"Opowieść podręcznej 2" - pierwsze wrażenia. Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki? [RECENZJA]

Redakcja Telemagazyn
Redakcja Telemagazyn
fot. materiały prasowe
fot. materiały prasowe
Finał sezonu pierwszego „Opowieści podręcznej” zostawił nas z pytaniem, co się stanie z Fredą/June, która wraz z innymi sprzeciwiła się ukamienowaniu szalonej Janine. Drugi sezon zaczyna się sceną, która mogłaby być nakręcona w nazistowskim obozie śmierci zarządzanym przez skłonnego do sadystycznych tortur… i obdarzonego wyczuciem estetyki komendanta. Sprawdź, jak oceniamy 2. sezon serialu "Opowieść podręcznej" po 2. pierwszych odcinkach!

Wyładowywane z samochodów zakneblowane i związane kobiety gnane są przez brutalnych strażników na środek areny. Stoją na niej trzy podesty. To szubienice. Na każdej z nich wiszą rzędy lin z pętlami w środku. Popychane kolbami karabinów kobiety wchodzą na nie, na ich szyjach zaciskają się pętle. Szlochające, drżące, ściskające się za ręce, z oczami, w których widać jedynie pierwotny, zwierzęcy lęk czekają na odgłos zapadni…

Uff - ta długa, koncertowo zrealizowana sekwencja kosztuje widza niemało nerwów! Jeśli w takim klimacie będzie się rozgrywał cały sezon serialu "Opowieść podręcznej" to uczta kinomana gwarantowana. Zresztą po obejrzeniu dwóch odcinków można stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem, że raczej tak właśnie będzie, bo co prawda akcja drugiego sezonu rozgrywa się już po zakończeniu powieści Margaret Atwood, ale sama autorka w jego tworzenie mocno się zaangażowała. Z powieści Atwood pozostało mnóstwo bardzo rozbudowanych retrospekcji, które są dla fabuły szalenie istotne. Nawiązują bowiem do jednego z ważnych motywów powieści i serialu jakim jest rodzenie się totalitaryzmu. June w pierwszej części wypowiada taką znamienną kwestię: Przedtem byłam w letargu, teraz otworzyły mi się oczy. Tak do tego dopuściliśmy (…) Mówili, że to tymczasowe. Nic nie zmienia się nagle. W pierwszych odcinkach drugiego sezonu obserwujemy jak system zaczął przygotowywać grunt do selekcji podręcznych, czyniąc to różnymi metodami np. zadając na pozór niewinne, nieco tylko niestosowne pytania.

Pierwsze części sezonu drugiego dają nam przedsmak ewolucji kobiecych postaci, tradycyjnie już ciekawszych niż męskie. Trochę paradoksalnie, ale ciąża June daje jej siłę na sprzeciw wobec Sereny i determinację, by znów stać się wolną kobietą. Wolną, co oznacza wyrzucenie Gilhead z ciała (symbolicznie) i duszy, gdyż długotrwale posłuszeństwo nawet ją zdaje się zatruwać. Drastyczną ewolucję przechodzi moja ulubiona postać, Emily, uniwersytecka wykładowczyni, której największym przestępstwem był homoseksualny związek z inną kobietą i liberalizm poglądów. Zesłana do kolonii i skazana na pracę przy toksycznych odpadach znajduje w sobie siłę liderki, która nie zawaha się… wymierzyć sprawiedliwości na własną rękę.

Wątek Emily i los jej towarzyszy z przeszłości pokazuje przy okazji jak zmanipulowani, podżegani przez propagandę ludzie biorą sprawę w swoje ręce „oczyszczając” szeregi z niepożądanych jednostek. Taki usankcjonowany samosąd daje pojęcie o drodze jaką niedługo będzie kroczyć władza, choć na razie jest za słaba, by zabijać w majestacie prawa. Trudno w tym momencie nie zastanowić się czym grozi w Polsce przymykanie oka na marsze ONR-owców…

W ogóle serial trafił w idealny czas komentując zwłaszcza to, co dzieje się na polskiej arenie walki o samostanowienie kobiet, a scena wykonywania USG ciąży June, w czasie której jest traktowana jak „pojemnik” do noszenia dziecka jest przerażającą oby-nie-prognozą.

Jedyne do czego zapewne będę tęsknić w drugim sezonie to niezwykle piękne kompozycje kadrów pełne ładu, symetrii i uporządkowania odzwierciedlające zatrważający upiorny porządek Gileadu. Szeregi przybranych w czerwień, sunących jak lunatyczki podręcznych cudownie wkomponowywały się ten klimat, a zdjęcia, często zwolnione, były szalenie estetyczne. W drugim sezonie będzie pewnie więcej dynamizmu, buntu i walki, a co za tym idzie anarchistycznego chaosu co oczywiście znajdzie odzwierciedlenie w artystycznym nieładzie wyglądu kadrów. Ale jak mawiał pewien filozof „Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki”, co w przypadku seriali powinno być regułą!

Beata Cielecka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na telemagazyn.pl Telemagazyn