"Nietykalni". Film, który zawojował kina na całym świecie [RECENZJA]

Kamila Glińska
Kamila Glińska
"Nietykalni" (2011)media-press.tv
"Nietykalni" (2011)media-press.tv
Dla Drissa, bohatera filmu, jego pracodawca jest po prostu kaleką, a nie „pełnosprawnym inaczej”, ale jest też po prostu człowiekiem.

NASZA OCENA: 9/10

W tym wypadku reklama nie kłamie, film faktycznie oczarował europejskich widzów, co oczywiście przełożyło się na olbrzymie wpływy kasowe. Trzeba przyznać, że Francuzi specjalizują się w takich podbojach. Kilka lat temu kina zawojowała francuska „Amelia”, która naprawiała świat, teraz „Nietykalni”. Gdyby się zastanowić nad ich fenomenem, to jest w nich pewien specyficzny, powtarzający się rys: ludzie są w nich dobrzy. Ta prosta filozofia zdaje się potwierdzać tezę Rousseau, że człowiek rodzi się dobry. I druga sprawa, że można pomóc drugiemu, niekoniecznie lejąc nad nim łzy litości i tworząc humanistyczne deklaracje na użytek ogółu, ale po prostu zobaczyć w nim taką samą istotę jak ta, którą widzi się, patrząc w lustro.

Driss widzi w Philippe, którym przyszło mu się zajmować, normalnego faceta, którego kalectwo nie jest żadną taryfą ulgową, a zwyczajną innością. Podobną do tej, której doświadcza sam Driss i z której potrafi dworować. Spotykają się, gdy Driss, wysłany z biura pośrednictwa pracy, przychodzi do Philippe'a po papier, w którym ten stwierdziłby, że owej pracy dla niego nie ma. Wbrew oczekiwaniom samego zainteresowanego Philippe przyjmuje Drissa na próbę, będąc pewnym, że tamten szybko zrezygnuje. Dzieje się jednak inaczej…

A to, co się dzieje później, jest fascynujące, bo Driss jest zaprzeczeniem stereotypu pielęgniarza. Potrafi przypiec swemu podopiecznemu skórę na nogach, by z entuzjazmem stwierdzić, że ten nic nie czuje, charakteryzuje go na Dalego i Hitlera, zmuszając do śmiechu, śmiga z nim po ulicach, jadąc 180 km na godzinę bez prawa jazdy, po to żeby się przekonać, czy dostaną eskortę policyjną do szpitala czy nie. Jego brak litości, bezpretensjonalność i prostota bycia, która wyklucza polityczną poprawność i która każe wykładać kawę na ławę, jest świeża i odkrywcza. Wprawdzie dla Drissa ktoś, kto jest kaleką, jest kaleką, a nie „pełnosprawnym inaczej”, ale też po prostu człowiekiem. Człowiekiem, z którym mimo różnic w wychowaniu, sposobie bycia, kulturze i wykształceniu świetnie się dogaduje. Kodem porozumienia jest… poczucie humoru, coś uniwersalnego i dla kalek, i dla pariasów społecznych. Philippe i Driss znajdują dzięki temu nić porozumienia, która w konsekwencji okaże się zbawienna dla nich obu. Dzięki dzikusowi z przedmieścia Philippe odnajduje radość życia, a Driss, dzięki facetowi, który nie może sobie sam założyć skarpetek, zyskuje ogładę, pozwalającą mu na wyjście z patogennego środowiska i zostanie uczciwym człowiekiem. Słusznie Omar Sy, odtwórca roli Drissa, dostał Cezara za swą kreację – dawno nie było w kinie takiego wulkanu energii: pozytywnej i zdrowszej niż Red Bull. Sam Abdel Sellou, pierwowzór postaci Drissa też jest zresztą postacią nietuzinkową, choć różni się nieco od filmowego odpowiednika, którego postać lekko podrasowano: przede wszystkim nie jest czarnoskóry, nie tańczy, nie maluje ani nie ukradł drogocennego jajka!

Beata Cielecka

"Nietykalni" w tv. Sprawdź datę emisji!

WRÓĆ DO PROGRAMU TV!

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn