularnymi słodkościami, że złapałem się za głowę i aż zrobiło mi się niedobrze. Co za dużo, to niezdrowo. Twórcy ewidentnie przesadzili, przez co ich film wręcz otarł się o parodię. Ja rozumiem, że to zagraniczny format i trzeba było już gotową fabułę dopasować do polskiego odbiorcy, ale jestem przekonany, że można to było zrobić z większą klasą.

No nic tutaj się nie klei. Zgraja bohaterów biega po ekranie, płacze, śmieje, umiera i w zasadzie nic z tego nie wynika, poza uniwersalnym przesłaniem, że piękne są tylko chwile. Bardzo odkrywcze. Z drugiej strony nie wymagałem też od tej produkcji większej odkrywczości, ale fajnie, gdyby autorzy zaprezentowali nam coś bardziej kreatywnego. A tak przez ponad dwie godziny oglądamy jak Mateusz Damięcki nieumiejętnie udaje piłkarza celebrytę, blondynki udają niedostępne, a połowa bohaterów robi sobie homoseksualne żarciki, bo to przecież takie zabawne. Jeszcze brakowało chłopa, który przebrałby się za babę. Mielibyśmy typowy komediowy starter pack.

"Miłość jest wszystkim" to szalenie nudny film. Co prawda jest tutaj kilka udanych gagów, w których bryluje Ola Adamska (dajcie jej typowo komediową rolę, a może być petarda!), ale przewidywalność i nijakość fabuły tak wszystko psuje, że to aż niepojęte. Chyba najbardziej nieudolny film świąteczny ostatnich lat. Nudne, miałkie, bezbekowe. Nawet najgorsza część "Listów do M." jest lepsza od tego filmu.

Ocena: 3/10

Krzysztof Połaski

[email protected]

"MIŁOŚĆ JEST WSZYSTKIM" W KINACH OD 23 LISTOPADA

Recenzja została pierwotnie opublikowana 23 listopada 2018 roku.

Źródło: Agencja TVN/x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn