"Niezgodna". Walka o świat bez etykietowania [RECENZJA]

W świecie przyszłości ludzie dzieleni są na pięć kategorii. Selekcja, mająca wyłonić poszczególne typy, by przy ich użyciu zbudować idealne społeczeństwo, odbywa się, gdy dany człowiek osiągnie kilkanaście lat. Kto nie pasuje do żadnego typu, żyje poza nawiasem społeczeństwa, kto jest typem mieszanym – ten jest tępiony jako zagrożenie dla reszty. Beatrice ma właśnie tego pecha, że reprezentuje sobą więcej niż jedną pożądaną cechę.

"Niezgodna" została nakręcona na podstawie powieści Veroniki Roth o tym samym tytule. Przedstawia świat, w którym ludzie sztucznymi podziałami chcą utrzymać dyscyplinę i porządek, jednak jak każdy utopijny pomysł, choćby z najlepszych intencji się biorący, musi w końcu ulec wypaczeniu i się zawalić. Czy się zawali tego w tej części nie zobaczymy, odsłoni nam to dopiero druga cześć, która już powstała. W Jedynce mamy bardzo ciekawe wprowadzenie w świat przyszłości: poznanie jego zasad, kodeksów etycznych poszczególnych frakcji. Dla mnie najciekawsza jest owa zasada podziału ludzi, którzy zawierzają testom mającym zdiagnozować ich przeznaczenie, na postawie profilu psychologicznego, temperamentu i cech osobowości. Poddani testom zaczynają przynależeć do podobnej sobie grupy ludzi. I tu powstaje pytanie. Czy tylko podobieństwo ducha sprawia że ludzie stają się sobie siebie bliscy? Czy nie nad tym łamią sobie od wieków głowę spece – swatki, a teraz psychologowie – którzy próbując stwierdzić czy bardziej trwałe są związki podobnych i przeciwieństw, które się uzupełniają.

Ten film zdaje się podnosić to zagadnienie do większej skali. Czy społeczeństwo w którym nie ma dynamizmu opartego na różnorodności, w którym ludzie żyją w swoich gettach nie przyjaźniąc się ze sobą, ale też nie spierając, ma szansę na przetrwanie? No i czy pojawi się zagrożenie przejęcia władzy nad „innymi”, czyli gorszymi przez tych Lepszych, cokolwiek to znaczy. Ten wątek dominuje w drugiej części filmu, w której młodzi bohaterowie będą musieli stawić czoła miażdżącej machinie władzy i nie dać się wciągnąć w podchody między jedną grupą a drugą. Czy sobie poradzą, przekonamy się sami, aczkolwiek to właśnie sylwetki bohaterów są największym atutem „Niezgodnej". Trzeba przyznać, że Shailene Woodley – której na szczęście daleko do cukierkowej urody - udźwignęła ciężar głównej roli, podobnie zresztą jak jej partner Theo James. I choć wiele do życzenia pozostawia wątek miłosny wypadający momentami niezamierzenie zabawnie, to nie stało się to z winy aktorów.

Beata Cielecka

"Niezgodna" w tv

WRÓĆ DO PROGRAMU TV!